Ricardo Sa Pinto - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Nad czym będzie musiał pracować Sá Pinto?

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Przed Ricardo Sá Pinto pierwsze zagraniczne zgrupowanie z Legią. Portugalski trener już wcześniej zapowiedział, że podczas niego jego podopiecznych czeka sporo pracy. W ciągu najbliższych tygodni szkoleniowiec będzie więc podejmował decyzje, które będą rzutowały na drugą połowę sezonu. Nad czym będzie musiał skupić się podczas obozu w Portugalii?

Kreowanie akcji ofensywnych

W ostatnich spotkaniach legioniści mieli problem z kreowaniem sytuacji bramkowych. Co prawda w pożegnalnym starciu z Zagłębiem Sosnowiec strzelili trzy gole, jednak tylko jeden z nich padł po przeprowadzonej akcji. Pozostałe dwa były skutkiem dobrze wykonanych rzutów wolnych przez Andre Martinsa. Piłkarze mistrzów Polski często bazują na swoim wyrachowaniu. Nie tworzą bramkowych okazji, ale jeżeli już jakaś się nadarzy, to najczęściej kończy się strzelonym golem. Z całą pewnością duży udział tutaj musi mieć rozegranie piłki w środkowej strefie boiska. Jeszcze jakiś czas temu Legia bazowała głównie na dośrodkowaniach w pole karne rywala z bocznych stref placu gry, lecz po przyjściu do drużyny Martinsa w pomocy pojawiło się nieco więcej kreatywności. Legii brakuje jednak cały czas kogoś, kto ciągnąłby drużynę. Kogoś, kto stałby się dla niej reżyserem gry. Cały czas duże nadzieje pokładane są w Sebastianie Szymańskim, lecz niestety poprzednia runda nie była w jego wykonaniu najlepsza. Młody zawodnik rozegrał 26 spotkań, w których zdobył tylko jednego gola i zanotował trzy asysty. To zdecydowanie za mało, jak na kogoś, kto miałby w dużej mierze odpowiadać za akcje ofensywne drużyny.

Dlatego na zgrupowaniu w Portugalii trener będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytania: Czy z zawodników, których mam w kadrze, potrafię stworzyć rozgrywającego na nadchodzącą decydującą ligową rundę? Czy zaufać Szymańskiemu, czy może sprowadzić do drużyny kogoś, kto wzmocniłby rywalizację na tej pozycji? Być może przesunięcie Carlitosa na pozycję numer dziesięć byłoby dobrym posunięciem? Niedawno w bułgarskich mediach pojawiły się spekulacje, że do Legii może dołączyć Tiago Rodrigues, który w CSKA Sofia odpowiadał za kreowanie akcji ofensywnych. Te doniesienia zostały na razie zdementowane, ale być może jest w nich ziarno prawdy i Legia faktycznie zaczyna rozglądać się za wzmocnieniem na tej pozycji.

Wykorzystanie potencjału Carlitosa

Owszem, Hiszpan jest obecnie najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny, jednak oglądając mecze Legii nie może odnieść wrażenia, że jest to inny piłkarz niż ten, którego pamiętamy z gry w Wiśle Kraków. Być może znacząca okazała się dla niego zmiana miejsca oraz stylu gry drużyny, które są przecież diametralnie różnie. W warszawskim klubie musi częściej ustawiać się do ataku pozycyjnego. Musi sam szukać sobie miejsca w polu karnym przeciwnika, a w razie potrzeby brać na siebie ciężar rozegrania akcji. Wydaję się, że w poprzednim zespole bazował głównie na podaniach kolegów, którzy wierzyli w jego umiejętności strzeleckie i podawali mu piłkę w każdej nadarzającej się do tego okazji. Podczas ligowych spotkań Legii można odnieść wrażenie, że Carlitos nadal podejmuje dużo decyzji bez oglądania się na partnerów - przegrane dryblingi, nieprzygotowane uderzenia... Widać to było szczególnie zaraz po jego transferze na Łazienkowską.

Miejmy nadzieję, że podczas zgrupowania w Portugalii trener znajdzie sposób na umiejscowienie swojego najskuteczniejszego zawodnika w podstawowej jedenastce, a sam zawodnik w pełni zgra się z resztą drużyny. Jeżeli w nadchodzącej rundzie trafiłby z formą, to kwestię króla strzelców moglibyśmy uznać za zakończoną.

fot. Mishka / Legionisci.com
fot. Mishka / Legionisci.com

Przygotowanie fizyczne

Jest to bez wątpienia element, który jest w Legii niezwykle istotny. Wystarczy przypomnieć sobie, jak grała drużyna przygotowana pod tym względem (Stanisław Czerczesow), a także nieprzygotowana (Romeo Jozak, Dean Klafurić). Różnicę widać już na pierwszy rzut oka. Kolejnym dowodem na poparcie tezy o istotnym "wybieganiu" jest... początek pracy w Legii obecnego trenera. Pierwsze spotkania pod wodza Ricardo Sá Pinto były po prostu słabe. Piłkarze snuli się po boisku i nierzadko mieli słabsze statystyki biegowe niż przeciwnicy. Wszystko zmieniło się po meczu z Wisłą Płock, przegranym przez stołecznych graczy 1-4. Od tego momentu zaprocentowały mocne treningi serwowane przez nowego opiekuna "Wojskowych". W następnych kolejkach Legia wyglądała już zdecydowanie lepiej - wreszcie pojawił się pressing na połowie przeciwnika oraz duże zaangażowanie całej drużyny w grę obronną. To przecież ważny element, nad którym Sá Pinto pracuje niezwykle dużo. Dlatego też do Warszawy ściągnął piłkarzy, którzy dysponują dużą wytrzymałością - Salvadora Agrę oraz Luisa Rochę. Nieco gorzej legioniści wyglądali pod względem fizycznym pod koniec roku, ale wydaję się, że po prostu siły, stworzone w prowizorycznych warunkach podczas przerwy na mecze reprezentacji, wyczerpały się. Teraz będzie dobra okazja, aby popracować nad przygotowaniem swoich organizmów do walki do ostatniego ligowego spotkania w sezonie 2018/19.

Wkomponowanie nowych zawodników

Przed trenerem także ważne zadanie, aby wkomponować do składu nowych piłkarzy, czyli wspomnianych wcześniej Agrę i Rochę. Z całą pewnością to nie koniec zimowych wzmocnień Legii, lecz na razie nikt nowy nie leci do Portugalii. Zawodnicy muszą się szybko zaaklimatyzować, aby wzmocnić rywalizację w drużynie. Agra wydaje się być naturalnym konkurentem dla Michała Kucharczyka, a z kolei Rocha będzie rywalizował na lewej stronie obrony z Adamem Hlouskiem. Pozyskanie piłkarzy na te pozycje było dla Legii priorytetem, więc dobrze, że udało się ich sprowadzić jeszcze przed rozpoczęciem pierwszego zgrupowania. Jeżeli swoją formę pokażę już podczas pierwszych meczów sparingowych, to rywalizacja o miejsce w wyjściowej jedenastce na pewno "nabierze rumieńców". To dobre informacja dla wszystkich.

Wymyślić "plan B" na wypadek odejścia ważnych graczy

Nie jest tajemnicą, że kilku zawodników Legii budzi duże zainteresowanie na rynku transferowym. Niedawno pojawiły się informacje o zainteresowaniu Dominikiem Nagyem oraz Williamem Remym. Mistrzowie Polski na pewno nie puszczą ich za drobne tym bardziej, że mają jeszcze długie kontrakty, lecz należy być gotowym, że któregoś dnia przyjdzie za nich "oferta nie do odrzucenia". Trener musi cały czas mieć na uwadze, aby nie budować drużyny na konkretnych piłkarzach, ponieważ jest niemal pewnym, że któryś z nich odejdzie przed wznowieniem rozgrywek. Tak naprawdę zimowe okno transferowe to przecież lepszy czas na ewentualną sprzedaż niż letnie, kiedy drużyna przygotowuje się do najważniejszych meczów w europejskich pucharach.

Jeśli chodzi o wspomnianych zawodników, to w obecnej kadrze trudno znaleźć za nich wartościowych następców. W gronie środowych obrońców są co prawda Mateusz Wieteska i Michał Pazdan, lecz żaden z nich nie jest w takiej formie, aby z miejsca zastąpić Remy'ego. Być może taką rolę miałby spełnić Zoran Arsenić, do niedawna podstawowy piłkarz Wisły Kraków, którym interesują się legioniści. Niewykluczone, że odejście Remy'ego przyspieszyłoby transfer Chorwata na Łazienkowską. Nieciekawie wygląda też sprawa z Dominikiem Nagym. Teoretycznie mógłby go zastąpić sprowadzony Salvador Agra, lecz to chyba nie jest jeszcze moment, aby dać Portugalczykowi miejsce w wyjściowej jedenastce. Tym bardziej, że lepiej czuje się on na prawym skrzydle.

Sá Pinto musi układać sobie w głowie alternatywy na każdą pozycję, chociaż mamy dużą nadzieję, że nie będzie musiał realizować większości ze swoich awaryjnych pomysłów.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.