- Co mogę powiedzieć? Dobrze, że dzisiaj wyszliśmy i w momencie, w którym mieliśmy przycisnąć, rzeczywiście to zrobiliśmy. Stworzyliśmy przewagę, której już nie oddaliśmy, i doprowadziliśmy ten mecz do końca. Fajnie, bo nagrodą były dodatkowe dni wolne, więc bardzo się cieszymy. Morale urosły, więc uciekam odpoczywać - powiedział po wygranej ze Stalą Michał Kolenda.
- Nasza lokomotywa się rozpędza, ale nie wchodziłbym w super optymizm. Wiele rzeczy mamy jeszcze do poprawy. Stal obnażyła dzisiaj kilka elementów, które nam napsuły krwi, i na pewno będzie to brane pod uwagę przy analizie tego spotkania oraz przygotowaniach pod Anvil. Teraz w głowie wszyscy jesteśmy już gdzie indziej – na chwilę trzeba zapomnieć o tej hali, o tej piłce i po prostu po ludzku odpocząć.
- Zwycięstwo w Lidze Mistrzów zdecydowanie podniosło nasze morale. Wiemy, że w tej grupie nie odstajemy poziomem ani fizycznie, ani koszykarsko od innych drużyn. Nie żałujemy meczu z zespołem z Grecji, bo czuliśmy, że fizycznie jesteśmy w stanie im się przeciwstawić i przy kilku mądrych decyzjach mogliśmy przechylić to spotkanie na swoją korzyść. Szkoda, bo fajnie byłoby kończyć ten miesiąc z dwoma zwycięstwami w BCL i zerowym bilansem porażek w lidze. Ale życie – dla wielu z nas to pierwsze doświadczenie na tym poziomie. Cieszy, że przynajmniej ostatni mecz pucharach udało się wygrać. Mam nadzieję, że runda rewanżowa będzie dla nas korzystniejsza.
