fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Media o meczu z Atromitosem

Wiśnia, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Zaledwie remis Legii z Atromitosem w pierwszym meczu 3. rundy eliminacyjnej Ligi Europy stawia sprawę awansu do kolejnej fazy pod znakiem zapytania. "Wojskowi" zagrali lepiej niż w swoich ostatnich spotkaniach, jednak widać, że do optymalnej formy jeszcze wiele im brakuje. Największą bolączką legionistów okazała się nieskuteczność pod bramką przeciwnika. Pomimo miażdżącej przewagi nie potrafili ani razu pokonać bramkarza przeciwników. Zapraszamy do przeczytania relacji medialnych z tego wydarzenia.

Sportowe Fakty: Słabi i słabsi. Rozczarowujący remis
Atromitos po grecku oznacza "pozbawiony strachu". Nazwa zupełnie nietrafiona, bo drużyna z Aten, choć przecież Legii na razie nie można się w Europie bać, wyglądała na przestraszoną. Trener postawił w polu karnym autobus i chciał przetrwać z jak najmniejszymi stratami. Problem Legii polegał na tym, że gdy już pod ten autobus podjeżdżała, to przeważnie głupiała. (...) I tyle. Legia niestety nie była w stanie strzelić gola tak słabej drużynie. Grecy nie chcieli stracić gola i swego dopięli. Nie myśleli też o strzelaniu goli, zrobią to na pewno za tydzień (we środę 14 sierpnia) w Atenach. Będzie naprawdę ciężko awansować.

Futbol Fejs: Progres jest, niedosyt niestety też. Legię na pewno stać na awans
W czwartek wieczorem, po raz pierwszy w tym sezonie, ci kibice z Łazienkowskiej, którzy zdążyli już mocno zwątpić w Aleksandara Vukovicia, dostali nadzieję, że może jednak warto czekać na tę jego Legię. Zespół wicemistrzów Polski wyraźnie zdominował rywali, miał przewagę w każdym elemencie gry, tworzył groźne sytuacje, ale – jeśli ktoś chce widzieć szklankę do połowy pustą – gola nie zdobył. Jednak były dwa trafienia w poprzeczkę, sporo jakości piłkarskiej, dużo ochoty do gry – są podstawy do optymizmu. Jest progres w grze Legii. Teraz pytanie czy to progres trwały i czy wystarczający, by awansować do decydującej rundy eliminacji Ligi Europy.

Super Express: Festiwal zmarnowanych okazji Legii Warszawa. Bezbramkowy remis z Atromitosem
Wicemistrzowie Polski w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy trafili na grecki Atromitos. Po męczarniach z Europa FC i KuPS Kuopio, fani Wojskowych liczyli na dobry występ przed własną publicznością. Podopieczni Aleksandara Vukovicia zagrali nieźle, ale zabrakło im skuteczności - mimo wielu okazji, nie pokonali bramkarza greckiego klubu i do Aten jadą bez jakiejkolwiek zaliczki.

Piłka Nożna: Zabrakło kropki nad "i"
O ile w obronie legioniści grali perfekcyjnie, to w ataku można jeszcze sporo poprawić. Akcje były prowadzone z rozmachem, ale najgroźniejszą bronią wciąż były mocne dośrodkowania z bocznych sektorów boiska. Oczywiście, kilkukrotnie przyniosło to wielkie zagrożenie, ale brakowało kropki nad „i" w postaci odpowiedniego wejścia w tempo i dobicie bezradnego rywala. Tak, bezradnego. Drużyna z Aten ustawiła się bardzo nisko i w zasadzie czekała na najniższy wymiar kary, ale Legia nie potrafiła znokautować chwiejącego się przeciwnika i posłać go na deski. Wszystko funkcjonowało dobrze do fazy końcowej akcji, czyli oddania strzału na bramkę.

Przegląd Sportowy: Progres to za mało. Legia tylko remisuje z Atromitosem
W czwartek, po pierwszej połowie z trybun jednak zabrzmiało: „Jesteśmy z wami”. Bo o ile bezbramkowy remis, jaki utrzymywał się po pierwszych 45 minutach nie mógł zadowalać, o tyle gra była zdecydowanie najlepsza w tym sezonie. Gospodarze wreszcie potrafili dobrze współpracować, wymieniać podania. Świetnie reagowali po stracie, od razu odzyskiwali piłkę. Bardzo dobrze prezentował się ustawiony wysoko Walerian Gwilia, Andre Martins nieźle wyprowadzał piłkę, zaskakiwał przerzutami, Luquinhas robił przewagę. Gra legionistów imponowała, tylko że problem polegał na tym, że tylko do pola karnego. Grecy przyjechali do Warszawy z konkretnym planem: zabezpieczyć tyły i wyprowadzić groźną kontrę. W ofensywie byli bezradni, ale w obronie grali bardzo skutecznie, bezbłędnie blokowali strzały legionistów. Najbliżej pokonania Balazsa Megyeriego był po przerwie Arvydas Novikovas, który uderzył z rzutu wolnego w poprzeczkę.

Sport.pl: Legia Warszawa zagrała najlepszy mecz w tym sezonie, ale znów zawiodła skuteczność
Za czwartkowy występ bura należy się każdemu ofensywnemu piłkarzowi Legii. Największą, jeszcze w czasie meczu, dostał Sandro Kulenović. Schodzącego z boiska w 66. minucie Chorwata pożegnały głośne gwizdy. Trudno temu się jednak dziwić, bo młody napastnik kompletnie rozczarował. W drugiej połowie sam mógł ustrzelić hat-tricka, jednak albo nie potrafił dojść do dobrego podania Domagoja Antolicia, albo psuł bardzo dobre zagrania Andre Martinsa i Luquinhasa. (...) Całej winy za nieskuteczność nie można jednak zrzucić tylko na Kulenovicia. W czwartek mocno rozczarował też Arvydas Novikovas. Chociaż Litwin w drugiej połowie mógł zdobyć bramkę (trafił w poprzeczkę z rzutu wolnego), to jego dobre zagrania można policzyć na palcach jednej ręki.

Weszło: Przyjechali komedianci, a i tak zachowali czyste konto
Dawno już nie widzieliśmy na polskiej ziemi tak słabej drużyny jak Atromitos, a musicie wiedzieć, że oglądamy mecze na wszystkich poziomach rozgrywkowych od Ekstraklasy po klasę B. Spodziewaliśmy się, że rywal z ligi greckiej będzie trudny, niewygodny, że będzie prezentował wyższą kulturę piłkarską niż dotychczasowi przeciwnicy Legii: listonosze z Gibraltaru oraz reprezentacja skoczków narciarskich z Kuopio. Tymczasem przyjechało jedenastu komediantów, których największym osiągnięciem był niecelny strzał w doliczonym czasie gry.







REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.