Niels Frederiksen (trener Lecha): Myślę, że to był typowy mecz na szczycie. Obie drużyny zagrały dobrze, obie były dobrze przygotowane taktycznie do rywala. Było dużo walki, dużo pojedynków – to normalne w takich spotkaniach. Myślę więc, że to był typowy mecz drużyn z czołówki, ale uważam, że poradziliśmy sobie całkiem dobrze.
- Momentami miałem jednak wrażenie, że zabrakło nam ostatniego podania i jakości w ostatniej tercji boiska. Gdybyśmy to mieli, moglibyśmy stworzyć większe sytuacje. Ogólnie był to mecz bez wielu klarownych okazji z obu stron. Oba zespoły miały niskie „expected goals” i to też jest normalne w spotkaniu tego typu.
Motywacja po porażce na Gibraltarze
- Nie miałem obaw, że po czwartkowej porażce na Gibraltarze będzie trudno zmotywować zespół. Zawodnicy są profesjonalistami i sami byli bardzo rozczarowani tym, co się stało w meczu pucharowym. Nie mam co do tego wątpliwości. Wszyscy byliśmy rozczarowani, ale jednocześnie mieliśmy ogromną chęć, by pokazać dobrą reakcję. Myślę, że właśnie to dziś zrobiliśmy. Spodziewałem się, że zawodnicy odpowiedzą na tamto spotkanie w odpowiedni sposób i tak się stało. To dla mnie pozytywne.
Remis sprawiedliwym wynikiem
- Jeśli spojrzeć na statystyki meczu, remis był sprawiedliwym wynikiem. Mieliśmy swoje momenty, zwłaszcza w pierwszych 20–25 minutach drugiej połowy, gdy dominowaliśmy i mieliśmy kilka szans. Myślę, że stworzyliśmy trochę więcej niż rywal, ale mecz był bardzo wyrównany. Jestem zadowolony z jednego punktu. Czasem tak po prostu bywa. Myślę, że rywale też są z tego wyniku zadowoleni.
Walka o mistrzostwo
- Uważam, że jest jeszcze zbyt wcześnie, by mówić o układzie tabeli – kto jest pierwszy, drugi, trzeci. Jeśli już na coś patrzeć, to raczej na średnią punktów zdobywanych przez drużyny. W porównaniu z poprzednim sezonem mamy ich trochę mniej, to prawda, ale większość zespołów też ma ich mniej. Na ten moment sytuacja jest dla nas w porządku. Jeśli spojrzymy na tabelę, to oczywiście wynik z Legią jest dla nas korzystniejszy, bo mamy nieco więcej punktów. Jednak przed nami jeszcze wiele meczów, nic nie jest przesądzone. Nie zaskakuje mnie, że potrzeba czasu, by tabela się ustabilizowała. W końcu, gdy dojdziemy do końcówki sezonu, w czołówce znajdą się te drużyny, których się tam spodziewamy. Na razie jeszcze tam nie jesteśmy, a może dlatego, że wszystkie te zespoły, czyli Legia, my, Raków, może z wyjątkiem Jagiellonii, miały bardzo nierówny początek sezonu. Jestem jednak przekonany, że gdy rozegramy 34. kolejkę w maju przyszłego roku, w czołówce znajdą się te same kluby, które wszyscy typują i Lech będzie jednym z nich. Do tego czasu jeszcze wiele może się wydarzyć.
- Na ten moment wynik z Legią był dla nas lepszy i myślę, że z każdym kolejnym meczem będziemy coraz silniejsi. To naturalne, że nie pokazujemy jeszcze naszego najwyższego poziomu w sposób stały. W niektórych fragmentach spotkań gramy bardzo dobrze, w innych gorzej – to normalne. Jednym z kluczowych czynników sukcesu każdej drużyny jest czas – jak długo pracujesz z zawodnikami i czy możesz utrzymać skład przez dłuższy okres. Im dłużej pracujesz z tymi samymi piłkarzami, tym silniejszy jest zespół. To oczywiste w futbolu. A nam potrzeba jeszcze czasu, by tę drużynę zbudować. Wprowadziliśmy wiele zmian, zwłaszcza na kilku kluczowych pozycjach. Dlatego uważam, że mamy potencjał, by grać lepiej niż obecnie. Wierzę, że możemy być mocniejsi, osiągać więcej i prezentować wyższy poziom. Jestem pewien, że tak właśnie będzie.
