– To był ekscytujący mecz, kibice byli naprawdę głośni. Czuć było atmosferę fazy play-off, zagraliśmy dobrze. Starałem się pomagać drużynie na każdy możliwy sposób – jeśli mój rzut nie wpada, chcę wpływać na grę w inny sposób, czy to asystami, zbiórkami, czy obroną - to dziś się udało - powiedział po meczu z Anwilem Jayvon Graves.
- To rzeczywiście był mecz w stylu play-off. Nawet trener powiedział, że dziś tak właśnie to wyglądało. Wiemy, że Anwil to groźni rywale, więc chcieliśmy zagrać twardo i z pełnym zaangażowaniem. Jak dotąd to był chyba nasz najtrudniejszy mecz w lidze – oni mają świetną obronę i są bardzo utalentowani.
- Pozostajemy niepokonani, co nie jest łatwe, bo gramy zarówno w Orlen Basket Lidze, jak i w Lidze Mistrzów. To wyzwanie, ale właśnie takich rzeczy chcemy jako zawodnicy – rywalizacji na najwyższym poziomie i grania dwa razy w tygodniu. Mieliśmy cały tydzień przerwy, więc pojawiła się lekka „rdza”, ale mimo tego zagraliśmy dobrze i twardo. Kilku chłopaków naprawdę pokazało klasę, mimo że dwóch zawodników nie mogło wystąpić.
- Zawsze wierzę w nasz zespół. Pokazaliśmy w tym sezonie, że nigdy się nie cofamy i walczymy do końca. Wiedziałem, że ktoś z naszych zrobi w końcówce ważną akcję.
- Kibice Legii są świetni. Dziś widziałem na trybunach dwie lub trzy osoby w mojej koszulce – to było naprawdę miłe. Wszyscy nas wspierają, doping jest głośny, szczególnie dziś. W mediach społecznościowych też czujemy ich wsparcie. To naprawdę wiele znaczy.
