Powiedzieli po meczu z SV Ried
Marek Saganowski: W pierwszej połowie pokazaliśmy, że to my dominujemy na placu gry i nam się należy gra w następnej fazie rozgrywek. Najważniejsze, że w pierwszych 45 minutach zdobyliśmy bramkę, potem już było dużo łatwiej. Gola straciliśmy, bo graliśmy w osłabieniu. Kiedy gracze z Austrii dostali trzecią bramkę, widać było, że uszło z nich powietrze. Wówczas zaczęli grać bardzo ofensywnie, jednak Kuciak spisał się dzisiaj bardzo dobrze.
Naszym celem od początku jest awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Jest to odskocznia od ligi, na którą czeka każdy - piłkarze i kibice.
Dzisiaj dobrze wymienialiśmy się z Ljuboją pozycjami. Mam nadzieję, że nasza współpraca będzie z meczu na mecz coraz lepsza. Założenia taktyczne były takie, abyśmy się wzajemnie zamieniali miejscami na boisku. Zawsze wierzyłem w swoje umiejętności. Legia stwarza wiele sytuacji, a ja jestem tutaj po to, żeby nadarzające się okazje wykorzystywać.
Jakub Kosecki: Mam nadzieję, że kiedyś będę gwiazdą, chociaż mam świadomość, że muszę jeszcze nad wieloma rzeczami popracować. Szczególnie żałuję okazji z końca meczu, bo mogłem zachować się lepiej. Przepraszam za to, że nie dograłem do kolegów, gdyż mogliśmy w ten sposób uniknąć nerwówki. Trzeba jednak otwarcie powiedzieć, że wygraliśmy w pełni zasłużenie. W najbliższym czasie planuję zostać trochę po treningach i razem z trenerem Magierą i Urbanem potrenować trochę wykańczanie akcji. Jestem zadowolony z awansu, ale nie do końca ze swojej gry, bo na pewno stać mnie na więcej. Dzisiaj w pewnym momencie myśleliśmy, że mecz już się nam na tyle ułożył, że będzie miał miejsce pogrom. Trener ostrzegał nas przed rywalem, dlatego cieszę się, iż pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem i potrafimy grać w piłkę. W następnej rundzie eliminacji pragnę sprawdzić się z najlepszymi obrońcami na świecie. Kuba Rzeźniczak pokazał dzisiaj, że potrafi grać na obydwu stronach defensywy. Współpraca pomiędzy nami układa się coraz lepiej, nasza wzajemna asekuracja była na wysokim poziomie.
Janusz Gol: Dzisiaj były naprawdę duże nerwy. Spokojnie prowadziliśmy, ale czerwona kartka dla Ivicy trochę pokrzyżowała nam plan przygotowany na końcówkę tego spotkania. Musimy przeanalizować ten mecz i wyciągnąć z niego wnioski na przyszłość, aby poprawić wszystkie detale, które mogą zaważyć na wyniku pojedynku. Zacząłem mecz na ławce rezerwowych, bo taka była decyzja trenera, jednak mam nadzieję, że swoim wejściem pomogłem trochę kolegom w utrzymaniu korzystnego wyniku. W kolejnej rundzie nie ma już słabych zespołów, więc nie mam faworyta, na którego chciałbym trafić. Po prostu czekamy wszyscy na losowanie.
Iñaki Astiz: Po tej czerwonej kartce było wiadomo, że będzie ciężko, ponieważ Ried ostro ruszy do przodu. Mieliśmy sytuacje na kontrze, żeby skończyć mecz, ale ich nie wykorzystaliśmy. Szkoda, jednak w takich chwilach decydują ułamki sekund. Dzisiaj co prawda znowu nie udało nam się zagrać na zero z tyłu, lecz najważniejsze, iż strzeliliśmy więcej goli od rywala i możemy cieszyć się z wygranej. Z Marko Šulerem rozumieliśmy się bardzo dobrze i wierzę, że w przyszłości będzie jeszcze lepiej. Po meczu nie mieliśmy żadnych pretensji do Ivicy, była jedynie wspólna radość.
Daniel Łukasik: Staram się pracować na treningach, aby zasługiwać na miano zawodnika wyjściowego składu. Bardzo dobrze współpracowało mi się z Ivicą. Dzięki jego wsparciu, miałem nieco więcej miejsca i czasu na udział w akcjach ofensywnych. W pierwszej połowie mieliśmy zdominować środek pola i według mnie, było to widać na boisku. Zresztą po zmianie stron również przeważaliśmy w tym aspekcie. Niemniej jednak to wcale nie był łatwy mecz. Nie mogliśmy długo strzelić bramki. Dopiero bramka Marka Saganowskiego otworzyła trochę grę. Efektem tego były kolejne trafienia i powinniśmy kontrolować sytuację do końca. Zamiast tego była końcówka, wręcz nie do wytrzymania. Jednak udało się wygrać i awansować do kolejnej rundy. Teraz marzę o rywalu w naszym zasięgu, co pozwoliłoby na realne myśli o fazie grupowej.
Jakub Rzeźniczak: Nie chcę oceniać swego występu na lewej obronie, bo od tego jest trener. Najważniejsze było to, że dostałem szansę zaprezentować się od pierwszej minuty. Nie ma większego znaczenia, gdzie mnie wystawi szkoleniowiec. Ważne, żeby mieć okazję pokazać swe umiejętności. Zobaczymy jaki to będzie miało wpływ na przyszłość.
Wszyscy od nas oczekiwali awansu i cieszę się, że stało się to faktem. Tym bardziej, że przegraliśmy na wyjeździe. Potwierdziliśmy dzisiaj, że byliśmy ekipą o klasą lepszą od rywala, szczególnie, gdy graliśmy po jedenastu. Dopiero strata bramki spowodowała, że zrobiło się dramatycznie. Na szczęście wszystko dobrze się skończyło.
Oczywiście byłem zły po straconym golu, bo byłem przy przeciwniku, któremu udało się wsadzić but i wpakować futbolówkę do siatki. Jednak tak to już w piłce jest, że jak ktoś popełnia błędy, to drugi je wykorzystuje. My zrobiliśmy to dzisiaj trzykrotnie, a rywal tylko raz. Miałem udział również przy bramce dla nas, gdy wrzuciłem z lewego skrzydła. Przeciwnik pewnie wiedział, że jestem prawonożny, a ja celowo szukałem sposobności do zagrania drugą nogą. Owszem, to naturalna sprawa, że się szuka lepszej nogi, ale z biegiem czasu było lepiej.
Ivica Vrdoljak: Dzisiaj przez cały mecz bardzo mocno walczyliśmy, zgotowaliśmy sobie i kibicom istny horror. Zdałem sobie sprawę, że poniósłbym za dużą odpowiedzialność, gdybyśmy stracili drugiego gola. Na szczęście jednak wszystko dobrze się skończyło i wygraliśmy. W następnej rundzie chciałbym trafić na przeciwnika, z którym będziemy mogli powalczyć o fazę grupową.
Miroslav Radović: Zdarzają się sytuacje, kiedy tracimy bramkę i wkrada się nerwowość. Dodatkowo graliśmy w dziesięciu i w efekcie emocji nie brakowało. Niemniej jednak zagraliśmy ogólnie dobre spotkanie. Oczywiście były zarówno plusy, jak i minusy. Teraz musimy popracować nad negatywnymi aspektami, bo jest nad czym. Tak czy inaczej, cieszymy się z wygranej i awansu.
Przy stanie 3-1, nie ukrywam, że mogło być różnie. Przeciwnik miałby jedną akcję i mogło być już 3-2. Wtedy byłoby już nam bardzo ciężko. Z drugiej strony sami mieliśmy okazje, które po prostu musimy w przyszłości wykorzystywać. Dotyczy to zarówno mnie, jak i Kuby Koseckiego, który mógł podawać "na pustaka". Jeśli to będzie się powtarzało, to będziemy mieć problemy. W mojej akcji zabrakło mi trochę siły w decydującym momencie. Kolano? Sam nie wiedziałem czy będę grał. Oczywiście chciałem i to się opłaciło. Mam nadzieję, że kolano nie ucierpi.
W losowaniu chciałbym trafić na Liverpool.