Łukasz Broź i Sebastian Szymański walczą o piłkę - fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Śląskiem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Sobotni wieczór. Dobra gra. Pewna wygrana. Czegóż więcej kibic może oczekiwać po swoim zespole? No może większej liczby goli. Ale i tak legioniści zapewnili nam zupełnie przyjemną niedzielę. We Wrocławiu zdominowali bowiem gospodarzy i zasłużenie wywieźli trzy punkty.

1. Wszystko pod kontrolą. W ten sposób zatytułowaliśmy na stronie relację z meczu i tak też on wyglądał. Legia bez wątpienia zasłużyła na wygraną, zdominowała Śląsk i powinna wygrać wyżej. Gdy sytuacja w drużynie się stabilizuje, nie gramy (niestety) w pucharach, to w lidze trudno wskazać zespół, który byłby w stanie konkurować z mistrzami Polski. Szkoda tylko, że we Wrocławiu nie wygraliśmy wyżej, tak dwiema – trzema bramkami. Taki wynik w pełni odzwierciedlałby różnicę jakości obu zespołów.

2. Mocna czwórka. W I połowie oglądaliśmy bezdyskusyjną przewagę Legii, która grała po prostu dobrze w piłkę. Był ruch, wyjście na pozycje, różnorodność w budowaniu ataków, oskrzydlanie przez bocznych obrońców. Brakowało wykończenia, a na moje oko po prostu Carlitosa w formie, bo Kante to nie ten rozmiar kapelusza. Jednak uważam, że trener słusznie posadził Hiszpana na ławce, bowiem przeciwko Arce zagrał fatalnie. Szalał Szymański, o którym jeszcze będzie mowa, aktywny był Nagy i Kucharczyk, dobrze radzili sobie Cafu i Andre Martins. W efekcie na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem, choć tylko jednobramkowym. Śląsk nie istniał. Na drugą połowę Legia wyszła przyczajona, chciała chyba skorzystać z korzystnego wyniku i poczekać na ataki gospodarzy, by móc ich skontrować. O dziwo, nie doczekała się. Śląsk bowiem wcale nie kwapił się do ofensywy. Paradoksalnie sytuację skomplikowało jeszcze wykluczenie Piecha, bowiem legioniści nie wiedzieli, czy nadal mają szukać szans na szybkie wypady, czy też powinni przycisnąć rywala. Ci z kolei zupełnie stracili głowy i gra zrobiła się szarpana. Ogólnie jednak „Wojskowi” z Warszawy zasłużyli na mocną czwórkę, a widoki są takie, że wkrótce mogą otrzymywać jeszcze wyższe oceny.

3. Powrót na tory. Przed meczem z Arką trener Sa Pinto jakby na zapas usprawiedliwiał siebie i zespół. Jak pisałem tydzień temu, widział, że drużyna nie jest w optymalnej formie, że dalekie wyjazdy w marnych warunkach dały jej w kość. Oczywiście możemy (nawet powinniśmy) zżymać się na takie tłumaczenia, ale widocznie tak było i szkoleniowiec to dostrzegł. Taką mamy rzeczywistość, co udowodnił mecz z arkowcami, nie ma co się obrażać. W każdym razie trener mówił o tym co widzi, a co najważniejsze potrafił odpowiedni zareagować, ponownie skierować zespół na właściwe tory. Warto podkreślić przy tym, że sprzyja nam terminarz, bo w przerwie na kadrę Sa Pinto znów będzie miał czas by spokojnie popracować z zespołem.

4. Znów pewna gra obronna. Po pierwsze nie straciliśmy bramki. Po drugie Cierzniak nie miał wiele pracy, a to piłki, które leciały w jego kierunku pewnie łapał. Po trzecie duet Jędrzejczyk – Wieteska świetnie prezentuje się na środku obrony i „Wietes” rośnie przy doświadczonym, notującym piękny powrót do składu kapitanie. Wreszcie po czwarte: boczni obrońcy. Hlousek jak zwykle gra równo, pewnie w obronie i z rozmachem w ataku, a Vesović zanotował bardzo dobry powrót po kontuzji (79% wygranych pojedynków!). Skoro o Czarnogórcu mowa, to wydaje się, że szykuje się ciekawa rywalizacja o miejsce w składzie. Vesović może potencjalnie posadzić na ławce któregoś z trzech kolegów: Stolarskiego, Kucharczyka albo Nagya.

5. Diego Armando Szymański. Oczywiście porównanie na wyrost, ale w sobotę, zwłaszcza w I połowie, a momentami i po przerwie, Sebastian zachwycał techniką, zwinnością, polotem i pomysłowością w grze. Jeśli do tego dodamy dokładne podania, ciężką pracę (przebiegł najwięcej kilometrów) i duży udział przy golu (Cafu dobił jego strzał z rzutu wolnego w słupek), to mamy pełen obraz Szymańskiego w tym meczu. Takiego Szymańskiego, jakiego oczekujemy, jakiego chcielibyśmy oglądać regularnie. Czy to możliwe?

6. Andre Martins > Antolić. Dotyczy to na razie jedynie meczu we Wrocławiu, ale Portugalczyk w formie może dać drużynie więcej niż Chorwat. Widać, że jest typowym środkowym pomocnikiem. Taką „szóstką”, która jednak nie jest jedynie przecinakiem. Podstawowa różnica między nim a Antoliciem polega na tym, że Martins nie szuka najbezpieczniejszych rozwiązań – nie podaje wiecznie w poprzek i w tył. Zagrywa do przodu, często od niego zaczynają się ataki. Dużo widzi, nie boi się realizować trudniejszych pomysłów. Oczywiście nie przekreślam w tym momencie Antolicia, taka rywalizacja w środku pomocy może wyjść mu tylko na dobre. A już na pewno na dobre wyjdzie Legii.

7. Piech. „Patologia polskiej piłki się szerzy”. Zawodnik Piech niemalże złamał nogę Jędrzejczykowi. Sądzę, że nie chciał tego zrobić, wierzę, że walczył o piłkę, ale po prostu tak wyszło. Faul na czerwoną kartkę, którą po VAR, otrzymał. Podpowiem, że piłkarze często są wykluczani nie dlatego, że chcieli kogoś połamać, tylko dlatego, że zagrali w taki sposób, że mogli to zrobić. Tak zagrał Piech. Mimo tego był strasznie rozżalony decyzją arbitra. Opowiadał coś o mendach j…, patologii polskiej piłki. I wykrzykiwał to facet, który nie tylko dopuścił się brutalnego zagrania, ale niedawno został za lenistwo zesłany do rezerw, a trochę wcześniej przyłapany jak opycha się kebabami na wrocławskim rynku. Sądzę, że to nie sędziowie stanowią największą przeszkodę w jego „karierze”, tylko on sam. Ale myślę też, że już za późno, by to zrozumiał.

8. Co było fajne? Pewna wygrana, zero z tyłu, dominacja, zwłaszcza w I połowie, wybieganie, siła, kreatywność, dywersyfikacja ataków, forma Szymańskiego.

9. Co było słabe? Skuteczność, zły pomysł lub jego brak na grę po przerwie, zwłaszcza po czerwonej kartce.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.