fot. Marcin Banaszkiewicz / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Legionistą się jest, a nie bywa

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Od początku sezonu Legia gra mecze co trzy dni i miejmy nadzieję, że będzie tak jak najdłużej. Frekwencja na niedzielnym meczu z Pogonią była zbliżona do tej ze spotkania z Gibraltarczykami - na trybunach zasiadło ponad 13 tys. widzów. Biorąc pod uwagę okres wakacyjny, nie ma dramatu, ale oczywiście zawsze może być lepiej.

Przed spotkaniem klub rozsyłał informacje do karneciarzy, że ci mogą natrafić na problemy na trybunach, tj. zajęte miejsca, które wykupili w ramach abonamentu. Klub zaoferował pomoc w znalezieniu miejsca obok, ale chyba kibic z karnetem nie powinien być traktowany gorzej niż kibic z pojedynczym biletem... Jednocześnie według Legii taka sytuacja miała miejsce po raz ostatni - ostatecznie klub nie chował głowy w piasek i przyznał się do błędów.

Przed rozpoczęciem spotkania odbywały się zapisy na wyjazd do Kielc, który czeka nas w przyszły weekend. Przy wejściu na trybuny Nieznani Sprawcy prowadzili kolejną zbiórkę na oprawy. Stadion wypełniał się dość opieszale - wiele osób do ostatniej chwili spędzała czas w Źródełku lub przed SportsBarem. Zdecydowana większość jednak pojawiła się na trybunach kilkanaście minut przed pierwszym gwizdkiem, kiedy miała miejsce uroczystość pożegnania Arkadiusza Malarza i Kaspra Hamalainena.



Obaj piłkarze wyszli na murawę, a zgromadzona publiczność nagrodziła ich burzą braw (Hamalainen) oraz wieloma okrzykami pod adresem bramkarza Legii urodzonego w legijnym Pułtusku. Obaj byli już zawodnicy naszego klubu mieli okazję przemówić do zgromadzonych kibiców. Arkowi momentami łamał się głos - widać było, że niezwykle przeżywa te chwile. "Legionistą się jest, a nie bywa" - tymi słowami zakończył swoje przemówienie, a Żyleta ryknęła "Arek, Malarz!" oraz "Dziękujemy Ci za wszystko, zawsze będziesz legionistą!". Malarz prosił fanów o wyrozumiałość, jeśli będzie występował jeszcze w innych barwach, ale jak przekonywał, nie jest jeszcze gotowy na zakończenie sportowej przygody. "Hej Arek do zobaczenia!" - krzyknęli kibice w jego kierunku, kiedy zmierzał w stronę tunelu.

Chwilę później cały stadion uniósł szale nad głowami i odśpiewał "Mistrzem Polski jest Legia", po czym ruszyliśmy z głośnym dopingiem. Ten stał na przyzwoitym poziomie, a momentami na więcej niż dobrym. Konkretnie niosło się z trybun "Od kołyski aż po grób...". Jako, że arbiter kilka razy podejmował nieodpowiednie decyzje, szczególnie kiedy zgromadzona przy Łazienkowskiej publiczność pewna była, że Legii należy się rzut karny - nie zabrakło kilku okrzyków pod jego adresem. "Polscy sędziowie, to k..., sprzedawczykowie" - zaczęliśmy w dobrze znany sposób. "Hej Przybył ch... ci do dupy" oraz "Coś się zdarzyło, coś ci do dupy Przybyło" - intonowane było chwilę później.



Kibice Pogoni do Warszawy przyjechali pociągiem rejsowym, który o godzinie 6:20 wyruszył ze Szczecina. Portowcy do celu dotarli z wystarczającym zapasem czasowym i na stadion weszli sporo przed meczem. Już na 45 minut przed pierwszym gwizdkiem po raz pierwszy zaznaczyli swoją obecność, skandując "Portowcy, walczcie o mistrza". W sektorze gości było ich ok. 500 z pięcioma flagami - Stargard, Gryfino, Andrzej Kiełek, Drawsko Pomorskie, Szczecin Wita. Przez większość spotkania prowadzili doping, który zdecydowanie przybrał na sile, kiedy ich piłkarze najpierw doprowadzili do wyrównania, a następnie wyszli na prowadzenie.

Po raz kolejny z obu stron nie było żadnych "uprzejmości". Po bramce, którą legioniści zdobyli niespełna kwadrans po przerwie, nie było z naszej strony pytań o wynik. Tradycyjny dialog zakończyliśmy, wykrzykując nazwisko strzelca bramki. Jeszcze nie skończyliśmy na dobre radować się po golu, kiedy szczecinianie przeprowadzili skuteczną kontrę, doprowadzając do wyrównania. Wtedy przyszedł moment, w którym należało dać z siebie jeszcze więcej. "Nie poddawaj się, ukochana ma..." - ryknął cały stadion wraz z Żyletą, a z minuty na minutę pieśń ta nabierała coraz większej mocy. Legioniści atakowali, ale bramki zdobyć nie zdołali - tę za to zdobyli przyjezdni.



Niedługo później po raz pierwszy z trybun niosło się "Legia grać, k... mać!", a następnie skandowane były hasła pod adresem właściciela klubu. "Tamten sezon przeje...ny, może w tym się utrzymamy" oraz "Hej Miodusku co zrobiłeś, Legię nam rozpier...łeś".

Do końca meczu zdzieraliśmy gardła na maksa, odśpiewaliśmy jeszcze "Mistrzem Polski", ale rozgrywki ligowe rozpoczęliśmy od porażki. Zawodnicy po końcowym gwizdku ruszyli w stronę szatni, żegnani przez kibiców przeciągłymi gwizdami. Stadion opuszczaliśmy w kiepskich nastrojach. Miejmy nadzieję, że w lepszych będziemy w najbliższy czwartek, kiedy czeka nas kolejna wizyta przy Ł3. Tym razem w 2. rundzie eliminacji Ligi Europy Legia podejmować będzie Finów z Kuopio. Ceny biletów na to spotkanie na szczęście są bardzo przystępne, szczególnie dla posiadaczy karnetów.

P.S. Na Żylecie wywieszone zostały transparenty "Sto lat Manian. Umrzesz w dresie!" oraz "Beterschap en een Voorspoedig herstel John!" ("Szybko wracaj do zdrowia" skierowany do jednego z fanów FC Den Haag).

Frekwencja: 13 285
Kibiców gości: ok. 500
Flagi gości: 5

Autor: Bodziach



REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.