Marijan Antolović bronił bezbłędnie - fot. Mishka
REKLAMA
REKLAMA

Powiedzieli po meczu

Fumen i Tomek Janus - Wiadomość archiwalna

Marijan Antolović: Trudno mi to wyrazić słowami, ale gra przy takiej publiczności to coś wspaniałego. Kibice byli dziś naszym dwunastym zawodnikiem. Dzięki nim mogliśmy czuć się pewniej. W Chorwacji mamy dobrych fanów, ale dziś czułem się wyjątkowo. Przed meczem w pamięci mieliśmy derbową porażkę. Dziś jednak pokazaliśmy, że jesteśmy drużyną z charakterem. Czy wybroniłem nam mecz? Bez przesady – to moja praca.
Kolejny mecz powinien być dla nas łatwiejszy. Dziś pokazaliśmy, że potrafimy wygrywać. Przed sezonem w szatni powiedzieliśmy sobie, że walczymy o mistrzostwo i to jest nasz cel. W każdym meczu musimy więc wygrywać.

Marcin Komorowski: Kwestią czasu jest zgranie i ułożenie wszystkiego w obronie. Na początku był przypadkowy rzut karny, który nieco podciął nam skrzydła. Cieszę się, że dostałem szansę od trenera i mogę grać, a z przydzielonych zadań staram się wywiązać najlepiej, jak tylko mogę.

Maciej Iwański: Cieszy wygrana, szczególnie w okolicznościach, w jakich ją odnieśliśmy. Jasne, że chcieliśmy zwyciężyć, ale bramki miały padać wcześniej. Trzeba podkreślić, że publiczność dopingowała nas wspaniale do ostatniej sekundy. Dziękujemy im za to i będziemy się starali odwdzięczać za doping postawą na boisku tak jak dziś.
Mecz nie był fantastycznym widowiskiem. Cracovia nastawiła się na kontry i miała z nich kilka akcji sam na sam. Dobrze, że Marijan Antolović bronił dziś bardzo dobrze. Po przerwie byliśmy już inną drużyną. Do ostatniej sekundy chcieliśmy wygrać. Cieszy, że to się udało, choć powinniśmy wykorzystać wcześniejsze okazje. Czy szybko stracona bramka nas zestresowała? To jest piłka nożna – tu nie wszystko można przewidzieć. Chcielibyśmy, żeby wszystko szło po naszej myśli, ale nie zawsze tak jest. Rywale strzelili gola, cofnęli się i nastawili na kontry. W drugiej połowie to jednak my zagraliśmy bardziej ofensywnie i mieliśmy okazje do zdobycia goli.
Na gorąco po meczu nawet nie wiem za co był rzut wolny, po którym strzeliłem bramkę. Może bramkarz za długo trzymał piłkę? Zresztą przez całe spotkanie Cracovia albo się kładła i zabierała cenne sekundy, albo bramkarz przetrzymywał piłkę. Co do samego gola, to patrzyłem jak ustawią się zawodnicy w murze. Dobrze zachowali się moi koledzy, którzy zasłonili piłkę. Wystarczyło trafić w bramkę, choć to też nie jest zawsze łatwe.

Jakub Wawrzyniak: Pamiętaliśmy, że w piątek przegraliśmy 0-3 i kibice nie mieli powodów do zadowolenia. Tym bardziej dzisiejsza wygrana była nam potrzebna. Po meczu widać, że nasza gra w defensywie wymaga wielu poprawek. Na siebie też biorę winę, bo trener wymaga ode mnie organizacji gry w obronie. Ten element gry musimy jednak poprawić jako cała drużyna. Wiem, że większość osób pamięta mnie jako lewego obrońcę, ale wystarczy spojrzeć do statystyk ile razy grałem na skrzydle po powrocie z Panathinaikosu. Przeważnie gram na środku.
Po trzech latach gry w Legii mogę powiedzieć jedną rzecz – miałem mieszane uczucia co do wydarzeń na trybunach. Dzisiejszy mecz pokazał jak wielką siłę mają kibice. Wiemy, że bez nich dziś mogłoby być różnie. Przez 90 minut mieliśmy jednak fantastyczny doping. Tego uczucia nie da się opisać, gdy oni niosą nas swoim wsparciem. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że bez nich tego meczu byśmy nie wygrali. Wielki szacunek dla nich, że skoncentrowali się na dopingu i nie dali nam odczuć, że byli na nas wściekli po porażce w derbach.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.