Oceniamy letnie transfery - notowanie 1.
Wraz z ostatnim dniem sierpnia dobiegł końca czas letnich zakupów. W Legii upłynął on pod znakiem sprzedaży. Zakupów było jak na lekarstwo. Największe letnie hity to pozyskanie Marcina Mięciela i sprzedaż Rogera Guerreiro. Ale zmian było znacznie więcej. Zapraszamy do lektury pierwszego notowania letnich transferów Legii.
Przyszli
Artur Jędrzejczyk (Dolcan Ząbki)
Niespełna 22-letni obrońca powrócił do Legii po wypożyczeniach do GKS-u Jastrzębie i Dolcanu Ząbki. Początkowo wydawało się, że z "Jędzy" przy Łazienkowskiej nie będzie dużej pociechy, aż nagle klub zdecydował się podpisać z nim 4-letnią umowę. Jeszcze większe było zaskoczenie, gdy Jędrzejczyk pojawił się w wyjściowym składzie w meczu przeciwko Zagłębiu Lubin. Swój drugi mecz w ekstraklasie urodzony w Dębicy defensor okrasił zdobyciem gola.
Później Jędrzejczyk wypadł ze składu i zagrał dopiero w 4. kolejce przeciwko Odrze Wodzisław. Wydaje się, że w Legii może jednak zagrzać miejsce na dłużej, tym bardziej, że Wojciech Szala i Tomasz Kiełbowicz powoli będą zmierzać do zakończenia swoich karier. Mocną stroną "Jędzy" jest przede wszystkim gra głową. "Artur to kawał chłopa i faktycznie dobrze gra głową. Jest też zwrotny i szybki" - ocenia piłkarza Jan Urban.
Marcin Mięciel (VfL Bochum 1848)
Powrót po latach Marcina Mięciela na Łazienkowską przyjęto z olbrzymią radością z kilku powodów. Przede wszystkim w Legii wciąż mówi się o poszukiwaniach klasowego napastnika. Nie bez znaczenia był też fakt, że w ostatnich latach "Miętowy" strzelał gole dla klubów niemieckich i greckich. W końcu Mięciel choć częściowo przypomniał czasy Legii z lat 1994-95, gdy "wojskowi" nie mieli sobie równych na krajowym podwórku.
Ale potem przyszły mecze i okazało się, że to już nie ten sam młokos "Miętowy", który jeździł na motorze. Mięciel nie gra tak efektownie jak przed laty. Częściej cofa się po piłkę i stara się wypracować sytuacje kolegom. Sęk w tym, że na początku sezonu Legia ma duże problemy ze skutecznością i zbyt mało akcji 34-letniego piłkarza jest zamienianych na bramki. A kibice i tak czekają na gola, którego "Miętowy" strzeli z przewrotki.
Marcin Smoliński (ŁKS Łódź)
Wiosnę rodowity warszawiak spędził w ŁKS-ie Łódź. I choć łodzianie chcieli go wykupić, to latem "Smoła" powrócił na Łazienkowską. W swoim składzie widziała go także Lechia Gdańsk i Widzew Łódź, ale z transferu nic nie wyszło. Jednak w Warszawie 23-letni zawodnik nie grywa zbyt często. Początkowo miał nawet problemy z załapaniem się do meczowej osiemnastki. Z dobrej strony pokazał się w meczu z Odrą Wodzisław. Pytanie tylko czy zdoła do siebie przekonać Jana Urbana.
Do Warszawy powrócili jeszcze Jakub Wawrzyniak, Przemysław Wysocki, Wojciech Trochim i Maciej Gostomski. Pierwszy nie może jednak grać, gdyż został zdyskwalifikowany za stosowanie dopingu. Ostatnia trójka dołączyła zaś do zespołu Młodej Legii.
Odeszli
Inaki Descarga (Real Union - Hiszpania)
Wielkie zapowiedzi i tyle. Gdy rok temu zawitał na Łazienkowską, wydawało się, że z miejsca wywalczy miejsce na prawym skrzydle obrony. Zamiast grać musiał jednak zmagać się z kontuzją. Potem więcej mówiło się o jego problemach ze sprzedażą meczów w Hiszpanii, niż o jego postawie na boisku. Gdy już pojawiał się na murawie, wiadomo było, że będzie walczył na całego.
Po roku jasne stało się jednak, że w Warszawie nie jest niezbędny. Descarga powrócił więc do Realu Union.
Martins Ekwueme (Zagłębie Lubin)
Gdyby za piękny uśmiech można było zapewnić sobie miejsce w wyjściowym składzie, to Ekwueme byłby pewniakiem do gry od pierwszej minuty. Jan Urban nie ma jednak w zwyczaju przyjmować takich kryteriów przy ustalaniu składu. "Tolek" grał więc w Legii bardzo mało. Zamiast tego musiał zadowolić się występami w Młodej Ekstraklasie. W ostatnim dniu okienka transferowego został wypożyczony do Zagłębia Lubin. Jeżeli nie zacznie grać znacznie lepiej, to szanse na powrót do Warszawy ma bardzo małe.
Roger Guerreiro (AEK Ateny - Grecja)
Można by napisać książkę o odchodzeniu Rogera z Legii. Miał z Warszawą pożegnać się już dwa lata temu. Rok temu po rodżeromanii wywołaniej na Euro 2008 wydawało się, że "wojskowi" zarobią na jego transferze kilka milionów euro. Mijały miesiące a "Perejro" wciąż był legionistą. W końcu udało się go sprzedać do AEK za 250 tys. euro.
Była to ostatnia szansa dla KP Legia na zarobienie jakichkolwiek pieniędzy na transferze Rogera. Szkoda tylko, że dobry zawodnik odszedł z Legii w niemiłej atmosferze i przy wtórze dziwnych wypowiedzi Leszka Miklasa. Roger w Warszawie zaczynał się już dusić. Może teraz przynajmniej reprezentacja Polski będzie miała z niego pożytek.
Kamil Majkowski (Znicz Pruszków)
Wiosną walczył o miejsce w ataku Legii. Po jednym z meczów Jan Urban zapewniał nawet, że "Maja" w hierarchii napastników wyprzedził Adriana Paluchowskiego. Tyle że później Majkowskiego dopadła kontuzja. "Paluch" został więc przy Łazienkowskiej, a "Maja" przeniósł się do jego poprzedniego klubu. W Pruszkowie udało mu się nawet strzelić gola i zapewnić wygraną z GKP Gorzów Wielkopolski. Kilka dni później nabawił się jednak kontuzji i obecnie wraca do zdrowia.
Krzysztof Ostrowski (Widzew Łódź)
Zabawił w Legii zaledwie pół roku, ale jego pobyt był bardzo barwny. Początki piłkarza przy Łazienkowskiej opisywaliśmy już na początku marca. Potem Ostrowski nie grał tylko leczył kontuzje. Gdy doszedł do zdrowia, nadal nie pokazywał niczego ciekawego. W końcu podczas przygotowań do obecnego sezonu Jan Urban zaczął chwalić "Ostrego" za postawę podczas sparingów i piłkarz znalazł się w wyjściowym składzie w dwumeczu z Olimpi Rustawi.
Szybko okazało się, że były to jedyne spotkania, które dane było zagrać Ostrowskiemu w barwach Legii w tym sezonie. Zagadką pozostaje jakimi umiejętnościami "Ostry" przekonał do siebie skautów z Łazienkowskiej. W naszym rankingu już dawno znalazł się w dziale "chybione".
Piotr Rocki (Podbeskidzie Bielsko-Biała)
Wpadł do Legii jak bomba i przez jeden sezon narobił więcej zamieszania niż niektórzy przez całą karierę. Najpierw miał na pieńku z kibicami. Kończył jednak niemal jako jeden z nich, a na pieńku miał z zarządem KP Legia. Ten miał do niego pretensje za przekazanie biletów kibicom.
Co by nie mówić o jego postawie na boisku – kości trzeszczą, czyli Rocki jest na murawie – to tak barwnej postaci przy Łazienkowskiej nie było już dawno. Obecnie wywalczył sobie miejsce w wyjściowym składzie I-ligowego Podbeskidzia Bielsko-Biała. Strzelił nawet jedną bramkę. I nadal nie odpuszcza. W pięciu meczach zobaczył już dwie żółte kartki.
Tito (Espanyol Barcelona B – Hiszpania)
Totalna pomyłka. Przez rok zagrał 29 (!) minut w ekstraklasie. Złośliwie można powiedzieć, że wiódł za to prym w Młodej Ekstraklasie i Pucharze Ekstraklasy. Teoretycznie defensywny pomocnik, który może grać także na środku obrony. Teoretycznie, bo mało kto widział go w akcji. W Warszawie nie trzeba się już nim martwić, bo wrócił w rodzinne strony.
Wojciech Skaba (Polonia Bytom)
Szykowany na następcę Jana Muchy. W Legii nie miał jednak zbyt wielu szans na grę, bo Słowak zmonopolizował miejsce między słupkami. Wypożyczono więc go do Polonii Bytom. Tam zbiera same dobre recenzje. W czterech meczach puścił dwie bramki, a jego drużyna zdobyła dziewięć punktów. Wygląda więc na to, że gdy wróci do Warszawy będzie mu zdecydowanie łatwiej wywalczyć miejsce w pierwszym składzie. Tym bardziej, że "Muszkin" już niedługo powinien przenieść się do lepszego klubu niż Legia.
Jesienią w Legii nie będą grać także Mikel Arruabarena, Błażej Augustyn, Kamil Grosicki i Maciej Korzym. Żaden z nich nie był jednak piłkarzem "wojskowych" wiosną i dlatego nie zostali uwzględnieni przy ocenie.