Plusy i minusy po Gryfie Wejherowo
W pięknych okolicznościach kaszubskiej przyrody, choć niestety przy znacznie gorszej pogodzie, piłkarze Legii bez kłopotów ograli 3-0 drużynę rewelacji rozgrywek o Puchar Polski – Gryfa Wejherowo. Różnica klas była widoczna, ale gospodarzom należy oddać, że walczyli dzielnie. Jak na tle mimo wszystko słabego rywala prezentowali się nasi zawodnicy?
Na pewno błysnął Michał Żyro, zdobywca dwóch bramek, który już w Bielsku-Białej pokazał, że nie jest daleki od powrotu do formy, jaką cieszył nas jesienią. Przy pierwszej bramce odnalazł się w roli środkowego napastnika, a przy drugiej pomknął od środkowej linii boiska niczym urodzony skrzydłowy. Na minus – zbyt ostra gra. Gdyby "Żyrko" otrzymał od sędziego żółtą kartkę w pierwszej połowie, to nie mógłby mieć pretensji.
Gdy Inaki Astiz wrócił do pierwszego składu, właściwie nie popełnia błędów. Półroczny pobyt na ławce widocznie dobrze mu zrobił. Inaki był nie do przejścia dla wejherowskich napastników, a i sam błysnął w ofensywie, gdy w końcówce podłączył się do akcji, w efekcie czego trafił w poprzeczkę. Warto też dodać, że Hiszpan dobrze dyryguje po polsku kolegami, co rusz pokrzykując na nich i podpowiadając. Zaraz po przerwie niepotrzebna żółta kartka, ale może rzeczywiście musiał stanowczo powstrzymać rywala?
Na dobre noty zasłużył także Tomasz Kiełbowicz. Nasz weteran bez zarzutu spisał się w obronie, a i w ofensywie swobodnie brykał po połowie rywala. Na swoje konto może zapisać asystę przy pierwszym golu Żyry i naprawdę sporo wysiłku, który włożył w ten mecz. "Kiełbik" harował solidnie, by pokazać, że jeszcze nie zardzewiał na ławce. Brawo.
Najbardziej błyskotliwym zawodnikiem Legii był Miroslav Radović. Oczywiście brakuje mu jeszcze niemało do najwyższej dyspozycji, ale tzw. momenty były. "Rado" sam podkreśla, że wraca do gry po bardzo ciężkiej kontuzji i trzeba mu jeszcze czasu. W Wejherowie dawał sobie radę i był właściwie nie do zatrzymania. Mógł nawet strzelić gola z ostrego kąta w pierwszej części meczu, ale niepotrzebnie szukał w polu karnym kolegów. Mecz z Gryfem to kolejna jaskółka w wykonaniu Radovicia, która, miejmy nadzieję, uczyni wiosnę już w piątek.
Dobre spotkanie rozegrał duet naszych nowych nabytków Ismael Blanco i Nacho Novo. Argentyńczyk zdobył premierową bramkę w oficjalnym spotkaniu w barwach Legii, a mógł trafić do siatki jeszcze przynajmniej dwa razy. Szukał gry, a i piłka go szukała. Widać, że w polu karnym czuje się jak ryba w wodzie. Miejmy nadzieję, że te spostrzeżenia poprze równie skuteczną grą w spotkaniach przeciwko silniejszym rywalom. Novo zaś pokazał, jak powinien z problemami w zespole radzić sobie profesjonalista. Wyszedł na boisko i bardzo się starał, by udowodnić Maciejowi Skorży, że to właśnie jemu należy się miejsce w wyjściowym składzie na derby. Hiszpan był aktywny, zmieniał pozycje, schodził do środka, nie odpuszczał w walce z mocnymi fizycznie rywalami. Do tego oddał parę groźnych strzałów, zwłaszcza w 13. minucie posłał bombę zza pola karnego, którą przed siebie "wypluł" bramkarz Gryfa.
Artur Jędrzejczyk zagrał bardzo solidnie w obronie, a do tego dorzucił asystę, więc może być zadowolony. Warto podkreślić, że przytomnie wykartkował się z rewanżu.
Wojciech Skaba nie błysnął niczym wyjątkowym, ale też niczego nie zawalił. Miał mało pracy i choć gospodarze strzelili bramkę, to jednak zachował czyste konto, bowiem sędzia dopatrzył się naruszenia przepisów.
W pierwszym składzie, chyba trochę na przełamanie, zagrał nasz kapitan Ivica Vrdoljak i chyba zrobił to na pół gwizdka. Mimo tego, był w stanie uporządkować grę Legii w środku pola. Jednak parze z Danielem Łukasikiem nie stanowili zapory nie do przejścia w środku pomocy. Powinno być znacznie lepiej.
Łukasik przez ostatnie 25 minut zagrał na prawej obronie. Jego miejsce w środku pola zajął Dominik Furman. Niczym szczególnym się nie wyróżnił. Lepiej wypadł Michal Hubnik, który wie, że to mogą być jego ostatnie tygodnie w Warszawie. Czech miał swoją okazję do podwyższenia rezultatu chwilę po wejściu, gdy pięknie zagrał do niego piłkę Blanco, ale niestety trafił prosto w bramkarza. Jego cel na teraz to załapać się do meczowej kadry na derby.
Na burę zasłużył właściwie tylko Dickson Choto, a i to nie za wielką. Widać, że nasz wieloletni piłkarz długo nie gra i w Wejherowie popełnił trochę błędów. Dickson miał zwłaszcza problem z utrzymaniem linii spalonego, a także, niejako tradycyjnie, ze zwrotnością. Nadrabiał oczywiście ustawianiem się i luzem. Do pierwszego składu droga jednak wciąż daleka.
Oceny redakcji legioniści.com
Michał Żyro – 4,6
Inaki Astiz – 4,0
Tomasz Kiełbowicz – 4,0
Wojciech Skaba – 4,0
Artur Jędrzejczyk – 3,9
Ismael Blanco – 3,8
Nacho Novo – 3,5
Miroslav Radović – 3,3
Dominik Furman – 3,2
Michal Hubnik – 3,2
Daniel Łukasik – 3,0
Dickson Choto – 3,0
Ivica Vrdoljak – 2,8
UWAGA! Średnia ocen wystawionych przez redakcję nie musi być spójna z treścią "Plusów i minusów" i stanowi niezależną część tej publikacji.