fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Koroną

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po skromnym, choć zasłużonym, ale i odniesionym w dość marnym stylu zwycięstwie w Lubinie wielu kibiców Legii podchodziło z pewną ostrożnością do meczu przeciwko Koronie. Kielczanie prezentowali się bowiem ostatnio dobrze i wydawało się, że mogą narobić problemów mistrzom Polski. Tylko się jednak wydawało.

1. Sapintyzm? Wraz z plotkami o możliwości zatrudnienia przez Legię Sa Pinto pojawiło się o nim sporo informacji. Między innymi o tym, że prowadzone przez niego drużyny nie grają wyrafinowanej piłki, rzadko wygrywają wysoko. W zamian jednak oferują waleczność, grę do końca. I taka zaczyna być Legia. Mieliśmy kiedyś w Warszawie charakterystyczny styl trenerski nazwany "skorżyzmem" od nazwiska Macieja Skorży. Drużyna męczyła rywala i siebie długim rozgrywaniem piłki w poprzek, po obwodzie i ostrożnym atakiem pozycyjnym. Mecz przeciw Koronie po raz kolejny potwierdził, że nasz trener nie jest wybitnym strategiem, jak choćby wspomniany "Benedykt", ale wydaje się mieć swój pomysł na futbol. Lepi więc Legię po swojemu. Nie wiem do czego nas to doprowadzi, czy wystarczy do realizacji celów, ale Portugalczyk odciska swe piętno na drużynie. Oczywiście jest kilka poważnych mankamentów, często trudno się ogląda grę "Wojskowych", co też pokazało sobotnie spotkanie. To jednak drugorzędne. Zespół ma wygrywać. Dwa zwycięstwa po przerwie na kadrę, oba do zera, Legia wyraźnie lepsza od rywali. Legioniści grają dość prostymi środkami, choćby z klasycznymi bocznymi pomocnikami, ale też pressing zaczyna być coraz bardziej poukładany i trwa coraz dłużej. Mistrzowie Polski imponują cierpliwością, pewnością siebie i dyscypliną taktyczną. "Sapintyzm" może więc nie porywa, ale zaczyna być efektywny. Czyżby więc wszystko zgodnie z planem?

2. Przekonywająco lepsi. W Lubinie Legia była lepsza, ale grała przeciętnie i wygrała tylko 1-0. Gra jednak toczyła się na jej warunkach. W Warszawie było podobnie, ale mistrzowie Polski swą wyższość udokumentowali trzema trafieniami. Pewna wygrana przy Łazienkowskiej to w ostatnich miesiącach raczej rzadkość, dlatego każda smakuje wyjątkowo. Zwłaszcza, gdy oddaje różnicę klas na boisku.

3. Niedosyt. Wygrana 3-0 z czwartą drużyną to zupełnie nieźle, prawda? Tak, ale zważywszy na okoliczności jednak mało. Legioniści mogli strzelić jeszcze drugie tyle goli, zwłaszcza, gdyby nieco bardziej docisnęli rywala. Ale widać było, że plan trenera na ten mecz jest inny i to jego trzymali się zawodnicy.

4. Szybki gol ustawił mecz. To truizm, ale tak było. Korona pewnie miała jakiś swój pomysł na to spotkanie, ale nim zaczęła go wdrażać, to już przegrywała i zupełnie się pogubiła. Nie była w stanie wrócić do meczu. A "Wojskowi" mądrze wykorzystywali prowadzenie i ze spokojem kontrolowali przebieg boiskowych wydarzeń.

5. Ważna wygrana. Niby jeszcze daleko do końca sezonu, ale możliwe, że był to jeden z kluczowych meczów dla losów mistrzostwa. Strata punktów, przy wygranej Lechii we Wrocławiu i jej wysokiej formie oraz zbliżającym się trudnym spotkaniu w Gdańsku, mocno skomplikowało by nam drogę do trzeciej obrony mistrzostwa. Po 3-0 z Koroną wszystko wciąż jest otwarte. Jesteśmy nadal w grze.

6. Premierowe trafienie Szymańskiego. 1 grudnia 2018 r. Niemal pięć miesięcy po starcie rozgrywek. Uznawany za jeden z największych polskich talentów Sebastian Szymański po raz pierwszy trafił do siatki. O 50% poprawił więc swój dorobek w punktacji kanadyjskiej (choć niektórzy twierdzą, że o 100%). Oby teraz było już z górki.

7. Szybki powrót Jędrzejczyka. Gdy Artur doznał urazy na zgrupowaniu kadry, mówiło się, że kapitan drużyny wypadnie z gry do końca roku. Tymczasem już jest do dyspozycji szkoleniowca i na środku obrony nadal prezentuje wysoką formę. Jest liderem defensywy. I pomyśleć, że w wakacje władze Legii desperacko próbowały pozbyć się "Jędzy" z drużyny, uniemożliwiając mu grę w I zespole...

8. Co było fajne? Pewne, bezproblemowe i wysokie zwycięstwo, spokój w grze, poukładany pressing przez większość meczu, realizacja planu taktycznego, gol Szymańskiego, kolejny dobry występ Nagya.

9. Co było słabe? Występ Carlitosa, bo nasz najlepszy napastnik nie potrafił znaleźć sobie miejsca na boisku, ale z drugiej strony, to na nim skupiała się uwaga kielczan, dzięki czemu inni zawodnicy mieli więcej miejsca.

Autor: Jakub Majewski „Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.