Antolović - student popierający Kosowo
Marijan Antolović trafił do Legii z Chorwacji, mimo że jego sprowadzeniem zainteresowane były AS Monaco, Rennes, PSG i Tottenham. Za bramkarza młodzieżowej reprezentacji Chorwacji Legia wyłożyła pół miliona euro, co stanowi najwyższą kwotę w historii klubu wydaną na golkipera. Na Łazienkowskiej mają plan prosty - za dwa lata sprzedać Chorwata kilkakrotnie drożej.
Sam zawodnik również przekonuje, że gra w Legii to tylko przystanek w jego karierze. "Warszawa to jedynie przystanek w mojej karierze. We Francji jeszcze zagram" - mówi.
Antolović różni się od większości piłkarzy Legii. Nie lubi grać na PlayStation, woli czytać publikacje polityczne i ekonomiczne. Niedawno ukończył pierwszy rok ekonomii, którą studiował, grając w Cibalii. "Niestety, na okres gry w Legii musiałem przerwać naukę. Oczywiście, że można trenować i studiować, ale chciałbym się skupić na karierze. Studia skończę na sto procent" - przekonuje.
Również międzynarodowa polityka nie jest mu obca. Nie boi się mówić o Kosowie i wojnie bałkańskiej. "Dla mnie Kosowo powinno dostać szansę. Wszystkie kraje byłej Jugosławii miały okazję, aby stanąć na nogi, więc dlaczego teraz ma być inaczej? Trzeba im pomóc" - uważa.
O Antoloviciu bardzo pozytywnie wyrażał się ostatnio selekcjoner Chorwacji, Slaven Bilić, który zapewnił, że bramkarz Legii wkrótce dostanie od niego powołanie. "Gdybym zdecydował się na grę w Dinamie Zagrzeb, to miałbym ułatwioną drogę do drużyny narodowej. Są u nas różne powiązania, które wpływają na powołania zawodników. Ale mnie to nie obchodzi. Sam wywalczę sobie miejsce w reprezentacji i będę pierwszym bramkarzem" - mówi pewny siebie.
Na razie jednak Antolović musi walczyć o miejsce w bramce Legii. Po ostatnich błędach w meczach sparingowych, wcale nie może być pewny bycia numerem 1.
przeczytaj więcej o: Marijan Antolović