REKLAMA

Mistrzowski skład: Aleksandar Vuković

Mishka - Wiadomość archiwalna

Ma 27 lat, pochodzi z Serbii. Grał m. in. w Partizanie Belgrad. W 2001 roku po raz pierwszy trafił do Legii. W piłkę zaczynał grać w wieku 7 lat. Jest zagorzałym kibicem Partizana. Twierdził też, że sercem zawsze jest za Legią. "Ciągle powtarzam, że jestem kibicem i szanuję kibiców Legii. Zawsze mówię, że nie zagrałbym w czterech polskich klubach: Wiśle Kraków, Lechu Poznań, Widzewie Łódź i Polonii." - mówi "Aco".
Grał świetnie. Miał doskonały przegląd pola, dostrzegał kolegów wychodzących na pozycje strzeleckie. Potrafił podać efektownie, ale i efektywnie. W 2002 r. zdobył z Legią mistrzostwo. Później pojawiły się problemy finansowe w warszawskim klubie. Legia chciała przedłużyć z nim umowę, ale Vuković otrzymał informację, że jest nim zainteresowana Wisła. Prasa pociągnęła temat i niebawem wszyscy mówili tylko o tym, że Vuković ma zamiar przenieść się do Krakowa. Otrzymał przydomek "Pinokio", został znienawidzony przez warszawskich kibiców. Do transferu jednak nie doszło, bo twierdzenie, że Wisła chce go pozyskać, było tylko plotką. Serb stwierdził, że został oszukany. Miał kilka propozycji gry. Konkretną ofertę dostał od Lecha Poznań, jednak ostatecznie wylądował w Grecji, w Lyttos Ergotelis. "Cieszę się, że trafiłem do Grecji. Kultura jest tutaj inna niż w Polsce. Gra w zespole Ergotelisu to pewien przejściowy etap. Nie jest to klub, z którym wiązałbym jakieś długotrwałe nadzieje." - mówił piłkarz po przyjeździe do Grecji.

Po pół roku wrócił do Warszawy. "Było wiele przyczyn i powodów mojego powrotu. Jestem bardzo szczęśliwy, że ponownie będę mógł zagrać w zespole, który noszę w sercu. Odejście z Legii było błędem. Z perspektywy czasu żałuję tego" - twierdził.

Jego gra pozostawiała jednak wiele do życzenia. Nie był to już ten sam Vuković, jakiego mieliśmy okazję oglądać przed wyjazdem. Brakowało mu wytrzymałości, kondycji fizycznej. Zbyt długo i niedokładnie rozgrywał piłkę. Mimo iż definitywnie wyjaśnił nieporozumienie związane z Wisłą, nie stał się ponownie bohaterem stołecznego klubu.

W sezonie 2005/06 po raz drugi zdobył z Legią mistrzostwo Polski. Widać było, że bardzo się z tego tytułu cieszy. Jako jeden z nielicznych przyznał szczerze, dlaczego na zakończenie Wojskowi nie wygrali z Wisłą.
"To mistrzostwo zdobyliśmy w podobny sposób jak to cztery lata temu. Zasłużyliśmy na ten tytuł, ale po tej porażce oczywiście pozostał niedosyt. Mamy dowód, że nie można balować dwa dni przed meczem. Trzeba przyznać, że pozwoliliśmy sobie na więcej, niż powinni zawodowi piłkarze. Mieliśmy jednak w tym sezonie tyle stresów, że nie mogliśmy się powstrzymać." - powiedział Vuko.





fot. Woytek i Adam Polak
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.