REKLAMA

Dziennik Burkhardta - czwartek

źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

"Cypryjska zima jest łagodniejsza niż w Polsce, ale aura potrafi dać się we znaki. Rano ćwiczyliśmy rzuty rożne i wolne. Dośrodkowania mi nie wychodziły. Wszystko przez porywisty wiatr, który płatał figle. Chciałem dośrodkować na jedenasty metr, a tu piłka ląduje w rękach „Fabiana”. Później poprawił mi się humor. Chciałem o coś poprosić kelnerkę. Wysilałem się, żeby wysłowić się czystą angielszczyzną, a dziewczyna mi odpowiada po polsku. Chłopaki mieli niezły ubaw.

Po południu mecz, w którym nie wykorzystałem rzutu karnego. Nie pierwszy to i pewnie nie ostatni raz.
Dobrze mi szło wykonywanie jedenastek na treningach, więc spróbowałem. Na razie wyleczyłem się ze strzelania karnych. Niech to robią „Kiełbik” i Piotrek Włodarczyk. Wieczorem mieliśmy odnowę biologiczną, a później wreszcie mogłem zatelefonować do Sylwii i porozmawiać z nią. Rozłąka z ukochaną to nic dobrego." - mówił Marcin Burkhardt w czwartek wieczorem.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.