"Kowal" o Koseckim: żeby go połamać, trzeba go dogonić
Podczas meczu Legia - Lech zaiskrzyło na linii Kebba Ceesay - Jakub Kosecki. Legionista usłyszał od schodzącego z murawy rywala, że ten następnym razem "połamie mu nogi". O tym, czy wobec gracza "Kolejorza" powinny zostać wyciągnięte konsekwencje, od kilku dni debatują piłkarscy eksperci. Większość z nich bagatelizuje sprawę, bo przecież nic się nie stało, a słowne prowokacje i zaczepki są częścią składową meczu. Wiceprezes PZPN Roman Kosecki uważa jednak, że takie chamskie deklaracje jak ta Ceesaya nie powinny być akceptowane.
Kosecki, który w PZPN pełni funkcję wiceprezesa do spraw szkoleniowych podkreśla, że nie zabiera głosu jako ojciec Kuby Koseckiego, lecz jako działacz. - Na boisku nie może być chamstwa i przemocy. Jako związek odpowiadamy za rozwój naszych piłkarzy, zwłaszcza tych grających w reprezentacji czy drużynach młodzieżowych. Musimy ich chronić i nie ma znaczenia, jak się nazywają: Linetty, Kamiński, Kosecki, Furman i w jakim zespole występują - mówi na łamach serwisu pzpn.pl.
- Wypada odróżnić prawdziwą walkę i nawet słowne utarczki od takiej mowy nienawiści, jaką przedstawił nam obrońca Lecha. Kuba potrafi grać twardo i nie boi się swych rywali, protestuję jednak przed takimi słowami, jakie wyraził Ceesay - dodaje Kosecki senior.
Sam Ceesay nie widzi problemu w swoim zachowaniu. Lechita uważa, że miał prawo podsumować postawę Koseckiego w tym meczu, bo bardzo mu się ona nie podobała. A wymiana zdań na boisku zdaniem gambijskiego piłkarza powinna pozostać pomiędzy nim a Koseckim. - Nie cenię takich graczy jako Kosecki. To, co on wyrabia, to parodia. Sam gra ostro, ale wystarczy go dotknąć i płacze jak panienka. Lekkie popchnięcie i turla się na boisku przez kilkanaście metrów. Facetowi ewidentnie futbol pomylił się z Hollywood - taką wypowiedź Ceesaya przytacza "Super Express".
Zdaniem ekspertów telewizyjnych nie ma co wyolbrzymiać boiskowego konfliktu "Kosy" i lechity. Dowcipnie sprawę skwitował Wojciech Kowalczyk. - Ceesay musiałby najpierw dogonić "Kosę", by mu nogi połamać - zauważył były legionista.
A dogonić Koseckiego nie jest w tym sezonie łatwo, o czym przekonał się nie tylko Ceesay, lecz także Mateusz Możdżeń czy na przykład Ugochukwu Ukah.