fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Wymówki

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wiecie co mnie najbardziej i to już od samego początku drażni u Sa Pinto? Wymówki. Zawsze znajdzie usprawiedliwienie dla każdego niepowodzenia, zawsze na coś zrzuci odpowiedzialność, zawsze wytłumaczy, choćby w najbardziej absurdalny sposób. Gdy przegrywamy, to nigdy przeciwnik nie jest lepszy. Jak wygrywamy, to nigdy szczęśliwie, jesteśmy "wszechmistrzami".

Gdy odpadliśmy z Luksemburczykami, trener RSP obwiniał sędziego. Po porażce w Szczecinie tłumaczył, że Legia była lepsza, a Pogoń nie zasłużyła na wygraną. Winnymi przegranej z Cracovią byli murawa i sędzia. W Poznaniu Lech zdaniem Pinto nie zrobił wystarczająco dużo by wygrać, a jednak ograł jego zespół 2-0. W Częstochowie zaś Portugalczyk na tyle mocno mijał się z rzeczywistością, że prezes Rakowa wyszedł z pomeczowej konferencji - gospodarze nie tylko za szybko strzelili pierwszego gola, ale nie zrobili nic, by zasłużyć na wygraną. Jakby zupełnie bez znaczenia było, że to pierwszoligowiec... Jedynie po klęsce 1-4 z Wisłą Płock wziął winę na siebie, choć i wówczas nie omieszkał wspomnieć, że rywale zdobyli więcej bramek niż powinni.

Myślałem, że to swoista gra RSP, by w ten sposób odsunąć uwagę od drużyny. Ale przyglądając się innym wypowiedziom trenera, jego emocjom, jakie z niego wychodzą po pytaniach na konferencjach, doszedłem do wniosku, że on zwyczajnie mówi, co naprawdę myśli. I to jest najstraszniejsze, bo wychodzi na to, że ma zaburzony obraz rzeczywistości, gdzie wszystko sprzysięga się przeciw Legii. Oczywiście czasem ma rację, ale sposób w jaki to wyraża jest trudny do zaakceptowania. Nie sposób więc traktować tego całościowo inaczej niż jako wymówek. W dodatku tanich. Każdy trener wie, jak dobrą lekcją może być porażka. Legia obecnie wydaje się nie wyciągać żadnych wniosków z przegranych.

Sa Pinto uważa siebie za pragmatyka i ja to kupuję, akceptuję, że woli wygrać bezpiecznie 2-0 niż narażać się na niebezpieczeństwo. Problem w tym, że w tym roku dwubramkowe zwycięstwo odniósł tylko raz, a jego zespół po pierwszej części piłkarskiej wiosny legitymuje się nieprzystającym do Legii bilansem 4-0-3, w tym 7 goli strzelonych, 7 straconych. Przez lata mówiono nam, że Legia nie gra efektownie, bo nie da się połączyć tego z występami w europejskich pucharach, choć nawet próbowano temu podołać na różne sposoby. Od dwóch lat jednak w pucharach nie gramy więc zastanawiam się, co nam wciąż przeszkadza, by grać fajnie i wygrywać? Ok, w zeszłym sezonie prezes Mioduski powierzył klub amatorom i trudno było oczekiwać fajerwerków. Teraz RSP ma podobną władzę do Chorwatów, ale poza wolną ręką wydaje się, że dostał dużo czasu, by poukładać drużynę po swojemu, w tym przygotować fizycznie. Od początku wiedzieliśmy, że to szkoleniowiec, którego drużyny nie grają efektownie. I też sam takich wymagań nie miałem. Ot, chciałoby się po prostu zobaczyć Legię dominującą, grającą szybką piłkę i tak myślącą, z opracowanymi schematami w ataku, potrafiącą czasem ograć przeciwnika 3-0, 4-0.

A tu nic. Portugalczyk nie tylko wiosną przegrał już więcej meczów z Legią niż w zeszłym roku, ale w grze nie widać żadnego progresu. Przeciwnie. Jak na razie jest gorzej niż jesienią, bo wtedy przynajmniej zdarzały nam się czasem efektowne mecze. I tu już nie ma żadnych wymówek.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.