W niedzielnym szlagierowym spotkaniu przeciwko Lechowi Poznań legioniści nie mieli żadnego marginesu błędu. Brak zdobycia kompletu punktów oznaczał zwiększenie straty do lidera – Górnika Zabrze. Niestety, stało się to, do czego przywykliśmy, a więc jak zwykle nie udało się pokonać drużyny z ligowego topu i tego wieczoru nie pozostało nic innego, jak zaakceptować podział punktów. Mistrzostwo Polski zaczyna oddalać się coraz bardziej i tylko najbardziej niepoprawni optymiści wierzą w nagły zwrot akcji.
Za taki stan rzeczy odpowiedzialny jest między innymi Mileta Rajović, który bramek nie strzela, a poza polem karnym jedynie przeszkadza w rozegraniu piłki. Zapraszamy na analizę występu napastnika sprowadzonego za trzy miliony euro z Watfordu.
Były napastnik Brøndby IF ściągnięty został po to, by hurtowo trafiać do bramki rywala. Historia pokazuje, że bez bramkostrzelnego napastnika bardzo ciężko osiągnąć triumf w kampanii ligowej. Rajović w pierwszym miesiącu gry w Legii musiał godzić się z rolą zmiennika w obliczu fantastycznej dyspozycji Jean-Pierre’a Nsame. Po dramacie Kameruńczyka Duńczyk automatycznie wskoczył do pierwszej jedenastki. We wszystkich rozgrywkach do tej pory uzbierał cztery bramki. Tym wynikiem znacząco odstaje od napastników innych ekstraklasowych drużyn, a ostatnie występy Rajovicia to istna degrengolada. Liczba sytuacji strzeleckich, do których dochodzi Rajović, najczęściej równa się zeru, a jego gra tyłem do bramki, utrzymanie piłki i próba wzięcia udziału w rozegraniu wołają o pomstę do nieba. Jego największy atut, czyli gra w powietrzu, to aberracja – ten element nie przyniósł Legii żadnej korzyści.
W spotkaniu przeciwko Lechowi taktyka legionistów w ataku pozycyjnym nikogo nie zaskoczyła. Legia najczęściej ustawiała się 3-4-3, a wysoko zakładany przez zawodników Kolejorza pressing – trzech atakujących grało jeden na jeden z naszymi stoperami – uniemożliwiał posyłanie piłek prostopadłych przez środkową strefę. Sposobem na wykreowanie sytuacji strzeleckich były przerzuty na skrzydła, próba zrobienia przewagi w tym sektorze i wrzucenie piłki na rosłego napastnika.
Już w 2. minucie dobrze dośrodkowywał Ruben Vinagre, a Rajović urwał się spod krycia i ruszył w stronę piłki, która – jak się okazało – leciała zbyt wysoko i była poza jego zasięgiem. I w tym miejscu można by postawić kropkę, lecz tego typu sytuacje zdarzają się zbyt często i analiza jest niezbędna. Można obwiniać skrzydłowych za niedokładny serwis, ale choćby na przykładzie tej sytuacji widzimy złą decyzyjność Rajovicia w polu karnym. Gdyby duński napastnik ustawił się na piątym metrze i czekał na piłkę, prawdopodobnie walczyłby o nią z Antonio Miliciem, lecz na pewno byłaby ona w jego zasięgu. Ocena toru lotu piłki przy dośrodkowaniu należy do kompetencji napastnika.
Mając tak rosłego napastnika, u którego gra tyłem do bramki definiowana jest jako atut, oczekujemy znacznie więcej niż to, co zrobił w 18. minucie. Bartosz Kapustka wyszedł z opresji w narożniku boiska, zagrywając długą piłkę w stronę Rajovicia, który, czekając na futbolówkę, został wyprzedzony przez Antonio Milicia. W sytuacjach, gdy próbujemy wyjść spod dominacji rywala pod własnym polem karnym i gramy długą piłkę, liczymy szczególnie na gracza, który futbolówkę przyjmie, zastawi się i otworzy możliwości do rozpoczęcia kontrataku.
W takich momentach jak ten z 42. minuty możemy zaobserwować irytację u Rajovicia i chęć zdobycia bramki za wszelką cenę. Rosnąca presja wynikająca z niespełnionych oczekiwań wobec tego gracza powoduje, że coraz bardziej próbuje i, co gorsza, coraz bardziej się spala. Strzał zza pola karnego z pozycji nieprzygotowanej, przy asekuracji rywala, to często wyraz frustracji – i tak można odebrać to nieudane zagranie pod koniec pierwszej połowy.
Od napastnika o takim profilu nie oczekujemy cudów, jeżeli chodzi o kreację gry. Na tym poziomie jednak pewne zachowania nie są akceptowalne, nawet jeśli ten element gry nie jest mocną stroną zawodnika. W 74. minucie meczu Rajović, mając dużo wolnej przestrzeni dookoła siebie, zagrał piłkę wszerz boiska do ustawionego na drugiej flance Arkadiusza Recy, a ta padła łupem rywala. Nie wynikło z tego nic groźnego, lecz to są błędy elementarne. Idąc dalej, można mieć pretensje do tego gracza o słabe skanowanie przestrzeni, ponieważ można było z tego ataku wycisnąć więcej, a zamiast tego tracimy piłkę w kardynalny sposób.
Poruszyłem temat skanowania przestrzeni, czy mówiąc językiem bardziej przystępnym – analizy, w jaką strefę boiska piłkę zagrać, by stworzyć szansę na zrobienie przewagi. W 58. minucie Augustyniak przejął piłkę po niechlujnym zagraniu Oumy i po chwili był przy niej Rajović. Po przyjęciu piłki widać było, że absolutnie nie wie, co z nią zrobić. W praktyce wyglądało to tak, że przez dłuższy moment holował ją, a następnie zagrał do najbliższego partnera, tracąc czas na wykorzystanie tej fazy przejściowej.
Na tle tylu złych boiskowych zachowań wyróżniają się te wyjątki od reguły, czyli rzeczy, za które możemy Miletę Rajovicia chwalić. W 56. minucie zachował się w sposób, jakiego od niego oczekujemy w dużo większej częstotliwości. Po otrzymaniu piłki od Radovana Pankova utrzymał się przy niej, będąc ustawiony tyłem do bramki, a następnie, obracając się z nią, podał do schodzącego do środka Kacpra Urbańskiego, tworząc tym samym sytuację dwa na jeden. Rajović, który utrzymaniem się przy piłce i dobrym rozegraniem tworzy przewagę, to tak rzadki widok, że można się zastanawiać, czy to przypadek, czy w tym zawodniku drzemią jednak pokłady jakości, której oczekujemy.
Ten mecz utwierdził w przekonaniu większość kibiców, że Michał Żewłakow i Fredi Bobić wyrzucili trzy miliony euro w błoto. Ja powstrzymałbym się od takiego osądu z racji wczesnego etapu sezonu i przede wszystkim lichą nadzieję, że ten napastnik będzie jeszcze mocnym punktem zespołu. Przede wszystkim wymagamy od tego gracza, by umiał dojść do piłki wrzuconej w pole karne, bo taka jest jego główna rola. Temat zachowywania się poza polem karnym na razie zostawmy, bo jeżeli będą zgadzać się liczby, to z pewnością na dalszy plan odejdzie choćby jego przydatność w rozegraniu. Nie podlega wątpliwości, że jeżeli do końca rundy jesiennej nic się w kwestii Rajovicia nie zmieni, to w zimowym oknie transferowym Żewłakow i Bobić udadzą się na kolejne poszukiwania snajpera.
Statystyki Milety Rajovicia w meczu z Lechem:
Minuty: 90
Bramki: -
Asysty: -
Strzały/celne: 1/0
Liczba podań / celne: 17/15
Podania kluczowe: 1
Dośrodkowania / celne: -
Dryblingi / udane: 1/1
Odbiory: -
Dystans: 10.07 km
Sprinty: 6
Żółte kartki: -
Czerwone kartki: -
