REKLAMA

Wdowczyk jak Kubicki

Fumen, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

Od początku rundy piłkarze Legii kroczą w rozgrywkach ligowych od zwycięstwa do zwycięstwa. Po siedmiu wiosennych kolejkach mają na koncie komplet wygranych przy imponującym bilansie bramkowym 19-2. Ostatni raz taką passę zawodnicy z Łazienkowskiej zanotowali za czasów Dariusza Kubickiego. Owa seria rozpoczęła się od wyjazdowej wygranej z Widzewem w Łodzi. Wówczas Stanko Svitlica zdobył jedyną bramkę, która dała legionistom 3 punkty. Wszystko działo się 7 listopada 2003 roku.
Następną drużyną, która nie dała rady warszawskiej ekipie był GKS Katowice, który przegrał w stolicy 0-1, po bramce Dariusza Dudka, który tym samym pogrążył swój były klub. W taki sposób podopieczni „Kuby” zakończyli jesienne zmagania.
Wiosna 2004 również zaczęła się obiecująco. 12 marca do Warszawy zawitała wodzisławska Odra, która mimo, że grała przez część meczu z przewagą jednego zawodnika, nie potrafiła tego wykorzystać i do domu pojechała bez punktów. Kolejni w rozkładzie byli zawodnicy Górnika Łęczna, którzy gładko polegli u siebie 0-3. Jak się okazało, to było tylko preludium do tego, co czekało nas kilka dni później. Otóż na Łazienkowską zawitał rywal zza miedzy, czyli warszawska Polonia. Gospodarze niemiłosiernie miażdżyli rywali prowadząc na kilka minut przed końcowym gwizdkiem aż 7-0! Ostatecznie skończyło się na 7-2, ale nie zmienia to faktu, że mecz przeszedł do historii. Jednak nie tylko ze względu na rezultat. Także wtedy przed pierwszym gwizdkiem sędziego, Wojciech Hadaj podał do publicznej wiadomości, że właścicielem Legii zostaje Grupa ITI. Jaka atmosfera zapanowała na trybunach, chyba nie trzeba nikomu specjalnie przypominać.
Tymczasem zespół Dariusza Kubickiego miał na koncie pięć zwycięstw z rzędu i dzielnie walczył o tytuł mistrzowski. Aby sięgnąć po ten upragniony tytuł trzeba było wygrywać każde spotkanie – także te ze słabszymi przeciwnikami. Legia na potwierdzenie tych słów rozprawiła się na wyjeździe z przeciętnym Lechem oraz rozgromiła u siebie słabiutki Górnik Polkowice. Niestety z mocną Wisłą Kraków już tak dobrze nie było. 17 kwietnia 2004 roku legioniści zawitali pod Wawel i ulegli gospodarzom 0-1, a bramkę na wagę trzech punktów zdobył wówczas Tomasz Frankowski. Tym samym na nic się zdała seria siedmiu wygranych z rzędu, bo w decydującym momencie podopieczni „Kuby” nie potrafili przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść. W ostatecznym rozrachunku to Wisła sięgnęła po tytuł, a Legii przypadła druga lokata i start w europejskich pucharach.
Natomiast obecnie dzięki serii wygranych drużyna Dariusza Wdowczyka ma w tabeli 4 punkty przewagi nad „Białą Gwiazdą”. Warszawski klub dobre mecze przeplata średnimi, ale najważniejsze jest to, że od początku wiosny nie ma na nich mocnych. Zaczęło się od Bełchatowa. Po drodze były potyczki z Odrą, Polonią, a także z Lechem, jak za czasów Kubickiego. Teraz legioniści grają na wyjeździe z Wisłą... ale tą z Płocka. Czy imienniczka utytułowanego klubu z Małopolski stanie Łukaszowi Surmie i kolegom na drodze? Czy Legia przedłuży swą passę do ośmiu zwycięstw z rzędu w lidze? Musimy poczekać jeszcze kilkanaście godzin.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.