Aleksandar Vuković - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Konferencja trenera

Vuković: Czuję się pełnoprawnym trenerem

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Wielkiej filozofii, jeśli chodzi o przygotowanie zespołu na mecz z Górnikiem, nie ma. Drużyna potrzebuje przede wszystkim regeneracji i odpoczynku pod kątem mentalnym i fizycznym, aby w niedzielę ponownie być gotowym na ciężką pracę i maksymalne zaangażowanie swoich sił - mówi trener Legii Aleksandar Vuković.

- Niezgoda, Majecki i Hlousek - ta trójka zawodników na pewno nie będzie brana pod uwagę na mecz. Jeżeli chodzi o pozostałych chłopaków, to występ części z nich stoi pod delikatnym znakiem zapytania. Na tę chwilę nie powiem o kogo chodzi, bo nie mam pewności czy będą zdolni zagrać w niedzielę. Po jutrzejszym treningu wszystko się wyjaśni.

Vuković został zapytany przez dziennikarzy o pojawiające się w mediach nazwiska kandydatów na trenera i o możliwość dalszej pracy w Legii po zakończeniu sezonu.

- Jeszcze Niemców nie mieliśmy, to może ktoś z tych stron by się przydał. A poważnie, to skupiam się na swojej robocie i na tym, co drużyna ma zrobić w danym dniu. Tylko to jest dla mnie istotne. Nauczyłem się tego, że dziennikarzom trzeba pozwolić pisać, a ja natomiast mam to jak najrzadziej czytać. Myślę, że to jest odpowiedni kierunek - skomentował "Vuko".

- Znając realia, jakie są jeśli chodzi o zawód trenerski, to nawet szkoleniowiec z dużo większym bagażem doświadczeń niż ja nie byłby w stanie negocjować dłuższej umowy. Liczy się dana chwila, ten moment i to żeby drużyna jak najszybciej zaczęła funkcjonować - tak jak w ostatnim meczu. Chodzi jednak o to, żeby to wszystko było bardziej regularne i powtarzalne. To jest coś, na czym trzeba się skupić w najbliższym czasie. Moja umowa jest ciągle taka sama. Byłem szarym asystentem i tak jest dalej. Byłem z tego zadowolony i teraz też jestem - wszystko jest w porządku. Nie wybiegam daleko w przyszłość.

Rozum czy serce?

- Pamiętam jak prezes pojechał delikatnie ze mną, wspominając, że ja jestem sercem Legii a nie rozumem. Człowiek się uczy cały czas, staram się przygotowywać spokojnie do zawodu. Od 5 lat jestem asystentem. Szkoliłem się, odbywałem kursy, spędziłem 4 lata na przygotowaniach w Białej Podlaskiej. Pracowałem z wieloma trenerami w Legii. Można to nazwać czarnym humorem, bo przecież nie o to chodzi w piłce, aby cały czas ich zmieniać, ale czasami można odnieść wrażenie, że niektóre rzeczy dzieją się pode mnie. Zbudowało mnie wiele myśli szkoleniowych. Od każdego mogłem się sporo nauczyć. Czuję się w tej chwili gotowy na bycie pierwszym trenerem. Wiem jednak, że po pierwszej porażce wszyscy będą w to wątpić. Mam jednak swoją obraną drogę.

- Myślę, że świętej pamięci profesor Religa krócej przygotowywał się do przeszczepu serca niż ja do kolejnego meczu jako trener Legii. Czuję się więc gotowy. Skorzystałem z danego mi czasu jak najlepiej umiałem. Zobaczymy jaki będzie efekt tego wszystkiego, chociaż nie zawsze jest on jakimś ważnym wyznacznikiem. Podkreślę jeszcze raz - czuję się już pełnoprawnym trenerem.

- Nie mam żadnych kompleksów, chociaż ludzie mogą mieć swoje zdanie. Wiem czego potrzebuję i w czym mogę być lepszy. We wszystkim chodzi o równowagę. Serce bez rozumu i rozum bez serca nie ma racji bytu, bo to nie będzie funkcjonowało. W każdym z nas jest jedno i drugie - odpowiedni balans jest potrzebny. Wszystko jest fajnie do momentu, kiedy nie zapominamy, że po drugiej stronie jest walka, determinacja, zaangażowanie i umieranie na boisku. Trzeba wyjść na murawę, cierpieć z bólu i mieć z tego radość.

O drużynie

- Mam swoje przemyślenia co do drużyny. W ostatnim czasie byłem trochę z boku, ale też wystarczająco blisko, żeby doskonale znać sytuację zespołu. Tak jak podkreślałem po meczu z Jagiellonią - w tej drużynie dużo rzeczy bardzo dobrze funkcjonowało już wcześniej. Gdy obejmowałem zespół na początku tego sezonu, to potrzebował on dużo czasu, żeby wejść na swój poziom. W tej chwili sytuacja jest zupełnie inna. Nie trzeba go tak dużo, bo sytuacja kadrowa nie jest tak zła, jak była na wówczas, kiedy było dużo kontuzji i nie mógł grać np. Jędrzejczyk. To był naprawdę masakryczny moment. Teraz jest dobrze przygotowany zespół z wielkim potencjałem i nie potrzebujący zbyt dużo czasu, żeby to pokazać na boisku.

- Do liczby przebiegniętych kilometrów nie należy przywiązywać zbyt dużej uwagi. Różne są założenia i potrzeby drużyny w danym spotkaniu. Można mecz wygrać wysoko, nie mając za sobą dużych liczb. Ważna jest energia, zaangażowanie i chęć gry, która jest widoczna na boisku, a to nie musi generować 120 km. Czasami wystarczy utrzymywać się przy piłce, żeby mniej biegać i kontrolować wynik spotkania. Do wszelkich statystyk trzeba podchodzić z dużym dystansem.

- Po Jagiellonii byłem szczególnie zadowolony z Hamalainena, bo to był dla niego pierwszy mecz w podstawowym składzie po dłuższym czasie. Wybiegnięcie na murawę po takiej przerwie, nie było dla niego łatwym zadaniem. Jego doświadczenie i jakość, którą prezentuje nastawiała mnie pozytywnie do takiego ruchu. Bardzo się cieszę, że każdy zobaczył takiego "Hamę", jakiego pamiętamy z gry w poprzednich klubach i przebłysków w Legii. Myślę, że ostatni okres jego kontraktu może być momentem, w którym pokaże wszystkim na co go stać.

- Niektóre decyzje personalne leżą tylko i wyłącznie w gestii władz klub. Niezależnie od tego, kto jest trenerem. Jeśli chodzi o Cristiana Pasquato i Chrisa Philippsa, to właśnie wobec nich została podjęta decyzja przez klub. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby ta dwójka zawodników przebywała z nami w szatni, ale inne są założenia klubowe.

- Portugalska myśl szkoleniowa jest bardzo ceniona na świecie. Obserwacja trenera Sa Pinto i jego sztabu była dla mnie dużą wartością. Zyskałem sporo wiedzy na temat prowadzenia zespołu i treningu - dało mi to do myślenia i była to bardzo przydatna lekcja dla mnie. Z mojej poprzedniej kadencji pamiętam konferencję, która nie do końca była mi potrzebna. Od tego momentu mam założenie, by zajmować się rzeczami na jakie mam wpływ, a nie tym co piszą media czy eksperci.

- Poprzednio jako trener Legii prowadziłem dwa mecze ligowe: 0-0 z Lechią i 3-1 z Piastem. Lechia dzisiaj jest liderem, a Piast oprócz meczu z nami nie przegrał u siebie ani razu, więc nie wszystko wówczas w naszej grze było złe. Zdarzył się również mecz z Dudelange, na który było przykro patrzeć. Powiedziałem po nim, że biorę na siebie odpowiedzialność. Gdyby jednak ktoś na chłodno chciał zobaczyć z jakimi problemami się borykaliśmy w tamtym momencie, to te 1-2 dawało nam szanse przed rewanżem, w którym drużyny już nie prowadziłem. Rewanż w Luksemburgu był pierwszym wyjazdowym, którego nie wygraliśmy. Wcześniej wygraliśmy wszystko - Kielce, Trnawa i Cork. Sytuacja nie była więc tak dramatyczna jak została przestawiona. Po trzeciej kolejce mówiłem, że Lechia będzie walczyła o najwyższe cele. Tak samo o tym, że drużyna Waldemara Fornalika w tej lidze nigdy nie będzie grała źle - świadczyły o tym wyniki Ruch Chorzów i widać co teraz dzieje się w Piaście.

O Górniku Zabrze

- Górnik już od stycznia jest inną drużyną, niż był w poprzedniej rundzie, gdy mieli sporo problemów. Stabilizacja myśli szkoleniowej i pracy trenera powoduje, że ta drużyna powoli wychodzi na prostą i jest wymagającym rywalem dla każdego. Górnik gra agresywnie, stawia na stałe fragmenty i szybki atak po odbiorze. Mają bardzo dobrego napastnika, który jest mistrzem w szukaniu wolnego pola. Na Angulo musimy zwrócić uwagę. To klasowy napastnik, który gdyby był młodszy, to byłby kimś, kogo widziałbym w Legii. Niestety pociąg już odjechał - na Legię trochę za późno. podobnie jak Żurkowski jest dużą wartością dla Górnika. Musimy być bardzo skupieni i jeśli chcemy ugrać tam trzy punkty.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.