fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Czy leci z nami pilot?

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Po kilku tygodniach przerwy wróciliśmy na trybuny. Najpierw w zeszłym tygodniu 140 fanów Legii poleciało do Gibraltaru wspierać ukochany klub w pierwszym meczu Ligi Europy. Tydzień później miał miejsce pierwszy mecz na naszym stadionie. Nie obyło się bez problemów przy bramkach, których klub musiał być świadomy, wprowadzając już wcześniej nowy, nieprzetestowany system biletowy, a później się z niego wycofując.

Ostatecznie w czwartkowy wieczór na Łazienkowską przybyło ponad 10 tysięcy kibiców. Legioniści przez lata zostali przyzwyczajeni do korzystania z kart kibica, na których nabite są bilety lub karnety. Tym razem na bramkach trzeba było jednak okazać kod QR wysłany mailem lub sms-em, a także okazać dokument tożsamości. Jak się okazało, część część kodów nie działała a część miejsc została sprzedana podwójnie. Problem mieli szczególnie karneciarze, których miejsca nie zostały odpowiednio zablokowane w systemie i były do kupienia w ramach biletów na mecz z Gibraltarczykami. Oczywiście na Żylecie nikt tego nawet nie zauważył, ale już na innych trybunach, gdzie fani zajmują swoje wykupione miejsca, nie brakowało zamieszania. Podobnych problemów można się także spodziewać przy okazji najbliższego meczu ligowego.

Jedno co trzeba pochwalić, to bardzo przystępne ceny biletów na to spotkanie. Karneciarze, wobec błędów w systemie biletowym, ostatecznie wpuszczani byli bezpłatnie. Szkoda tylko, że to pojedynczy taki przypadek, a wejściówki na najbliższy mecz z Pogonią są znacznie droższe.

Sektor gości tego dnia pozostał pusty, ale nikt od bram prowadzących na sektor gości się nie odbił. Kto wie, być może sympatykom z dalekiego Gibraltaru na przeszkodzie stanęła konieczność wcześniejszego wydrukowania kodów QR, wymaganych do wejścia na nasz stadion? A już zupełnie serio, to przed tygodniem stojąc do prowizorycznej kasy pod jedynym stadionem w Gibraltarze, nabijaliśmy się ze sposobu dystrybucji i "produkcji" biletów na sektor gości. Jak się okazuje, u nas jest nie mniejsza prowizorka.



Przy wejściu na trybuny Nieznani Sprawcy prowadzili zbiórkę pieniędzy na kolejne oprawy. Legijni ultrasi po bardzo intensywnej wiośnie nie zamierzają zwalniać tempa, co udowodnili już podczas spotkania z Gibraltarczykami. Na wyjście piłkarzy zaprezentowana została bowiem pierwsza w tym sezonie legijna choreografia.

Na dole Żylety rozciągnięty został wysoki transparent tworzący hasło "Czy leci z nami pilot?", a ponad nim, z górnej kondygnacji naszego młyna rozciągnięta została malowana sektorówka przedstawiająca właściciela i zarazem prezesa klubu, z rękoma zakrywającymi twarz. Prezes, przedstawiony z charakterystycznymi lokami, miał na głowie kolorową czapeczkę ze śmigłem. Chwilę później na samej górze odpalone zostały białe świece dymne, które unosiły się nad głową prezesa i oddawały problemy frapujące właściciela naszego klubu.



Piłkarze od samego początku spotkania mogli liczyć na nasze głośne wsparcie. Nikt nie rozpamiętywał tego co wydarzyło się przed tygodniem w krainie małp, ani w ostatnim, nieudanym dla nas sezonie. Doping niósł się na odpowiednim poziomie, a Żyleta kilka razy zachęcała do wspólnych śpiewów i tańców, także pozostałe trybuny. Na naszej trybunie wywieszone zostało płótno "11 lipca 1943. Wołyń, PamiętaMY". W nawiązaniu do kolejnej rocznicy Rzezi Wołyńskiej, kibice skandowali "J... UPA i Banderę, hej!". Ponadto na Żylecie zawisło nowe płótno "Złodzieje i pijacy", które debiutowało przed tygodniem na wyjeździe.



Piłkarze dość szybko wyszli na dwubramkowe prowadzenie i można się było spodziewać prawdziwego pogromu. Kibice zaczęli skandować "jeszcze siedem, jeszcze siedem", ale nasze nadzieje okazały się płonne. Skończyło się na "trójce" i grze rywali w osłabieniu, po tym jak biegający w różowym wdzianku walijski arbiter usunął z boiska jednego z nich.

Kilka minut przed końcem spotkania cały stadion odśpiewał hymn narodowy - to, że wszystkie cztery zwrotki i że bezbłędnie (#KiedyMyŻyjemy), to chyba oczywiste. Kilka minut przed końcem spotkania odświeżona została wersja "Gwizdek sędziego rozpoczyna wielki mecz...". Miro Radović pierwszej bramki dla Legii już nie zdobędzie, jego miejsce w tej legijnej pieśni zajął "Jarek Niezgoda", który w czwartkowym meczu na boisku pojawił się w trakcie drugiej połowy. Jako, że nie zawsze należy być śmiertelnie poważnym (co pokazaliśmy chociażby po meczu w Gibraltarze), wykonaliśmy także jedną wersję wspomnianej pieśni w wersji "(...) Adam Somsiadek i już 1-0 jest...".

Po zakończonym spotkaniu nie było jakiegoś specjalnego świętowania. Piłkarze udali się do szatni, my zaś - znając już wynik z Witebska - mogliśmy rozpocząć planowanie wyjazdu do Finlandii. Mecz w Kuopio już za dwa tygodnie. Drogą powietrzną nie będzie to wyjazd tani, ale z pewnością w krainie Ahonena nie zabraknie fanatyków spod znaku czarnej eLki. Zanim jednak ruszymy na ten wyjazd, czekają nas dwa kolejne spotkania przy Ł3 i wyjazd do Kielc. Zapisy na specjala na mecz z Koroną odbędą się w niedzielę przed meczem ligowym z Pogonią.

Frekwencja: 10 683
Kibiców gości: 0

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.