REKLAMA

Boruc: Ja kocham Legię!

Tomek Janus, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Artur Boruc, były bramkarz warszawskiej Legii, obecnie związany z Celtikiem Glasgow, był gościem specjalnego wtorkowego spotkania z kibicami. Wizyta ulubieńca kibiców cieszyła się ogromnym zainteresowaniem. Podczas spotkania Boruc opowiadał o swojej przeszłości w Legii, obecnej grze w Celticu, rozmowach z Arsenalem Londyn a także prezentował umiejętności wokalne i znajomość szkockiego. Zapraszamy do lektury relacji ze spotkania.
Spotkanie z Arturem Borucem rozpoczęło się śpiewająco. Warszawscy fani, którzy szczelnie wypełnili pub pod trybuną krytą, wchodzącego zawodnika powitali głośnym śpiewem. Hasło „Artur Boruc!” grzmiało w klubowym budynku. Gdy kibice przestali śpiewać, przyszedł czas na pytania. Jako pierwsze zostały poruszone sprawy dotyczące Legii Warszawa. Boruc ocenił, że na 99 procent mistrzowski tytuł powróci na Łazienkowską. Odniósł się także do zawodników pozyskanych zimą przez wojskowych. "Słyszałem, że są całkiem nieźli. Prawdziwy sprawdzian przejdą jednak w lidze. Oby byli jak najlepsi" – mówił.

Artur Boruc wspominał też swoje najlepsze mecze z „eLką” na piersi. Za najbardziej pamiętne uznał dwa mecze z krakowską Wisłą: wygrany 1:0 w mistrzowskim sezonie 2001/2002 oraz w ubiegłoroczne rozgromienie „Białej Gwiazdy” 5:1. "Spuszczenie Widzewa do drugiej ligi też było przyjemne" – dodał z uśmiechem na ustach Boruc.

Pytany przez kibiców, Boruc opowiadał o swojej obecnej grze w Celticu. Narzekał na obronę Celtów. "Chciałbym mieć przed sobą obrońcę, któremu mogę zaufać. Gdyby działacze sprowadzili Dicksona Choto, byłbym dużo spokojniejszy" – mówił. Nie mogło także zabraknąć tematyki kibicowskiej. Boruc porównał szkockich kibiców do widowni w teatrze lub kinie. Podkreślił, że na mecze przychodzi dużo kobiet. Kibice mają też skłonność do popadania w skrajności. Po słabym meczu – potrafią wygwizdać, po dobrym – nosić na rękach. "Jeden z kibiców, po zwycięskim meczu, pocałował mnie nawet w rękę" – opowiadał rozbawiony bramkarz Celticu. "Moje marzenie to 60 tys. kibiców Legii" – zakończył, a pub wypełnił się gromkimi oklaskami.

Podczas spotkania zostały także ujawnione kulisy negocjacji Boruca z Arsenalem Londyn. Bramkarz potwierdził, że faktycznie prowadził rozmowy z „Kanonierami”. Miał już wszystko uzgodnione z Arsenem Wengerem. Do Londynu miał się przenieść po zakończeniu półrocznego wypożyczenia do Celticu. Ostatecznie do transferu jednak nie doszło. "Postanowiłem zostać w Szkocji. Chcę pojechać na mistrzostwa świata. Gdybym podpisał kontrakt z Arsenalem, straciłbym miejsce w jedenastce Celticu. Jeżeli będę dobry to w przyszłości ktoś na pewno się mną zainteresuje" – zakończył sprawę Arsenalu Boruc.

W pewnym momencie nad głowami kibiców rozległ się chóralny śpiew „Ja kocham Legię!”. Inicjatorem wspólnego śpiewu był Artur Boruc. Była to jego odpowiedź na prośbę o zaśpiewanie swej ulubionej piosenki. "„Staruch” masz konkurencję" – rzucił rozbawiony Andrzej „Bosman” Piórkowski. Następnie Boruc zaprezentował kibicom swą znajomość szkockiego. Na śpiewy w tym języku nie dał się jednak namówić.

Jako że Artur Boruc jest regularnie powoływany na mecze reprezentacji Polski, nie mogła zostać pominięta kwestia zbliżającego się mundialu. "Marzę by tam zagrać. Wszystko zależy od Pawła Janasa" - mówił Boruc. Bramkarz zagwarantował, że ze swej strony zrobi wszystko, by pojechać do Niemiec. Pytany o swego najgroźniejszego rywala w reprezentacji – Jerzego Dudka – dyplomatycznie podkreślił jego zasługi dla polskiej piłki. "Zobaczymy jak będzie. Fajnie by było, gdyby trzech bramkarzy związanych z Legią pojechało na mistrzostwa świata" – skwitował sprawę reprezentacji Boruc.

Po spotkaniu rozpoczęła się mniej oficjalna część. Artur Boruc pozował do zdjęć oraz rozdawał autografy. Obiecał też 1000 piw dla kibiców, gdy Legia zdobędzie mistrzostwo.









fot. Woytek
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.