Piotr Giza, czyli krakus w Warszawie
Niewiele ponad trzy lata zabawił w Warszawie Piotr Giza. Z dniem 1 października 2010 roku rozwiązał umowę z Legią za porozumieniem stron. Powodem takiego ruchu był brak zaangażowania zawodnika w grę. 30-letni pomocnik przyszedł do naszego klubu w sezonie 2007/2008 za 100 tys. euro, na zasadzie rocznego wypożyczenia z Cracovii. Po roku gry sztab szkoleniowy zdecydował się postawić na Gizę i ten na stałe założył koszulkę z "eLką" na piersi.
Legia zapłaciła za transfer definitywny 500 tys. euro. Do przenosin Gizy do Warszawy mogłoby jednak nie dojść, gdyby nie fatalne relacje zawodnika z ówczesnym trenerem "Pasów" Stefanem Majewskim. Napięte stosunki doprowadziły "Gizmo" do statusu żelaznego rezerwowego. Warszawski klimat miał pozwolić zawodnikowi na ustabilizowanie formy.
Piotr Giza - nadzieja Urbana
Ówczesny trener Legii, Jan Urban nalegał na zakup Gizy, widząc w nim człowieka, który pasuje do gry kombinacyjnej. Oczekiwania trenera były bardzo duże. Przychodził przecież zawodnik, który był do niedawna gwiazdą Cracovii i uczestnikiem Mistrzostw Świata 2006. "Jestem bardzo zadowolony, że w ostatniej chwili pozyskaliśmy bardzo dobrego zawodnika. Młodsi będą czuli się o wiele pewniej, mając u boku Piotra" - mówił Urban po zakontraktowaniu gracza. Jak się miało jednak okazać w przyszłości, Giza nie spełnił pokładanych w nim nadziei.
Piotruś Pan
Pomimo niewątpliwego potencjału, jaki Giza posiadał, mentalnie nie dorósł do gry w klubie, w którym jest nieustanna presja wyniku. Choć stwarzał sobie dużo sytuacji, to większość z nich marnował. Kibice coraz częściej zaczęli porównywać go do Piotra Włodarczyka. A że warszawscy fani należą do wymagających, niejednokrotnie wygwizdywali i kpili z poczynań zawodnika. Giza czasami potrafił też oczarować warszawską publiczność strzelając piękne i ważne bramki. Taki był ten gracz – nieprzewidywalny.
"Czemu Piotrek marnujesz tak te sytuacje?" - zapytał po jednym z meczów Piotra Gizę szkoleniowiec Legii. "A, bo, trenerze, oszczędzam gole na Cracovię" – odparł żartobliwie "Gizmo". I "Craxie" Giza gole faktycznie strzelał często. Innym drużynom niestety dużo rzadziej. Zawodnikowi w dojściu do wysokiej dyspozycji nie pomagały częste problemy zdrowotne.
Krakowianin z krwi i kości
Przywiązanie do Krakowa na pewno nie ułatwiało Gizie kariery w Legii. "Gizmo" urodził się w Krakowie, jest wychowankiem Kabla Kraków. Zanim został legionistą, grał tylko klubach krakowskich lub z okolic tego miasta. W Kablu Kraków, Świcie Krzeszowice i Cracovii spędził 11 lat swojej seniorskiej kariery. Długi pobyt w Krakowie na pewno nie pozwolił zawodnikowi na szybką aklimatyzację w Warszawie. Pomocnik Legii musiał dokonać wielu zmian w swoim życiu prywatnym i zawodowym.
Analiza występów w barwach Legii
Piotr Giza w pierwszym sezonie występów przy Łazienkowskiej zagrał w 30 meczach. 23 razy wybiegał w pierwszej jedenastce i strzelił trzy gole. Łącznie na boisku przebywał 2108 minut. W sezonie 2008/2009 wystąpił w 38 meczach, a 28 z nich zaczynał w pierwszej jedenastce. Strzelił sześć goli. Grał 2555 minut. W sezonie 2009/2010 rozegrał 25 meczów w pierwszym składzie, z czego 17 w wyjściowym ustawieniu. Na murawie przebywał przez 1595 minut. Strzelił jedną bramkę. W obecnych rozgrywkach Giza wypadł z drużyny na dobre. Zagrał tylko w jednym spotkaniu ekstraklasy i dwóch w Młodej Legii.
Najlepiej Giza spisywał się w barwach "wojskowych" w sezonie 2008/2009. Rozegrał wówczas najwięcej meczów i strzelił najwięcej bramek podczas swojego pobytu w Warszawie. W kolejnym sezonie zaczął równać w dół. Doszło to tego, że nawet największy zwolennik talentu "Gizmo", czyli Jan Urban, krzyczał na niego podczas niemal każdego treningu w cypryjskiej Larnace.
Sukcesy
Puchar Polski – 2007/2008
Wicemistrzostwo Polski – 2007/2008, 2008/2009