Jakub Pawluk: Żeglując w barwach Legii spełniłem swoje marzenia
Legia Warszawa zakończyła drugi sezon w Polskiej Ekstraklasie Żeglarskiej, w którym uplasowała się na 4. miejscu w klasyfikacji generalnej i zapewniła sobie awans do Ligi Mistrzów. O startach w PEŻ, mistrzostwach Polski w klasie 505, przygotowaniach do rywalizacji w europejskich pucharach, a także szansach na medal w kolejnych rozgrywkach PEŻ porozmawialiśmy ze sternikiem Legii, Jakubem Pawlukiem. Zapraszamy do lektury!
Zacznijmy może od tego - skąd w ogóle pomysł dołączenia do żeglarskiej Legii?
Jakub Pawluk: Pomysł chodził mi po głowie już od dawna. Legia zawsze była mi bliska. Równocześnie, jako żeglarz, z zainteresowaniem śledziłem dokonania Zofii Klepackiej. Gdy okazało się, że Zofia została członkiem Żeglarskiej Legii, pomyślałem że czas spełnić swoje marzenia i dumnie ścigać się z L-ką na ramieniu.
Pływałeś już wcześniej w jakichś zawodach tej rangi wcześniej?
- Pływałem w wielu regatach rangi mistrzowskiej - w mistrzostwach Polski, Europy oraz Świata, jednak Ekstraklasa Żeglarska to zupełnie inna liga. Co ciekawe, od samego początku organizatorzy wzorują się na modelu znanym z rozgrywek piłkarskich - mamy eliminacje krajowe, następnie Ligę Mistrzów na poziomie międzynarodowym.
Opowiedz o Waszej ekipie, która startowała w PEŻ, wyjaśnij skąd się biorą zmiany w załodze w trakcie sezonu oraz kto za co odpowiada.
- Nasza ekipa na ten sezon liczyła łącznie ze mną sześć osób. Zmiany w składzie biorą się z decyzji taktycznych i podyktowane są przewidywanymi warunkami na danym akwenie oraz rodzajem jachtów, na których się ścigamy. W żeglarstwie sporo zależy od pogody, tak więc na zawody słabowiatrowe lepiej wystawić lekką załogę, natomiast na warunki silnego i porywistego wiatru, najlepiej mieć załogę o sporej wadze. Stąd tyle osób w drużynie, chociaż na wodzie zawsze pływaliśmy w czwórkę. Pełen skład naszej drużyny na ten sezon to: Jakub Pawluk (ster), Adam Kajzer (trym, bow), Oskar Śleziona (trym żagli, pit), Dariusz Urbanowicz (trym, pit), Adrian Palus (trym żagli przednich), Karol Przybysz (trym żagli przednich, pit) oraz Jan Fursewicz (trym, pit).
Najtrudniejsze logistycznie były zawody w Świnoujściu, gdzie niemal w tym samym czasie odbywały się zawody PEŻ i mistrzostwa Polski w klasie 505?
- Dokładnie tak było. Zawody PEŻ w Świnoujściu oraz Mistrzostwa Polski klasy 505 rozgrywane były obok siebie, na dwóch oddzielnych trasach. Było to spore wyzwanie logistyczne. Potrzebowaliśmy pełnego składu 6. osób. Dzięki temu, że mamy w drużynie dokładnie tyle osób, mogliśmy odpowiednio przygotować skład na te regaty. Udało się zdobyć równolegle srebro Mistrzostw Polski, gdzie sterowałem naszą 505-tką z herbem Legii na żaglu oraz cenne punkty w PEŻ, gdzie za sterem dzielnie zastąpił mnie Adam Kajzer. Po raz pierwszy w historii, w tym samym czasie na regatach wystąpiły aż dwie załogi Legii. Dodatkowo, jako jedyna drużyna, mieliśmy też do dyspozycji prywatnie zorganizowaną legijną motorówkę, więc na pewno było nas widać w całym Świnoujściu.
Jak wiadomo, nad morze jest z Warszawy kawałek. Gdzie regularnie trenujecie?
- Regularnie jeździmy nad nasze "warszawskie morze", czyli Zegrze. Tam na co dzień stacjonuje "Żyleta", czyli nasza 505-tka. Oczywiście w sezonie jeździmy również w dalsze destynacje, ale związane jest to z bezpośrednim przygotowaniem do danych regat i rozpoznaniem akwenu.
Jak wyglądają kwestie sprzętowe - iloma łodziami dysponujecie, jak z ich transportem na zawody? Czy możecie w tej kwestii liczyć na pomoc piłkarskiej Legii?
- Na zawodach PEŻ jachty są spore – są to duże balastowe jednostki, które zapewnia organizator w ramach wpisowego do Ekstraklasy. Problemem jest transport tego typu jachtów, więc osobna flota stacjonuje na Zatoce Gdańskiej, inna w Szczecinie. Z kolei prywatnie posiadamy regatowy jacht klasy 505 – nazwany przez nas "Żyleta", który transportujemy własnymi środkami. Jest to na tyle specyficzne - podróż z jachtem z przyczepą, ze sporym masztem - że radzimy sobie samodzielnie.
Od niedawna dysponujecie eleganckim żaglem z herbem Legii. Czy macie ze sobą zapasowy żagiel w razie awarii?
- Oczywiście posiadamy zapasowe żagle w razie awarii. Jednak projekt dużego herbu Legii na żaglu głównym (grocie) oraz klubowych barw na żaglu przednim (foku) wymagał na tyle dużo pracy, że nie posiadamy zapasowych żagli z herbem i w barwach. Natomiast awarie żagli zdarzają się na regatach sporadycznie, więc mam nadzieję, że przed ewentualnym defektem, w przyszłości dorobimy się drugiego kompletu z herbem.
Jak jesteście odbierani przez inne ekipy? W końcu pływacie głównie na terenach niezbyt przychylnych Legii - czy miały miejsce jakieś akcje zaczepne?
- To prawda (śmiech). W klasie 505 jest sporo ekip z całej Polski i szanujemy się nawzajem, za wyjątkiem jednych rywali, którzy w zeszłym roku złożyli na nas niesłuszny protest, wygrywając tym sposobem Mistrzostwa Polski 2017. Natomiast w Ekstraklasie Żeglarskiej, obracamy się raczej w wąskim gronie, w którym jesteśmy szanowani przez inne kluby. Co do incydentów, był faktycznie jeden, który pamiętam. Kiedy czekaliśmy z flagami z herbem Legii w basenie jachtowym w Gdyni, a po drugiej stronie, na plaży miejskiej odbywało się "spotkanie" kibiców Arki Gdynia z Pogonią Szczecin. Coś tam w naszym kierunku słyszeliśmy. Ale to pojedynczy incydent na wszystkie nasze starty.
W roku 2017 zakończyliście zawody PEŻ na miejscu szóstym. W tym roku było miejsce czwarte. Za rok zaatakujecie podium?
- Taki jest plan. W tym roku o mały włos nie skończyliśmy na podium klasyfikacji generalnej. W trakcie całego sezonu we wszystkich etapach Ekstraklasy rozgrywa się ponad 100 wyścigów. W tym roku rywalizacja była tak zacięta, że o końcowej klasyfikacji decydował ostatni wyścig sezonu! Nie chcę gdybać, ale jedno miejsce wyżej dla nas, dwa miejsca dalej dla Pogoni Szczecin i siedzielibyśmy tutaj z medalem na szyi. Także definitywnie - w przyszłym roku atakujemy podium!
O Waszej sile najlepiej świadczą zawody w Szczecinie (3. miejsce) i Sopocie (2. miejsce). Analizowaliście czego brakowało Wam do osiągnięcia lepszych wyników w pozostałych startach?
- Tak, po każdych zawodach wykonujemy analizę startu. Faktycznie najlepiej poszło nam szczególnie w Sopocie gdzie ostatecznie zajęliśmy 2. miejsce, prowadząc w regatach od samego początku oraz w Szczecinie, gdzie zajęliśmy 3. miejsce. Na pierwszych regatach w Gdyni zaskoczyły nas pewne procedury sędziowskie i organizator, który w zgodzie ze zmienionymi przepisami, dokonał "korekty" wyników po pierwszym dniu regat. Bez wchodzenia w szczegóły, bez tej "korekty" skończylibyśmy na miejscu trzecim, co w końcówce sezonu skutkowałoby jeszcze lepszym rezultatem. W Świnoujściu faktycznie mieliśmy trudny logistyczny wyjazd i ciężkie warunki na otwartym morzu. Natomiast potencjał mamy spory i obiecujemy walkę w kolejnym sezonie oraz na finałach Ligi Mistrzów!
W mistrzostwach Polski kl. 505 startowałeś razem z Marcinem Józefowskim ze Spójni Warszawa. Pojawił się może temat transferu tego zawodnika do Legii?
- Oczywiście, rozmawialiśmy na ten temat. Natomiast Marcin zawodowo pracuje jako trener, główny trzon KS Spójnia Warszawa, będąc jednocześnie członkiem tego żoliborskiego klubu. Dopóki nie będzie wystarczającego budżetu na zatrudnienie specjalistów, takich jak Marcin, rozmowy musimy przełożyć.
Myślicie w ogóle o powiększeniu kadry, może o młodzieży? Jak kontaktować się z Wami mogą osoby zainteresowane trenowaniem w żeglarskiej Legii?
- Jak najbardziej. Sekcja Żeglarska wystartowała z założeniem szkolenia dzieci, my z Zofią pojawiliśmy się w międzyczasie. Początkowo Sekcja współpracowała z Akademią Kusznierewicza, obecnie ta współpraca nie jest kontynuowana, więc Sekcja szuka sprzętu do treningu dla dzieci. Dlatego w tym momencie nie mogę przekazać konkretów, jeśli chodzi o potencjalne nabory, ale wszystkich zapraszam do kontaktu i śledzenia naszych kanałów social media na facebook'u i Twitterze.
Dzięki 4. miejscu w PEŻ, zapewniliście sobie awans do startu w półfinale Ligi Mistrzów. Jak wyglądać będzie rywalizacja w tych zawodach - ile ekip weźmie w nich udział, i ile zapewni sobie następnie awans do finału?
- Półfinał Ligii Mistrzów na poziomie europejskim odbywa się w dwóch lokalizacjach – St. Petersburgu i St. Moritz, w każdym półfinale startując 24 ekipy. Ze wszystkich startujących klubów z Europy, do finałów światowych awansuje dokładnie połowa - po 12 klubów. W finałach światowych spotkają się więc 24 najlepsze kluby żeglarskie na świecie. W tym, mam taką nadzieję, również Żeglarska Legia.
Start w międzynarodowych zawodach to na pewno olbrzymi sukces, ale z drugiej strony również niemałe wydatki. Nie ma obaw, że te staną na przeszkodzie w reprezentowaniu naszego klubu w Sailing Champions League?
- Żeglarstwo wiąże się niestety z wieloma wydatkami. Całość wpisowego w tegorocznej Ekstraklasie Żeglarskiej sfinansowałem z własnej kieszeni. Co ciekawe, wpisowe do polskiej edycji było większe niż do europejskiej Ligi Mistrzów. Mam jednak nadzieję, że dzięki naszej postawie i dobrym wynikom, będziemy w stanie zainteresować firmy inwestujące w projekty żeglarskie, które wybierają pasję i pozytywne skojarzenia z wizerunkiem tego pięknego i czystego sportu, w którym podstawą jest zasada Fair Play. Oczywiście jeśli nie będę w stanie zainteresować żadnego prywatnego sponsora, po cichu liczę na klub, a w razie potrzeby pokryję niemały koszt startu ze swojej kieszeni.
Starty w roku 2018 już zakończyliście. Powiedz, jak wyglądać będą przygotowania do przyszłorocznych zawodów, w tym wspomnianej Ligi Mistrzów, która będzie miała miejsce na wiosnę?
- Przede wszystkim czekamy na losowanie i informację, do którego koszyka trafimy na jesieni. Od tego będzie zależało, czy wystartujemy w St.Petersburgu (Rosja) czy w St.Moritz (Szwajcaria). Osobiście wolałbym St.Petersburg, gdzie w regatach pływałem już kilkukrotnie. Po wspomnianym losowaniu, będą ustalane dokładne terminy startów oraz będziemy znali europejskie kluby, które staną z nami w szranki. Przez okres zimowy będziemy przygotowywać się przede wszystkim fizycznie – boks, siłownia, wytrzymałość. W końcu europejskie zmagania odbywać się będą na dużo większych jachtach klasy J70, gdzie potrzebujemy dobrej kondycji i sporej siły. A to wszystko mamy zamiar polepszyć w trakcie zimowej zaprawy.
Jak i kiedy zaczęło się Twoje kibicowanie Legii?
- Jestem warszawiakiem od wielu pokoleń. Dzięki dziadkom praktycznie wychowałem się tuż obok Łazienkowskiej, na Powiślu. Pamiętam jak za dzieciaka spacerowałem z wracającymi kibicami, pamiętam swój pierwszy mecz na "Żylecie", pamiętam pierwszy wyjazd. Legia była ze mną od zawsze.
Zawody żeglarskie z pewnością utrudniają Tobie dopingowanie na żywo piłkarzy przy Łazienkowskiej - to chyba najtrudniejsza rzecz dla kibica-żeglarza?
- To prawda. Staram się kibicować na Łazienkowskiej w spotkaniach na początku sezonu piłkarskiego i w trakcie sezonu, jeśli zawody żeglarskie mi pozwalają. Jednak często regaty odbywają się weekendami, pokrywając się z meczami. Całe szczęście nawet za granicą staram się śledzić naszych piłkarzy w relacjach na żywo. Dzięki za rozmowę!
Rozmawiał Bodziach, fot. Polska Ekstraklasa Żeglarska