REKLAMA

Będziemy mistrzami

Cezary Kucharski, źródło: Życie Warszawy - Wiadomość archiwalna

Legia wygrała z Groclinem w Grodzisku 4:0, a Wisła tydzień wcześniej w Krakowie tylko 2:1. Jaki stąd wniosek?

Cezary Kucharski: Można wysnuć tylko jeden: mecz meczowi nie jest równy. Zresztą my w sobotę mogliśmy dobić leżącego i wygrać w Grodzisku jeszcze wyżej. Walka o mistrzostwo będzie jednak na pewno ciekawa. Wisła nie przestraszy się naszego wysokiego zwycięstwa.



Sugeruje Pan, że o mistrzostwie Polski zdecyduje mecz Legia – Wisła na zakończenie sezonu?

Nie. Wiele razy intuicja mnie nie myliła, a tym razem podpowiada mi, że mistrzostwo zdobędziemy wcześniej.



W sobotę po raz dwusetny zagrał Pan w oficjalnym meczu Legii. Jakie to uczucie?

Miłe. W Grodzisku raczej tylko zapisałem się w statystykach. Nasza gra była odpowiednią reakcją na przegrany 0:3 mecz o Puchar Polski z Koroną w Kielcach. Byłem pewien, że zagramy agresywnie i wygramy. Najważniejsze, że poprawiły się nam humory. Przed kolejnym meczem z Cracovią najważniejsza będzie dla nas koncentracja, bo pod względem sportowym sobie poradzimy. Nie możemy więcej dopuścić do takiej sytuacji jak w Kielcach.



Jest Pan ważną postacią Legii. W szatni w dosadnych słowach potrafi Pan zmobilizować kolegów z drużyny. Co im Pan mówił przed meczem z Groclinem?

Niczego specjalnego mówić nie musiałem, bo atmosfera była wyjątkowo napięta. Każdy z nas wiedział, że wbrew historii i statystykom musimy wygrać. Wysokim zwycięstwem odbiliśmy sobie poprzednie dziewięć spotkań z Groclinem, których nie potrafiliśmy wygrać.



Które z dwustu spotkań w barwach Legii wspomina Pan najmilej, a które najgorzej?

W pamięć zapadło mi spotkanie o Puchar UEFA z Panathinaikosem Ateny, które w 1996 roku wygraliśmy 2:0. Strzeliłem wówczas decydującą bramkę, dzięki której awansowaliśmy do kolejnej rundy. Ten mecz miał piękny scenariusz i, jak dobry film, trzymał w napięciu pełne 90 minut. Na dodatek zakończył się hollywoodzkim happy endem. Najgorszy był przegrany w 1997 roku 2:3 mecz z Widzewem, gdy w ciągu ośmiu minut straciliśmy mistrzostwo Polski.



Do Legii wiele razy Pan przychodził i kilka razy ją opuszczał. Która z drużyn z Panem w składzie, była najmocniejsza?

Wydaje mi się, że kadrowo najsilniejszy był zespół, który w sezonie 1995/96 grał w Lidze Mistrzów. Każda kolejna Legia miała szansę stać się bardzo dobrą drużyną, ale brakowało jej kilku zawodników z równie wysokimi umiejętnościami. Teraz jednak pojawia się szansa, aby powtórzyć awans do Ligi Mistrzów. Klub się rozwija i jest na dobrej drodze do osiągania sukcesów. Przydałby mu się jeszcze nowy stadion, o którym słychać od kilku lat. Taki obiekt znacznie przyspieszyłby budowę silnej Legii.



Korona, która pokonała Legię w rozgrywkach o Puchar Polski, tylko zremisowała w Warszawie z Polonią.

Widać zbyt długo chełpili się wtorkowym zwycięstwem. Wydawało im się, że jak ograli Legię, to są już mistrzami. Na takich kreowali się po meczu. A tak Polonia nauczyła ich pokory. Pokorę trzeba mieć, bez względu na uzyskiwane wyniki.



Co sądzi Pan o złożonej z brazylijskich piłkarzy Pogoni Szczecin, która przegrała u siebie z Amiką 0:3?

W piłce nie można eksperymentować. Pomysły Ptaka mnie nie dziwią, bo właściciel Pogoni ma w sobie coś z szaleńca. Bogatemu wszystko wolno, ale do przewidzenia było, że ten numer nie wypali. Tylu obcokrajowców w innym świecie i w innej kulturze... Tego nikt na świecie nie zrobił, żeby przenieść drużynę z jednego do drugiego państwa. Myślę, że niedługo w Pogoni Polacy wrócą do łask.



Rozmawiał Maciej Rowiński

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.