Andre Martins - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Nasz wywiad

Martins: Chcę prezentować coraz wyższy poziom na boisku

Maciej Frydrych, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Jak jestem już zmęczony podczas meczu u siebie i słyszę doping kibiców, to mogę dać z siebie jeszcze więcej – mówi w rozmowie z Legionisci.com Andre Martins. Portugalczyk wypowiedział się między innymi o trenerze Sa Pinto, swoich ostatnich sezonach i nadchodzących obozach przygotowawczych. Zapraszamy do lektury!

Czy długo zastanawiałeś się nad ofertą z Legii?
- Nie, bardzo krótko. Porozmawiałem z trenerem, powiedział mi, że jestem w stanie pomóc tej drużynie i będę bardzo użytecznym piłkarzem w Legii. Szybko więc zdecydowałem, że przychodzę.

Otrzymałeś jeszcze inne oferty we wrześniu z Europy?
- Z Europy nie dostałem żadnych konkretnych ofert. Pojawiło się kilka propozycji, dobrze płatnych, z Arabii Saudyjskiej, jednak nie interesował mnie tamten kierunek.

fot. Jacek Prondzynski / legia.com
fot. Jacek Prondzynski / legia.com

Ostatni sezon spędziłeś w Grecji, jednak nie grałeś za dużo. Dlaczego?
- Nie wiem. Podczas mojego pierwszego sezonu w Olympiakosie grałem bardzo regularnie i zdobyliśmy mistrzostwo Grecji. Uważam, że zagrałem dobry sezon i wszyscy w klubie mnie lubili. Następnie zjawił się nowy trener oraz zawodnicy i nie byłem już pierwszym wyborem trenera.

Jak ci się pracowało z Besnikiem Hasim? W Warszawie nie wspominamy go za dobrze…
- Wiem o tym (śmiech). Zagrałem za jego kadencji tylko jeden mecz, dlatego ciężko mi coś więcej powiedzieć.

Vadis Odidja-Ofoe pomógł ci w podjęciu decyzji o przejściu do Legii.
- Tak, kiedy dowiedziałem się o ofercie z Legii, od razu zapytałem Vadisa co o tym sądzi. Powiedział, że jeżeli mam taką możliwość, to żebym dwa razy się nie zastanawiał. Mówił, że dosłownie wszystko mi się tu spodoba: klub, miasto, kibice.

Utrzymujesz kontakt z Vadisem?
- Tak, zdarza nam się jeszcze porozmawiać. Bardzo go lubię, jest niesamowitym piłkarzem, który na boisku robił świetną robotę w Warszawie.

Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że twoja kariera zaczęła się dzięki Ricardo Sa Pinto?
- To prawda, kiedy byłem w Sportingu, dał mi szansę regularnej gry, choć to inny trener sprowadził mnie do tej drużyny. Razem udało nam się zakwalifikować do półfinału Ligi Europy i w rozgrywkach ligowych też na mnie stawiał.

fot. Woytek / Legionisci.com

Znasz trenera Sa Pinto najdłużej ze wszystkich piłkarzy Legii. Czy rozwinął się odkąd miałeś z nim przyjemność pracować w Sportingu?
- Tak – zdecydowanie bardzo się rozwinął. Stał się jeszcze lepszy niż był. Niesamowite jest to, ile pasji wkłada w każdy trening i mecz. Mister Ricardo skupia się na detalach, które w piłce nożnej robią ogromną różnice.

Czy trener Sa Pinto zawsze był tak impulsywny i ekspresyjny?
- Już jako zawodnik taki był. Myślę, że nie kontroluje tego - to wynika z pasji jaką wkłada w każdy mecz.

Wolisz kiedy trener żyje przy linii bocznej?
- Szczerze, najczęściej podczas meczu nawet nie zwracasz uwagi na takie rzeczy. Jeżeli trener tak robi, to czasami może jest to dobre, ponieważ motywuje cię, aby być lepszym, jednak mi nie sprawia to większej różnicy.

Czy treningi w Legii różnią się czymś od tych, które miałeś w Portugalii oraz Grecji?
- Nie różnią się - wszystko zależy od sztabu oraz piłkarzy. Zajęcia prowadzone przez trenera Sa Pinto są na bardzo wysokim poziomie, ponieważ musimy być jak najlepiej przygotowani do meczów. Jedyną różnicę odczuwam w pogodzie - w Portugalii oraz Grecji nigdy nie było tak zimno jak w Polsce.

W okresie zimowym słońce bardzo szybko zachodzi, nie jest ci się trudno do tego przyzwyczaić?
- Pierwszy raz to odczułem, kiedy byłem w restauracji z Cafu. Poszliśmy na lunch około godziny 14, a kiedy wychodziliśmy z restauracji było zupełnie ciemno. „Nie… to niemożliwe" – pomyślałem. Byłem tym naprawdę bardzo zaskoczony.

Bardzo szybko stałeś się podstawowym zawodnikiem w Legii.
- Cieszy mnie to. Zanim przyleciałem do Polski, bardzo mało grałem i miałem pewne zaległości fizyczne w porównaniu do kolegów z drużyny. Cały sztab trenerski i wszyscy dookoła bardzo mi pomogli, abym jak najszybciej wrócił do formy.

fot. Mishka / Legionisci.com

Jesteś bardziej ofensywnym czy defensywnym piłkarzem?
- Lubię grać w defensywie oraz ofensywie. Uważam, że wraz z Cafu dobrze się rozumiemy i współpracujemy. Kiedy on podłącza się akcji ofensywnych, ja zostaję z tyłu, a kiedy ja znajdę się wyżej, to wtedy on schodzi niżej. To dobre nie tylko dla nas, ale także dla drużyny.

Czyli podczas meczu na boisku w środku pola rządzi język portugalski?
- Tak, zarówno na boisku, jak i poza nim.

W najlepszym swoim sezonie w Sportingu zdobyłeś trzy gole oraz zaliczyłeś pięć asyst. Jesteś w stanie poprawić ten wynik w Legii?
- Mam taką nadzieję. Póki co udało mi się zdobyć jednego gola i chcę prezentować coraz wyższy poziom na boisku. Zrobię wszystko, aby poprawić te statystyki.

Twoje warunki fizyczne nie są imponujące.
- Na początku stanowiło to dla mnie problem, ale skupiłem się nad pracą nad elementami, których nie mają inni zawodnicy. Ekstraklasa jest bardzo fizyczną ligą, ale zacząłem się do tego przyzwyczajać.

Co mógłbyś powiedzieć o kibicach Legii? Można ich porównać z fanami Olympiakosu i Sportingu?
- Można ich porównać. Miałem to szczęście, że grałem w dużych klubach. Fani kibicują swojej drużynie wszędzie i to robi dużą różnicę, gdy grasz w piłkę. Jak jestem już zmęczony podczas spotkania u siebie i słyszę ich doping, to mogę dać z siebie jeszcze więcej. Jedyne co mogę zrobić, to podziękować naszym kibicom i mieć nadzieję, że dalej będą nas wspierać, bo jest to nam potrzebne.

Rozegrałeś jeden mecz w drużynie z Cristiano Ronaldo. Jakie cechy chciałbyś po nim przejąć?
- Miałem to szczęście, że mogłem z nim również trenować. Ronaldo jest niesamowity, daje z siebie wszystko podczas meczów i treningów. Urodził się, aby być kapitanem i liderem i dlatego jest jednym z najlepszych zawodników w historii. Kiedy byłem nowy w narodowej drużynie, bardzo mi pomógł, dużo ze mną rozmawiał.

fot. Woytek / Legionisci.com

W styczniu czekają was dwa obozy przygotowawcze w Portugalii. Myślisz, że będzie to okazja na spotkanie się z rodziną, przyjaciółmi, czy jednak skupiasz się tylko na ciężkiej pracy?
- Podczas obozu przygotowawczego będę się skupiał tylko i wyłącznie na ciężkiej pracy. Nie będę wtedy myślał o spotkaniu z przyjaciółmi, ponieważ zrobię to w Święta Bożego Narodzenia.

Trener powiedział, że obóz będzie bardzo ciężki. Czy obawiacie się?
- Nie, jesteśmy przygotowani do ciężkiej pracy w okresie przedsezonowym. Wiadomo, czasami narzekamy, ponieważ jest ciężko i nie przepadamy za bardzo ciężkimi treningami, jednak jest to potrzebne.

Jak czujesz się w Warszawie?
- Czuję się tu bardzo dobrze. Miasto jest świetne, jest w nim wiele fantastycznych miejsc, ale ja jestem tym typem osoby, która kocha być w domu i odpoczywać z playstation.

Kibice często podchodzą, aby zrobić sobie z tobą zdjęcie?
- Zdarzają się takie sytuacje. To jest fajne, bo oznacza to to, że doceniają moją ciężką pracę.


Jak zamierzasz spędzić Święta? Dom rodzinny czy jakiś wypad w ciepłe miejsca?
- Na Święta wyjeżdżam do Portugalii, ostatnio mało czasu spędzałem z rodziną i chcę nadrobić ten czas.

Czego można ci życzyć na nadchodzący rok?
- Po miłym zakończeniu rundy jesiennej, musimy jak najlepiej przepracować okres przygotowawczy. Mam nadzieję, że dobrze zaczniemy nowy rok i nasze marzenia się spełnią.

Czego życzysz kibicom Legii?
- Życzę im jak najlepiej. Wesołych Świąt i wszystkiego najlepszego w Nowym Roku. Dopingujcie nas tak jak do tej pory. Zawsze musimy trzymać się razem.

Rozmawiał Maciej Frydrych


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.