fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Podsumowanie pracy trenera

Niemistrzowska runda Vukovicia

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Runda mistrzowska była najpoważniejszym sprawdzianem w krótkiej karierze trenerskiej Aleksandara Vukovicia i nie zdał tego testu na najwyższą ocenę. Po zwolnieniu Ricardo Sa Pinto Serb starał się tchnąć w drużynę nowe życie i do pewnego momentu to zadziałało, ale w najważniejszej zabrakło wszystkiego, a kilku z jego decyzji nie można ocenić pozytywnie. Dość znamienny jest fakt, że w trakcie trwania rundy finałowej ani razu nie zagrała ta sama wyjściowa jedenastka w dwóch spotkaniach z rzędu.

Wyjściowe składy Aleksandara Vukovicia

We wszystkich prowadzonych przez trenera meczach pewne miejsce w wyjściowym składzie miał Domagoj Antolić. Chorwat nie opuścił ani jednego spotkania. Często na murawie pojawiali się także Carlitos oraz Artur Jędrzejczyk. Biorąc pod uwagę te zastawienia szczególnie może zastanawiać fakt posadzenia Hiszpana na ławce rezerwowych w starciu z Jagiellonią. Tym bardziej, że napastnik po wejściu na murawę niemal od razu oddał groźne uderzenie, które mogło zakończyć się bramką.

Ciekawie wygląda też formacja obronna. Vuković na ostatniej pomeczowej konferencji prasowej podkreślił, że najbardziej zaangażowanym zawodnikiem, który może nazywać się legionistą jest Adam Hlousek, jednak statystyki tego nie pokazują. Od pierwszej minuty Czech zagrał tylko w dwóch meczach rundy mistrzowskiej i to w dodatku obydwa były przegrane przez stołeczny zespół. Co więcej, w sześciu na dziesięć kolejek nie zmieścił się nawet na ławce rezerwowych (w pewnym momencie przeszkodą były problemy zdrowotne). Zdecydowanie częściej szkoleniowiec stawiał na tej stronie obrony na Luisa Rochę.

Po drugiej stronie obrony "Vuko" wysoko cenił sobie umiejętności Marko Vesovicia, który wygryzł ze składu Stolarskiego. To zresztą nie może dziwić, ponieważ młodzieżowy reprezentant Polski ostatnio nie imponował formą, co pokażą grafiki w dalszej części tekstu. Wśród pomocników najniższe notowania mieli Michał Kucharczyk oraz Dominik Nagy. Ten pierwszy wypadł z trzech ostatnich kolejek z powodu urazu, ale już wcześniej trener często zdejmował go z boiska, w meczu z Piastem uczynił to już w przerwie.

11-stka najczęściej grających od początku meczu za kadencji Vukovicia:
Cierzniak - Vesović, Remy, Jędrzejczyk, Rocha - Medeiros, Antolić, Martins, Hamalainen, Szymański - Carlitos

fot. Wośnia / Legionisci.com

Powyższa tabela pokazuje, na kogo najczęściej stawiał Vuković. Rzadko w meczowej kadrze pojawiali się Hlousek oraz Niezgoda. pod koniec sezonu wypadli z niej także Malarz i Kulenović. W przypadku tego pierwszego było to spowodowane powrotem do zdrowia Majeckiego, który najpierw zasiadł na ławce rezerwowych, a potem zastąpił między słupkami Cierzniaka. Z kolei zamiast Chorwata szkoleniowiec zdecydował, że lepiej mieć w odwodzie Jarosława Niezgodę.

Legia uśpiona w pierwszych połowach

Drużyna Aleksandara Vukovicia miała duże problemy z rywalami w pierwszych połowach meczów. Zdecydowanie zbyt często zdarzało się, aby do przerwy Legia schodziła z niekorzystnym wynikiem. Dużo zmieniało się dopiero po przerwie, podczas której trener mógł skorygować swoje przedmeczowe założenia. W ostatnich dziewięciu spotkaniach ani razu nie miała miejsce sytuacja, kiedy Legia prowadziła do przerwy. Pod wodzą Vukovicia ta sztuka udała się tylko raz, podczas jego pierwszego spotkania po przejęciu schedy po Ricardo Sa Pinto.

Co więcej, dramatycznie wyglądają statystyki strzelonych goli. W dziesięciu spotkaniach Legia w pierwszych 45 minutach aż ośmiokrotnie nie zdobyła ani jednego gola. Jeżeli podsumujemy bilans bramkowy z pierwszych połów, to wyniesienie on 3-7.

W rundzie mistrzowskiej "Wojskowi" obejmowali prowadzenie zaledwie dwa razy, z czego tylko raz dowieźli je do końcowego gwizdka. W sumie na prowadzeniu Legia była przez 27 minut z 630 rozegranych w ostatnich 7 meczach sezonu.

Odstawiony Medeiros

Po słabych pierwszych połowach Vuković rzadko kiedy decydował się na zmianę zawodnika już w przerwie. Taka sytuacja miała miejsce dwa razy - podczas spotkania z Lechem Iuriego Medeirosa zastąpił Sebastian Szymański, a w starciu z Piastem Medeiros wszedł za Kucharczyka. Jednak sytuacja z Portugalczykiem wydaje się być dużo bardziej skomplikowana. 24-latek nie mógł znaleźć wspólnego języka ze szkoleniowcem. Nawet kiedy pomocnik zanotował dobre wejście z ławki rezerwowych, strzelając gola na 3-1 przeciwko Lechii Gdańsk, to w następnym spotkaniu usiadł na ławce rezerwowych kosztem Kucharczyka.

Co więcej, Vuković upokorzył Medeirosa w następnym spotkaniu z Pogonią, zmieniając go już w pierwszej połowie. Finalnie legioniści mecz tylko zremisowali i zaczęli tracić punkty w kolejnych meczach. Dla wychowanka Sportingu było to z kolei ostatnie starcie w barwach Legii. Czy nie było to decyzja zbyt pochopna? Oczywiście, do Medeirosa można mieć zarzuty co do jego zaangażowania w grę defensywą, a później podejścia na treningu, lecz z drugiej strony był to jeden z niewielu piłkarzy, który na boisku potrafił zrobić różnicę.

Stracone gole wynikiem prostych błędów

Wróćmy do Pawła Stolarskiego, który u Vukovicia grał sporadycznie, jednak w ostatnich dwóch meczach zagrał w wyjściowym składzie. Niestety, ale szczególnie tego z Zagłębiem nie może zaliczyć do udanych. Młodzieżowy reprezentant Polski zawinił przy obydwu straconych golach. Najpierw dał uciec Boharowi, a potem nie upilnował Sysza. Dwukrotnie Stolarski patrzył się w złą stronę, podczas gdy najważniejsze dla niego działo się za jego plecami. Wszystko można zaobserwować na poniższych zdjęciach.



Indywidualne błędy zawodników zaważyły także na wynikach innych ważnych starć. Z Jagiellonią samobója strzelił Mateusz Wieteska, z Pogonią nie popisał się Radosław Cierzniak, a z Piastem William Remy. Z kolei jedyne trafienie z Lechem Poznań padło po bierności defensywnych pomocników, którzy pozwolili lechicie na oddanie groźnego uderzenia zza pola karnego. Defensywa Legii w rundzie mistrzowskiej wypadła bardzo blado. Tylko dwa razy udało się zachować czyste konto, co nie jest powodem do dumy i być może jest odpowiedzią, dlaczego w końcówce sezonu między słupki wrócił Majecki, a z Jagiellonią niespodziewanie na ławce rezerwowych zasiadł Remy.

Najbardziej zastanawiające i zarazem wkurzające dla wszystkich kibiców jest to, że po zwycięstwie w Gdańsku zespół był na idealnej drodze by obronić tytuł mistrzowski, a jednak od tego momentu nie wygrał ani razu. W rozmowie ze sport.pl Vuković przyznał, że "coś uleciało" po tym jak Legia przegrała u siebie z Piastem, ale przecież warszawianie nadal byli liderem! Co więcej, mogli nawet potknąć się w Białymstoku a i tak wygrane z Pogonią i Zagłębiem dałyby im tytuł...
- Piast nas wtedy zatrzymał, coś uleciało. Dokładnie wiem co - to znaczy: wiem, co było przyczyną. Nie chciałbym jednak teraz tego szeroko komentować - powiedział "Aco".

Szkoda, że trener nie wyjaśnił co było tą przyczyną. Vuković wraz z zarządem klubu latem dokona czystki szatni i będzie od nowa budował drużynę, więc dobrze byłoby poznać i wyjaśnić kibicom jakie były przyczyny końcowej klęski.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.