Czereszewski: Chinyama nie umie dobrze przyjąć piłki
Od początku tego sezonu w Legii zawodzą napastnicy. "To dziwne, bo klub z Łazienkowskiej zawsze miał dobrych snajperów. Choćby Czarka Kucharskiego, Marcina Mięciela, Marka Saganowskiego, czy... mnie" - śmieje się Sylwester Czereszewski.
Urodzony w Gołdapi zawodnik zdobył dla Legii 45 bramek. W obecnej kadrze Legii zawodzi większość napastników. Jednym z nich jest Takesure Chinyama. Czereszewski wyjaśnia, skąd u niego bierze się taka nieskuteczność. "Z braku wyszkolenia. Ten chłopak nie umie dobrze przyjąć piłki. Proszę zauważyć, że gdy Chinyama uderza natychmiast, prawie zawsze trafia. A kiedy musi najpierw piłkę opanować, to później trzeba jej szukać na trybunach" - mówi w rozmowie z Magazynem Futbol.
Czereszewski nie jest jednak przekonany do "odstrzału" Chinyamy. "Musi ustabilizować formę, popracować nad sobą" - mówi. "Czereś" zauważa, że Bruno Mezenga dobrze gra głową, ale zupełnie nie umie się ustawiać w polu karnym. "Zamiast na przykład schodzić na krótki słupek, czy stać po prostu na środku pola karnego, to on zawsze jest gdzieś z boku, stara się zamknąć akcję. A to nie jego rola, tylko bocznego pomocnika" - mówi.
Po meczu Legii z Ruchem, dało się słyszeć głosy, że Legia powinna sprowadzić Arkadiusza Piecha, który zdobył 3 bramki. "Dajcie chłopakowi żyć. Niech zdobędzie jeszcze z 30 bramek, udowodni, że jest dobry. Bo często bywa tak, że ktoś zagra mecz życia na Łazienkowskiej, a później znika na dwa lata. Niech Piech dalej pracuje" - mówi MF Czereszewski.