Szczepłek: Prezesi nie rządzą, piłkarze nie grają
Na łamach Rzeczpospolitej, w artykule Stefana Szczepłka "Prezesi nie rządzą, piłkarze nie grają", znajdujemy podsumowanie siedmiu lat ITI w Legii (7 lat minie w najbliższy piątek). Szczepłek nie szczędzi gorzkich słów pracownikom klubu. "Od 7 lat Legia jest zarządzana przez biznesmenów niemających elementarnej wiedzy o piłce nożnej i funkcjonowaniu klubu zawodowego. Oni się uczą na żywym organizmie i jest to droga nauka" - pisze.
Autor paru książek, w tym biografii Kazimierza Deyny, przypomina co wcześniej robili Piotr Zygo, Leszek Miklas, Paweł Kosmala, Jarosław Ostrowski i Marek Drabczyk. "To są niewątpliwie fachowcy w swoich dziedzinach, ale klub to nie jest tylko liczenie krzesełek na stadionie, sprzedane karnety i wizerunek w mediach, zresztą coraz gorszy. To także znajomość realiów futbolowych niezbędna przy podpisywaniu umów z piłkarzami, trenerami, a nawet firmami ochroniarskimi" - zauważa.
Szczepłek pisze też, że do pracy przy Łazienkowskiej trudno dostać się z zewnątrz, bez znajomości. "Do pracy w Legii można się dostać po znajomości lub drogą korporacyjną, z ITI. To niezwykłe, że prowadzenie tak potężnej firmy powierza się ludziom bez przygotowania i doświadczenia. Dochodzi do tego ich dość powszechne poczucie wyższości i słowa, które nic nie znaczą."
Szczepłek ma też uwagi do pracy Biura Prasowego klubu. "Michał Kocięba wygrałby klasyfikację na rzecznika prasowego najbardziej nieprzychylnego dziennikarzom, wyłączającego telefon, kiedy coś się dzieje. Dba natomiast o to, abyśmy nie mogli korzystać z toalety znajdującej się obok salki konferencyjnej" - czytamy w Rzeczpospolitej.
W tekście nie brakuje też krytyki pod adresem Macieja Skorży i kilku zawodników, którzy prezentują się słabo. Szczepłek rozumie władze Legii tylko w jednej sprawie - postawienia się kibicom. "Po powstaniu nowego stadionu Legia wyciągnęła do nich rękę, na czym nie poznali się ekstremiści. I problem z chuliganami się odrodził" - pisze.
Cały artykuł możecie przeczytać tutaj.