Akcja Widelec: Ograniczono liczbę świadków, znacznie odchudzono akta
Dwa i pół roku po słynnej akcji "Widelec 741" prokuratura zmieniła front i odchudziła akta śledztwa, które chyba już nie mieściły się w szafach. Postanowiono wreszcie ograniczyć także liczbę przesłuchań. Początkowo zamierzano przesłuchać ponad 1000 świadków. Akta zamiast dotychczasowych 115 tomów, liczą obecnie 20-30.
Po przeszło roku, od listopada 2009 roku prokuratura zaczęła wysyłać do sądu akty oskarżenia przeciwko 10-20 osobom oskarżanym z reguły o to samo, czyli o udział w nielegalnym zbiegowisku. Sprawę podzielono na kilkadziesiąt mniejszych, a prokuratura wnosiła początkowo o przesłuchanie aż 1300 świadków. Przeszło połowa z nich to policjanci pacyfikujący kibiców. Do zachowania policjantów było mnóstwo zastrzeżeń ze strony udających się na mecz Legii kibiców. Każda ze spraw przesłanych do sądu liczyła 115 tomów akt, czyli około 23 tysięcy dokumentów.
Kibice wielokrotnie mówili, że to absurd. Nikt nie chciał ich słuchać, aż w końcu zaprotestował... sąd. Sądy zaczęły zwracać akty oskarżenia do prokuratury celem "uzupełnienia braków". W tym wypadku brakiem było zaniechanie selekcji. Prokuratura odwoływała się do sądu wyższej instancji, ale ten zgadzał się z orzeczeniami sądu rejonowego. Efekt? Z 26 aktów oskarżenia, które od listopada 2009 r. zostały wysłane do sądu, 21 zostało zwróconych (pozostałych pięć spraw jeszcze nie było przez sąd rozpoznawanych). W 16 przypadkach prokuratura zaskarżyła decyzję o zwrocie. Dziewięć razy przegrała, kolejnych siedem zaskarżeń nie zostało jeszcze rozpoznanych.
Aż wreszcie śledczy zmienili front. "Zdecydowaliśmy się nie zaskarżać kolejnych pięć postanowień o zwrocie spraw do prokuratury" - mówi prok. Monika Lewandowska, rzeczniczka stołecznej prokuratury. Prowadzący śledztwo prokurator znacznie odchudził akta. Trzy poprawione akty oskarżenia już zostały wysłane do sądu. Teraz sprawa ma liczyć nie 115, ale 20, góra 30 tomów.
"Wcześniej przesyłaliśmy cały materiał procesowy zgromadzony w śledztwie. Czyli np. protokoły zatrzymania, przesłuchania, przeszukania wszystkich podejrzanych, a także np. decyzje o środkach zapobiegawczych itd. Teraz załączamy te dokumenty tylko w stosunku do osób, które są w danej sprawie oskarżone" - tłumaczy prok. Małgorzata Gawarecka, zastępca prokuratora rejonowego Warszawa-Śródmieście-Północ. "Dodatkowo zdecydowaliśmy się ograniczyć liczbę świadków, o których przesłuchanie będziemy wnioskować. Będą to przede wszystkim policjanci, którzy zatrzymywali danego oskarżonego oraz funkcjonariusze dowodzący policyjną operacją" - dodaje.