REKLAMA

Legia przed wielką szansą

Jakub Dobrowolski - Wiadomość archiwalna

Już niespełna kilka dni dzieli nas od rozpoczęcia rozgrywek piłkarskiej Orange Ekstraklasy. Zanim jednak to nastąpi, kibice w całej Polsce emocjonować się będą występami Legii Warszawa w eliminacjach do elitarnych rozgrywek, jakimi jest Liga Mistrzów.

Letnia przerwa dla wielu klubów zaowocowała nowymi, ciekawymi transferami. Szczególnie w Warszawie nie próżnowali. Do klubu dołączyło kilku obiecujących zawodników. Prezes stołecznego zespołu Piotr Zygo zapowiedział niedawno, że drużyna budowana będzie z młodych, perspektywicznych zawodników. Dodał przy tym, że nie będzie zatrzymywał graczy powyżej trzydziestu lat, jeśli będą chcieli kontynuować swoje kariery zawodowe za granicą. Widać, że prezes myśli przyszłościowo, oby tak dalej.



W zakończonym niedawno sezonie warszawiacy osiągnęli upragniony cel, zdobyli najcenniejsze trofeum w Polsce. Teraz chcą zaistnieć w europejskich pucharach. Tu pojawia się pewien mały problem, bowiem przez ostatnie trzy lata Wisła Kraków nie potrafiła przebić się przez 3 rundę eliminacji do Ligi Mistrzów. Wiślacy mieli jednak trudnych rywali, bo Real Madryt, Anderlecht Bruksela czy Panathinaikos Ateny to rywale z górnej półki. O ile klub z Madrytu był poza zasięgiem ówczesnych Mistrzów Polski, o tyle Anderlecht czy Panathinaikos były zespołami do ogrania, szczególnie że z "Koniczynkami" pierwszy mecz Wisła wygrała 3-1.



Czego zabrakło? Zimnej krwi? Szczęścia? Na te pytania trudno odpowiedzieć. Trudno odpowiedzieć na takie pytania, chociaż nie pamiętam czasów, kiedy po każdej poważnej imprezie sportowej z udziałem polskich zespołów nie były one zadawane. One padają zawsze... Paradoksalnie odpowiedz za każdym razem jest taka sama. "Zabrakło nam szczęścia, ale następnym razem będzie lepiej." Tak jest, cieszmy się bo jak mawia Cezary Pazura w reklamie kleju "Atlas": JUTRO BĘDZIE LEPIEJ.



Ten hurraoptymizm władz rządzących polską piłką jest nie do zniesienia. Irytuje mnie zachowanie pana prezesa PZPN, który zatrudniając szkoleniowca z nazwiskiem chce osłonić niczym LIŚĆ złą sytuację w polskiej piłce. Pozwoliłem sobie tym zdaniem na małą refleksję nie związaną z obecnym artykułem, ale tak naprawdę wszystko co związane z piłką w naszym kraju, rozpoczyna się właśnie od tych najwyższych szczebli organizacyjnych, od władzy, która powinna rzetelnie wykonywać swoje obowiązki. Jak to dobrze, że ktoś wziął się za lustrację w PZPN, może coś się zmieni, może spadnie liść, wszystko powinno się niedługo wyjaśnić...



Powróćmy jednak do Legii Warszawa i zbliżającej się perspektywy wejścia na piłkarskie salony, czyli awansu do Ligi Mistrzów. Wszyscy w Polsce liczą na to, że po Widzewie następnym polskim klubem, który zaistnieje w tych elitarnych rozgrywkach, będzie Legia. Teraz każdy w kraju będzie dopingował drużynę, która będzie reprezentować nie tylko jedno miasto, ale całe państwo. Patrząc na sposób przygotowań stołecznego zespołu, serce mi się raduje i jestem w pełni przekonany, że podopieczni Dariusza Wdowczyka tanio utytułowanym rywalom skóry nie sprzedadzą. Skoro mowa o rywalach, to lista jest naprawdę imponująca. W trzeciej rundzie eliminacji (oczywiście jeśli przejdziemy drugą) możemy trafić na takie kluby jak: Liverpool, Arsenal, Valencia, Ajax, Benfica czy CSKA Moskwa.



Każdy kto nie interesuje się piłką i nie jest na bieżąco co do posunięć transferowych poszczególnych klubów Orange Ekstraklasy pomyślałby, że to jakaś głupota będąc optymistą co do przebiegu eliminacji z udziałem polskiej drużyny. Otóż wcale nie musi być tak tragicznie, bowiem za transfery w Legii odpowiada człowiek, który ma talent do wyszukiwania dobrych, zagranicznych graczy. Nazywa się Mariusz Piekarski i to on zimą sprowadził do Polski dwóch robiących teraz furorę Brazylijczyków, Rogera i Edsona. Oprócz świetnego managera, klub ma świetnego trenera, który umiejętnie prowadzi zespół, stwarza w nim rodzinną atmosferę oraz wlewa w serca młodych graczy chęć do walki o najwyższe cele. Taki jest właśnie Dariusz Wdowczyk, trener który jest profesorem w każdym calu.



W przerwie między rozgrywkami do klubu z Łazienkowskiej znów doszło kilku graczy. Legia zakupiła między innymi zawodnika Academiki de Coimbra, Hugo da Silva Alcantarę, Brazylijczyka, grywającego na pozycji środkowego obrońcy oraz jego rodaka, napastnika San Caetano, Eltona Rodriguez Brandao, którego legioniści wypożyczyli na rok z opcją pierwokupu. Obaj gracze zdążyli się już pokazać z bardzo dobrej strony i pewnikiem jest, że będą dla zespołu dużym wzmocnieniem.



Jeszcze jedna ważna sprawa, która niejako argumentuje mój optymizm co do wyników Legii. Otóż włodarze stołecznego klubu obrali dobrą formę przygotowań umawiając mecze sparingowe z nie byle jakimi drużynami. Celtic Glasgow, Rennes, PSG czy AS Saint-Etienne to wprost wymarzeni sparing partnerzy. Ważne, że legioniści nie boją się wyjść naprzeciw tym jakże silnym drużynom i walczą wygrywając w dobrym stylu. Tylko jeden mecz kontrolny mógł się nie podobać. W poniedziałek legioniści przegrali z francuskim AS Saint-Etienne 2-5. Ten wynik można usprawiedliwić w stu procentach, bowiem podopieczni Wdowczyka zagrali w mocno rezerwowym składzie. Trener postawił w tym pojedynku na graczy aktualnie testowanych przez warszawski klub. Gracze z warszawy szybko jednak zrewanżowali się za sromotną porażkę ogrywając w środę PSG 1-0. To spotkanie jest dowodem na to, że wszyscy w klubie bardzo poważnie myślą o Lidze Mistrzów.



Wisła Kraków trzy razy w ostatnich latach próbowała przebić się do europejskiej elity. Ostatnim polskim zespołem który tego zaszczytu dostąpił był łódzki Widzew w sezonie 1996/1997. Jeszcze wcześniej do ćwierćfinału tych rozgrywek dotarła Legia prowadzona przez Pawła Janasa, ta sama Legia która w tym roku będzie walczyć o honor polskiej piłki. Bo to już tak jest, że z każdym upływającym sezonem polski zespół walczy o zachowanie twarzy, o to żeby nie zbłaźnić się na międzynarodowej arenie, jak choćby Lech Poznań w Pucharze Intertoto. Warszawski zespół pod wodzą Dariusza Wdowczyka ma szansę tę niechlubną statystykę poprawić, ma szansę pokazać, że Polacy potrafią grać w piłkę... przecież w końcu ktoś musi zmazać plamę po ostatnich Mistrzostwach Świata, w których ten sam Paweł Janas pokazał jakże odmienną twarz od tej sprzed dziesięciu lat, kiedy to z warszawskim zespołem osiągnął wielki sukces...

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.