Legia Warszawa - Viitorul Constanta - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Czy ryzyko w defensywie się opłaci?

Woytek i Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W środowym sparingu z Viturolem „Wojskowi” nadal pracowali nad grą w formacji 3-5-2. Ostatnie sparingi ze Stalą Mielec (3-2) i z Górnikiem Łęczna (3-3) pokazały jakie błędy popełnia zespół, grając trzema obrońcami i wahadłowymi. Niestety legioniści nie uniknęli ich także w tym starciu.

Od początku spotkania Rumunami było widać bardzo dobrą organizację i dominację Legii w ofensywie. Podopieczni Deana Klafuricia stwarzali sobie sporo dogodnych sytuacji, a dwójka napastników Jose Kante i Kasper Hamalainen dobrze współpracowała. Szczególnie zaimponował Gwinejczyk z hiszpańskim paszportem, który w strzelił dwa gole oraz zaliczył asystę. To ustawienie powinno także pasować Finowi, który dzięki temu częściej schodzi do środka pola i może też grać jako fałszywa „9”. Wszystko wskazuje na to, że Dean Klafurić będzie miał duże pole manewru w ofensywie. Do gry w ataku aspirują jeszcze Radović, Niezgoda, Kulenović, Kucharczyk i najnowszy nabytek Carlitos. „Rado” i „Hama” mogą grać na pozycji środkowego pomocnika, ale tam pola łatwo nie oddadzą Szymański i Cafu. W sparingu z Viitorulem jeden ze środkowych pomocników często wcielał się w rolę ofensywnego, który pomagał w kreowaniu akcji i ich wykańczaniu.

Nie mamy większych zastrzeżeń do gry Legii w ofensywie, choć oczywiście zawsze można grać skuteczniej. W środowym meczu zdobyliśmy pięć bramek, a drugie trafienie pokazało siłę tej formacji. W polu karnym między sobą podanie wymienili Jose Kante i Kasper Hamalainen, ostatecznie do akcji włączył się Cafu, który wykończył ją mocnym uderzeniem.

Gorzej było w defensywie, choć głównie nad tym elementem „Wojskowi” pracowali w Warce. We wczorajszym starciu dało się zauważyć, jak wygląda asekuracja danych pozycjach. W momencie kiedy wrócić na swoją pozycję nie zdołał Marco Vesović, na boku defensywy zastępował go Cafu – niestety nie zawsze udanie. Z drugiej strony robił to Sebastian Szymański, choć dużo pracy w nie miał, ponieważ Michał Kucharczyk od początku meczu grał bardzo nisko, dzięki czemu Szymi angażował się w spory pressing na połowie rywala. Piłkarze muszą jednak pamiętać o jak najszybszej asekuracji, przy stratach legionistów w środku i defensywie, narażaliśmy się na groźne kontry.

Przy pierwszym straconym golu zawiódł najsłabszy element nowego ustawienia, czyli dziura w strefie, której pilnować ma wahadłowy.

fot. Legia.com

Gdy tylko Marko Vesović pobiegł za rywalem, na prawej stronie zrobiła się potężna przestrzeń, którą natychmiast wykorzystali przeciwnicy. W tej sytuacji zawiódł Cafu, który nie zaasekurował odpowiednio Vesovicia. Chwilę później - przy dośrodkowaniu w pole karne - środkowi obrońcy bardziej skupili się na trzymaniu linii (ćwiczone w Warce), niż na kryciu rywala. Ianis Hagi jednym szybkim ruchem urwał się Wietesce oraz Kucharczykowi i zupełnie niepilnowany zdobył bramkę.

fot. Legia.com

Żeby wykorzystywać potencjał gry trójką z tyłu trzeba mieć szybkich i wytrzymałych zawodników na skrzydłach, ale muszą oni także rozumieć grę w obronie. To trudna formacja, przy której trzeba mieć dobrze wyszkolonych piłkarzy, którzy wykonują swoje zadania taktyczne.

Najcięższa w tym systemie jest gra wahadłowych, dlatego powinno się mieć solidnych zmienników, którzy godnie zastąpią podstawowych piłkarzy, kiedy ci opadną z sił. W 72. minucie na murawę wszedł Konrad Michalak, zmienił on zmęczonego Marco Vesovicia. Jest to młody chłopak, który cały ostatni sezon spędził w Wiśle Płock, jednak gra na wahadle może okazać się dla niego za trudna, a tym samym ofensywny potencjał 20-latka zostanie zmarnowany. Michalak jest szybkim, dobrze usposobionym zawodnikiem w ofensywie, jednak brakuje mu ogrania w defensywie, nie jest też przyzwyczajony do częstego wracania pod własne pole karne. To właśnie od jego straty przy linii bocznej w środkowej strefie boiska zaczęła się druga bramkowa akcja Viitorulu.

fot. Legia.com

Do przodu popędził Chris Philipps, przez co środek musiał zabezpieczać Wieteska, a na lewej stronie za dużą przestrzeń zostawił Hlousek i nie wrócił wystarczająco szybko i by wspomóc kolegów. Co więcej – w tej sytuacji Ianis Hagi miał do wyboru dwie opcje, ponieważ tak samo niekryta była prawa strona obrony Legii. Tej dziury nie udało się załatać nawet kilka sekund później, bo Cafu w ogóle nie wrócił się we własne pole karne pod nieobecność Michalaka.

fot. Legia.com

Wszystkich cieszy dużo goli i liczba kreowanych sytuacji w ofensywie, ale Legia nie może zapomnieć o zabezpieczaniu tyłów, ponieważ konsekwencje mogą bardzo nieciekawe w meczach z lepszymi przeciwnikami.

fot. YouTube / Legia Warszawa

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.