Legia Warszawa przegrała na wyjeździe w ramach 11. kolejki Ekstraklasy z Górnikiem Zabrze 1-3. Mimo tygodniowej przerwy dla większości zawodników, legioniści grali w tym spotkaniu wolno, przewidywalnie, nieskutecznie i niczym nie potrafili zaskoczyć rywala, który był zespołem lepszym i bezlitośnie wykorzystał ich błędy. Tym samym Wojskowi przegrali zarówno z Samsunsporem w Lidze Konferencji, jak i w lidze, a rotacja nie przyniosła żadnych korzyści.
W 4. minucie mieliśmy pierwszą okazję bramkową dla Górnika. Dobre podanie w polu karnym otrzymał Sondre Liseth i od razu zdecydował się na strzał, który obronił jednak Kacper Tobiasz. Gdyby Norweg zauważył lepiej ustawionego kolegę z zespołu, gospodarze prawdopodobnie mogliby cieszyć się ze zdobycia gola. W 12. minucie mogliśmy oglądać dobrą, kombinacyjną akcję Górnika, która powinna zakończyć się trafieniem. Na szczęście dla Legii Ousmane Sow znacznie się pomylił w wykończeniu tej sytuacji. W odpowiedzi 2 minuty później Noah Weisshaupt uderzył niecelnie z 6. metra po podaniu Juergena Elitima. Górnik nie zwalniał tempa i starał się grać ofensywnie. Kolejny strzał oddał w 17. minucie, kiedy to obok spojenia bramki piłkę posłał Patrik Hellebrand. 4 minuty później Bartosz Kapustka dośrodkował z rzutu rożnego na dalszy słupek, lecz nic z tego nie wyszło. Piłka dotarła na drugą flankę do Juergena Elitima, Kolumbijczyk zacentrował w kierunku Milety Rajovicia, który głową skierował futbolówkę znacznie obok celu. Minutę później było już 1-0 dla Górnika. Po dobrej akcji piłkę otrzymał znajdujący się z lewej strony boiska Maksym Chłań. Paweł Wszołek zupełnie się nie zorientował, że zawodnik Górnika jest niekryty, a ten głową zmieścił piłkę w bramce obok interweniującego Kacpra Tobiasza.
W 26. minucie dalekie dośrodkowanie z lewej strony posłał Weisshaupt, ale nikt nie zamknął tego podania, a na dodatek faulowany był bramkarz Górnika. Przez pierwsze 30 minut legioniści nie zdołali oddać żadnego celnego strzału. W 31. minucie celnie, mocno uderzył Jarosław Kubicki, Tobiasz wypiąstkował piłkę przed siebie, ta trafiła do niepilnowanego Sowa, który pewnie podwyższył na 2-0. W 44. minucie legioniści zmarnowali najlepszą sytuację w pierwszej połowie. Błąd popełnił bramkarz Górnika, który wyszedł z bramki, ale nie zdołał dobrze złapać piłki i ta wypadła mu do przodu. Wykorzystał to Radovan Pankov, zacentrował w głąb pola karnego, z najbliższej odległości plecami uderzał Mileta Rajović, ale Jarosław Kubicki intuicyjnie wybił piłkę z linii bramkowej nad poprzeczkę. Do przerwy Górnik prowadził więc 2-0.
Na drugą część spotkania zespół Legii wyszedł z dwiema zmianami w składzie - boisko opuścili Krasniqi i Weisshaupt, a na murawie pojawili się Kacper Urbański i Wahan Biczachczjan, którzy mieli wzmocnić rywalizację na skrzydłach. Już w 47. minucie Górnik mógł jednak podwyższyć prowadzenie. Ousmane Sow wypatrzył wbiegającego między obrońców Jarosława Kubickiego, dograł idealnie do nóg pomocnika, ale ostatecznie w ostatnim momencie został on powstrzymany.
W 55. minucie sędzia dopatrzył się przewinienia Rafała Janickiego na Biczachczjanie i podyktował rzut wolny na wprost bramki. Legioniści dwukrotnie uderzali, ale oba strzały zostały zablokowane. Chwilę później Biczachczjan mógł zmienić wynik spotkania, dostał podanie, był niepilnowany, ponieważ spóźniony Erik Janża nie zdołał zapobiec oddaniu strzału, jednak uderzenie było stanowczo zbyt lekkie, by zaskoczyć Marcela Łubika.
W 72. minucie trener Edward Iordanescu zdecydował się na dokonanie kolejnych zmian. Pawła Wszołka zastąpił Petar Stojanović, natomiast Antonio Colak wszedł za Bartosza Kapustkę. W 80. minucie Kacper Urbański zagrał do przodu do Milety Rajovicia, jednak napastnik zawahał się ze strzałem i ostatecznie odegrał tylko do boku. Chwilę później Biczachczjan obrócił się z piłką, uderzył na bramkę, ale piłka po rykoszecie wyszła na rzut rożny, który nie przyniósł żadnych korzyści dla stołecznego zespołu.
W 84. minucie padła trzecia bramka dla Górnika. Prostopadłe podanie otrzymał Liseth, zagrał do Matusa Kmeta, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, ten uderzył technicznie, ale piłkę na słupek sparował na słupek Kacper Tobiasz. Niepilnowany był jednak Ousmane Sow, który dobił na pustą bramkę. Jeszcze w 90. minucie Wahan Biczachczjan zdobył honorowe trafienie dla Legii. Juergen Elitim podał na skraj pola karnego do Kacpra Urbańskiego, pomocnik zgrał do Biczachczjana, a ten sprzed "szesnastki" umieścił piłkę w siatce.
Sędzia doliczył 8 minut do drugiej połowy. Legioniści ruszyli do ataków, ale zawodnicy Górnika dobrze się bronili. Zabrakło też w tym determinacji i prawdziwej woli walki.
