fot. Kamil Marciniak / Legionisci.com
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu ze Śląskiem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Legia zremisowała bezbramkowo z dotychczasowym wiceliderem Ekstraklasy z Wrocławia. Spotkanie było niezbyt ciekawe, choć, poza paroma początkowymi minutami, to gospodarze mieli przewagę w posiadaniu piłki. Nie miało to jednak przełożenia na sytuacje podbramkowe. Za to nie można narzekać na liczbę strzałów – podopieczni trenera Vukovicia oddali ich 16, z czego połowę w światło bramki.

1. Jakby lepiej? Poza samym początkiem, gdy legioniści grali zbyt daleko od siebie, to wydaje się, że zespół był lepiej zorganizowany, zawodnicy jakby poprawili współpracę, komunikację, więcej pracowali. Zdarzały się jeszcze sytuacje, że pozostawiali przeciwnikom zbyt dużo miejsca w środku pola, gdy ci mieli czas, by piłkę przyjąć, odwrócić się w stronę naszej bramki i przebiec kilkanaście metrów, ale progres był widoczny, oczywiście w zestawieniu z tym, co oglądaliśmy w poprzednich meczach. Chciałbym przy tym też w końcu zobaczyć Legię walczącą na 100%, bo mam wrażenie, że w tym sezonie jeszcze tak nie było i ciągle, nawet podświadomie, oszczędzaliśmy siły, grając te spotkania na pół gwizdka. Wierzę, że stanie się to już w czwartek.

2. Nadzieja w defensywie. Trzy stracone gole w siedmiu meczach, ze Śląskiem może jedna groźna sytuacja dla gości, to dobry prognostyk. Oczywiście pamiętać należy, że dotychczasowi przeciwnicy to głównie słabeusze, ale jeśli gdzieś szukać powodów do optymizmu, to właśnie w defensywie. Tym bardziej, że to od obrony buduje się zespół. Można zatem przyjąć, że gra obronna stabilizuje się w ostatnim momencie. Zobaczymy, czy ten trend się utrzyma. W innym wypadku nie ma co liczyć na awans do IV rundy eliminacji do Ligi Europy. Warto przy tym podkreślić bardzo dobry występ legijnych weteranów na środku obrony – Jędrzejczyka i Lewczuka. Znakomicie ze sobą współpracowali, wyczuwali i asekurowali. Biorąc pod uwagę poprzednie występy Remy`ego, czy Wieteski, wydaje się, że niedzielnym meczem Lewczuk zapracował na miejsce u boku kapitana.

3. Bezbarwna ofensywa. Niejako dla równowagi, Legia bardzo słabo wygląda w ofensywie. W tym sezonie zdobyła raptem sześć bramek w siedmiu spotkaniach, z czego aż połowę w meczu gibraltarską Europą FC. Do tego, „Wojskowi” tylko w meczu przeciw Pogoni byli w stanie stworzyć większą liczbę sytuacji podbramkowych, ale za to byli nieskuteczni (podobnie było w Finlandii). Głównie jednak mamy problemy z kreowaniem okazji i to bez względu na skład, w jakim gramy, czy jest w nim Carlitos, czy nie, czy na szpicy gra Kulenović, czy Niezgoda i kto występuje na skrzydłach. Jeśli mamy schematy gry ofensywnej, to one nie działają, podobnie jak stałe fragmenty, które były naszą silną bronią podczas zgrupowań. Poza tym widać, że brakuje jakości. Carlitos, Novikovas i Nagy są bez formy. Kulenović jest wciąż za słaby na Legię, a Niezgoda nie może odzyskać formy sprzed kłopotów zdrowotnych. Luquihnas zaś to, przynajmniej na razie, jeździec bez głowy, kieszonkowy skrzydłowy, w którym na siłę upatruje się nadziei. Najwięcej pożytku w ofensywie mamy więc z Gwilii, ale on wszystkiego przecież nie zrobi, a i ma swoje ograniczenia. Wszystkie te kwestie było widać bardzo wyraźnie na tle niezbyt przecież wymagającego w niedzielę Śląska. Z drugiej strony musimy pamiętać o tym, o czym po cichu mówi się w Legii od kilku lat: liga latem to smutna konieczność, liczą się jedynie eliminacje do grupy.

4. Rozbita twierdza. Od pewnego czasu z Łazienkowskiej niemal każdy rywal wywozi wynik, jaki mu pasuje. W 2019 r. wygraliśmy w Warszawie tylko pięć z jedenastu ligowych meczów! Ostatni raz w dniu 20 kwietnia. Nie ma dla tego wytłumaczenia.

5. Pokerzysta Vuković. Nasz trener, zwłaszcza po meczach, mówi rzeczy i zachowuje się co najmniej kontrowersyjne, czym mocno drażni zdenerwowanych grą i wynikami kibiców. Najlepszym przykładem jego sarkastyczna reakcja po zakończeniu spotkania ze Śląskiem, gdy kibice skandowali „Legia grać!”. Oczywiście można przyjąć, że Vuković nie trzyma emocji i się pogubił. O tym mogłyby świadczyć słabe rezultaty, jakie osiąga z Legią. Nie sposób więc przyjąć, że ma za sobą argumenty w oczach opinii publicznej, a raczej ma je przeciw. Nie tylko bowiem przegrał tytuł, ale i nie poprawił gry zespołu. Z drugiej strony, proces przebudowy zespołu, z którym kolejny raz mamy do czynienia wymaga czasu. Na razie Vuković jednak wydaje się twardo obstawać przy swoim. Albo więc wie co mówi i w jego ocenie reformacja drużyny powoli postępuje (za wolno?) zgodnie z planem, albo niczym wytrawny pokerzysta blefuje, próbując zyskać na czasie. Przy czym warto podkreślić, że sposób jego wypowiedzi i funkcjonowania jest niezwykle bezkompromisowy. Im więcej mówi, tym więcej ma do stracenia. Grabi sobie u kibiców, zadziwia dziennikarzy. W razie porażki ludzie mu tego nie zapomną. „Vuko” stąpa więc po cienkiej linie. Wóz albo przewóz. W czwartek okaże się, jakimi kartami rzeczywiście dysponuje trener.

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL
Kątem Oka na FB

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.