Murrayfield Stadium może pomieścić 65 tysięcy fanów, ale na sparingu Hibernians z Barceloną było ich niewielu. Atmosfera zaś przypominała wielki piknik
REKLAMA
REKLAMA

Na stadionach Europy: Hibernians - Barcelona, czyli wielki piknik

Maciek Lipski, źródło: własne - Wiadomość archiwalna

O tym jak wyglądają trybuny Celticu Glasgow pisaliśmy na początku naszego cyklu Na stadionach Europy. Dziś kibic Legii, przebywający na obczyźnie, opisuje Wam swoje wrażenia ze sparingowego spotkania Hibernians Edynburg z Barceloną. Choć Murrayfield Stadium może pomieścić 65 tysięcy fanów, na trybunach zebrało się zaledwie 25 tysięcy kibiców. A to co się na nich działo, przypominało jeden wielki piknik. O tym, a także o tym, która ekipa rządzi w stolicy Szkocji, przeczytacie w poniższej relacji. Zachęcamy wszystkich kibiców do przesyłania nam Waszych relacji z europejskich (i nie tylko) stadionów.

Hibernians Edynburg - FC Barcelona (sparing)
Chociaż przebywam na emigracji już od ponad roku, to dopiero teraz zdecydowałem się udać na jakiś mecz w tym deszczowym kraju. Okazja była nie byle jaka, bowiem do Szkocji na sparing przyjeżdżała wielka FC Barcelona. Mecz rozgrywany był na narodowym stadionie do rugby w stolicy - Edynburgu. Przeciwnikiem popularnej Barcy byli piłkarze Hiberniansu, z "zielonej" części miasta. Murrayfield Stadium mieści się natomiast 300 metrów od siedziby "bordowych" czyli Heartsów - jakby nie patrzeć, największego wroga "zielonych". Minęły jednak te czasy, kiedy rywalizacja między "zielonymi" a "bordowymi" przebiegała w ostrzejszy sposób (patrz Real football Factories part Scotland), więc w czasie pochodu zielonych na stadion nie było żadnych podchodów, ganianek i tym podobnych. Sytuacja w Edynburgu jest strasznie skomplikowana. Każdy mówi, że "Hibsów" jest więcej, ale frekwencja na meczach ligowych, jak i na sparingu z Barceloną (rok temu Heartsi przegrali z Barcą 1-3, a mecz obejrzało 58 000 widzów) przemawia za "bordowymi".

Pewny jestem natomiast faktu, że to popularni Hibees zawsze dominowali w mieście pod kątem chuligańskim. Zresztą mieli kiedyś jedną z najlepszych ekip w całej Szkocji.
Może kilka słów o obiekcie, na którym odbył się mecz. Wygląda ciężko, aczkolwiek całkiem schludnie. Po przekroczeniu bramek jest dużo trawy, czyli miejsc, gdzie można "popiknikować", a także mnóstwo stoisk z parówką w cieście. Na szczęście można było zjeść też kebaba i inne wynalazki, ale mimo że to niby nasz kraj jest zacofany, za nic bym nie zamienił tego na szamę z Marszałkowskiej :). Stadion mieści dokładnie 67 000 osób, ale na meczu zameldowało sie ledwie 25 000 widzów. I w tym momencie powinienem zakończyć moją opowieść, lecz myślę, że kilka osób jest ciekawych, co było dalej.

Postaram się jednak skrócić to najbardziej jak się da, gdyż mam raczej negatywne wspomnienia z tego meczu. Dostałem ostrzeżenie od Szkotów z pracy, że będzie lipna atmosfera, ale żeby aż tak?! Tłum ludzi, dla których pierwsza połowa, przerwa, druga połowa i nawet czas po meczu (!) służą tylko i wyłącznie do jedzenia! Na trybunach 3 głośne śpiewy, średnio po 5 sekund (naprawdę) przez cały mecz... Zorganizowanych fanów Barcy góra 15, oprócz tego około 50 Hiszpanów na stadionie z transparentami miast Almeria itp. Największe wrażenie, jeśli tak można to nazwać, wywarła na mnie grupa 20 uroczych Meksykanek (pewnie wpadły obejrzeć Marqueza), które non stop dopingowały Barcę i dawały sobie radę z resztą publiki, która próbowała je zagłuszyć. Czynili to jednak tylko przez wspomniane wyżej 5 sekund, po czym dziewczyny dalej śpiewały przez długi, długi czas.

Na stadionie oczywiście duża grupa emigrantów z Polski. Widoczni w barwach Legii, Radomiaka, Jagiellonii, oprócz tego spotkałem fanów Zagłębia Sosnowiec, Wisły, ŁKS-u, Widzewa, Zawiszy oraz Lecha. Na koniec nawiążę jeszcze tylko do tytułu - był to największy piknik na jakim byłem. Gruba Berta siedziała dwa rzędy przede mną i cały czas wydzierała się do Szkota, który stał i próbował coś kręcić. "Siadaj! Ja przyszłam zobaczyć Messiego" (swoją drogą spotkało mnie to samo na meczu Polska - Anglia w Chorzowie, kiedy jakaś panna prosiła mnie o spoczęcie na krzesełku, gdyż nie widzi "Becksa").

Może nie tak wygląda scena kibicowska w Edynburgu jak ją opisałem. Dostałem już zaproszenie na derby miasta, zaplanowane na 18 października. Wtedy mam się przekonać, że to atmosfera stadionu do rugby i mecz towarzyski zabiły całą otoczkę piłkarskiego święta... Czy to prawda? Zobaczymy, a z tego derbowego meczu na pewno przekażę Wam bardziej obszerną relację.

P.S. Serdeczne pozdrowienia dla Raffiego od (L)ubelskiego legionisty

Poprzednie relacje z tej kategorii:

Polska na Euro 2008
FC Porto - Nacional
Rapid Wiedeń - Austria Salzburg
Southampton - Sheffield United
Benfica Lizbona - Vitoria Setubal
Olympique Lyon - Nancy
Borussia Dortmund - Bayern Monachium (finał Pucharu Niemiec)
Zenit Sankt Petersburg
Mantova - Juventus Turyn
Real Madryt - Deportivo La Coruna
Chelsea Londyn - Birmingham
Galatasaray Stambuł – Genclerbiligi Ankara
Sunderland - Norwich City
Lokomotiv Sofia - Levski Sofia
Aberdeen - Lokomotiv Moskwa
Celtic Glasgow

Masz ciekawą historię z meczu europejskich klubów lub Mistrzostw Europy?
Wychodząc naprzeciw Waszym pomysłom, zachęcamy do przesyłania nam relacji i zdjęć! Wy również możecie mieć swój wkład w tworzenie materiałów na Legia LIVE!
Relacje prosimy nadsyłać na specjalnie przeznaczonego maila ultras@legialive.pl








Murrayfield Stadium może pomieścić 65 tysięcy fanów, ale na sparingu Hibernians z Barceloną było ich niewielu. Atmosfera zaś przypominała wielki piknik
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.