Problemy z boiskami przy Czerniakowskiej
Budowa dwóch boisk treningowych przy stadionie Legii od strony ulicy Czerniakowskiej się opóźnia. Klub już w maju zeszłego roku podpisał z miastem umowę dzierżawy terenu na 30 lat, ale do tej pory prace nie ruszyły i nie wiadomo kiedy ruszą. Winna jest sekcja strzelecka, która nie chce opuścić terenu, choć nie ma już tytułu prawnego do jego użytkowania. Sytuacja jest patowa.
Do 15 stycznia 2019 roku strzelcy mieli opuścić obecny teren i mieli możliwość podpisania nowej umowy dzierżawy z miastem, która dawała im możliwość wybudowania nowej strzelnicy obok boisk.
- Dzisiaj jest taka sytuacja patowa. Sekcja strzelecka nie chce się stamtąd wyprowadzić, mimo iż nie ma już tytułu do użytkowania tego terenu. Trwają mediacje, które od miesięcy wspieramy. Możliwe jednak, że rozwiązanie sądowe lub komornicze niestety będzie konieczne. Mimo że mamy umowę dzierżawy, nie możemy zaplanować prac, ponieważ nie wiemy kiedy te tereny do nas trafią. Pierwszy termin przekazania nieruchomości był 15 stycznia tego roku, teraz aneksowaliśmy umowę i jest to 15 września tego roku. Liczymy że do tego czasu to się ziści, ale pewności nie ma - mówi Tomasz Zahorski z piłkarskiej Legii.
Ostrzej wypowiedział się prezes Dariusz Mioduski:
- To jest rzecz, która mnie bulwersuje. Poświęciliśmy bardzo dużo czasu jeśli chodzi o negocjacje z miastem. Były one trudne, ale skończyły się powodzeniem, bo miasto rozumie, że to jest teren, który obecnie jest kompletnie niezagospodarowany i może być wykorzystany bardzo pozytywnie jeśli chodzi o szkolenie najmłodszych roczników i aktywizację społeczności w okolicy Legii. Po stronie sekcji strzeleckiej nie rozumieją, że mają wynegocjowaną taką samą umowę na korzystnych warunkach. Mają też możliwość postawienia budynku, który mogą normalnie komercjalizować. To jest coś co powinni zrobić. Powinni podziękować, że coś takiego jest możliwe, zebrać się wewnętrznie do kupy i zrobić projekt nowej strzelnicy. Będzie to wymagało wyprowadzenia się na rok gdzieś indziej, ale to tylko kwestia logistyki. Później mogą wrócić do pięknego budynku, który będzie obok stadionu, boisk i będzie żył przy głównej arterii w Warszawie.
- Kompletnie nie rozumiem, dlaczego nie podejmują tej decyzji. Niebezpieczeństwo jest takie - i prawdopodobnie się ziści, bo to kwestia czasu - że jeżeli nie pójdą na ustępstwo w postaci podpisania umowy i zrobienia projektu strzelnicy, to będzie dochodziło do działań prawnych i mogą stracić w ogóle możliwość funkcjonowania na tym terenie. Mam nadzieję, że to są ostatnie tygodnie, że pójdą po rozum do głowy.
- Sekcja ma komercyjny model funkcjonowania, 6 tysięcy członków, którzy płacą wysokie składki, więc od strony komercyjnej ten projekt może być złożony i sfinansowany. My zresztą proponowaliśmy pomoc w całym procesie i potrafimy to zrobić. Jak mamy rozmowy bezpośrednie z prezesem Matrackim, to wszystko wydaje się ok, a później się nic nie dzieje. Tak już jest od miesięcy. Trzeba przestać grać w kotka i myszkę i zabrać się do roboty.