Vuković: Mam polać się benzyną i spalić na ulicy, bo odpadłem z Rangers?
- W pewnym momencie drużyna zaczęła lepiej funkcjonować bez niego. To nie znaczy oczywiście, że już nigdy nie będzie grał. Akurat ostatnio tak było, a my prezentowaliśmy się dobrze - wygraliśmy z Atromitosem, wygrywamy w lidze, remisujemy z Rangers i mamy to zmieniać, żeby udowodnić wszystkim, że może z Carlitosem byłoby lepiej? Jestem przekonany, że nie byłoby. Z Kuopio oraz Europa FC graliśmy i wcale nie wyglądało to różowo. W ustawieniu z Carlitosem nie byliśmy lepiej dysponowani niż w innym - powiedział w programie "Sekcja Piłkarska" na Sport.pl Aleksandar Vuković.
Vuković odpowiadał na wiele pytań dotyczących meczu ze Szkotami, szczególnie na temat tego, że komentarze są takie iż należało mocniej zaatakować rywali.
- To dość "lekkoduszny" wniosek. Jeżeli na Rangers wychodzę takim samym ustawieniem jak na Atromitos, z którym stworzyliśmy ponad 10 sytuacji w dwumeczu, dla mnie to informacja, że nie powinienem być bardziej odważny na Rangers. Jeżeli na Atromitos to było wystarczająco ofensywnie, to tym bardziej powinno być wystarczająco ofensywnie na drużynę lepszą. Wydaję mi się, że podjęcie bardziej otwartej gry z Rangers, jak to miało miejsce podczas meczu z Europą czy KuPS - gdzie wszyscy narzekali na styl i to co działo się na boisku - byłoby błędną drogą. Wówczas nie byłoby zaciętego dwumeczu z Rangersami. To my jako drużyna doprowadziliśmy do tego swoją grą, że to był mecz wyrównany. To my swoją dyspozycją w dwóch meczach sprawiliśmy, że to była walka do końca i Glasgow wpadło w euforię po bramce, tak jakby pokonali Barcelonę. To też świadczy o naszym wysiłku i dobrej robocie tym meczu. Wszystko sprowadziło się do jednej bramki. Do jednej decyzji - my nie wykorzystaliśmy swojej sytuacji, a oni wykorzystali, to nie jest powód do załamania rąk.
- Nie widzę innej możliwości niż reagowanie na to co się stało, tak jak w tej chwili reagujemy. To nie jest pogodzenie się z sytuacją i mówienie, że "nic się nie stało". Z drugiej strony nie mogę robić tragedii z odpadnięcia z Rangers, bo to byłoby branie na siebie wszystkich możliwych klęsk, jakie mieliśmy do tej pory. Nie tylko jako Legia, ale ogólnie we wszystkich europejskich przygodach. To nie jest rozwiązanie. My jako Legia zaprezentowaliśmy się w tym sezonie bardzo godnie. Pierwszy raz od lat na tym etapie mieliśmy rywala takiego pokroju. Jeżeli się nie mylę, to ostatnim takim był Spartak Moskwa. Ja nie pamiętam mocniejszego rywala Legii żeby się dostać do fazy grupowej.
- W ostatnich latach odpadaliśmy z Trnavą, Dudelange, Astaną i Sheriffem. Teraz ja mam się polać benzyną i spalić na ulicy, bo odpadłem z Rangers? Nie mamy prawa się załamać. Musimy w końcu rozsądniej podejść do tego jaka jest rzeczywistość. Od samego wmawiania sobie, że jest inaczej nie będzie lepiej.
- Czy ja mówiłem po Gibraltarze, czy po KuPS że ta drużyna się nie nadaje do niczego? Mówiłem, że stać nas na dużo więcej, że po prostu potrzebujemy czasu. Później odniosłem wrażenie, że to środowisko w ogóle zdenerwowało się faktem, że Legia ograła Atromitos, że część ludzi zdenerwowała się tym, że postawiliśmy się Szkotom. Za dobrze znam środowisko... jak mam zrozumieć krytykę po meczu z Rangers, która idzie w kierunku, że trzeba zwolnić mnie i zrobić nie wiadomo jakie zmiany? Nie czuję, że środowisko po tym meczu jest przekonane, że trener zrobił dobrą robotę. Ja odczuwam energię z trybun i to jak ludzie, którzy są na trybunach są w stosunku do mnie zdystansowani tak, że ja nie zrobiłem nic dobrego. Ja nie mam takiego odczucia.
fot. Woytek / Legionisci.com
- Czy mogłem zrobić coś odważniej? Po meczu zawsze jest analiza i pewnie, że można było jakiś detal wykorzystać, ale ogólnie zrobiliśmy wszystko, żeby swoje szanse w tym meczu zwiększyć. Nas dzielił jeden moment w tym spotkaniu, żeby wszystko się udało - sytuacja Luquinhasa czy Niezgody. Bardziej żałuję tych w rewanżu niż z pierwszego meczu. Mieliśmy 0-0 u siebie i gdybyśmy doprowadzili na wyjeździe do 1-0, to byłby zupełnie inny mecz. Plan był realizowany i się sprawdzał. To jest piłka nożna, nie ma co liczyć na to, że błąd się nie przytrafi, bo można się przeliczyć.
- Sandro nie grał dlatego, że jest bardziej lubianym, ale w tamtym momencie był w najlepszej dyspozycji ze wszystkich naszych napastników. Drużyna z nim w składzie zaczęła się prezentować dobrze z Atromitosem. Z Glasgow pierwszy mecz również zagrał bardzo dobrze i na jakiej podstawie miałem nie myśleć o nim w kontekście dalszej gry?
- Jakby Jarek Niezgoda strzelił bramkę w końcówce rewanżu, to co byśmy wtedy mówili? To nie jest gdybanie. Doprowadzić do tego jako trener, że w takim meczu ten jeden moment decyduje - to jest spory wyczyn. Trener Midtjylland, czyli drużyny która lepiej funkcjonowała od Legii w ostatnim czasie, też próbował ofensywnie zaskoczyć Glasgow i dostał sześć bramek w dwumeczu. Jemu więcej zabrakło żeby przejść Rangers FC.
- Nie uważam za coś dziwnego sytuacji, że na Ibrox przy 50 tysiącach widzów Rangers przeważa. Czasami w polskiej ekstraklasie jedziesz do Kielc i tam Korona przeważa. Ponadto są inne takie, które zaczynają być kwestionowane - np. dlaczego Niezgoda nie grał od początku? To takie rzeczy, które są pozbawione jakiejkolwiek analizy. Trzeba było zagrać dwa bardzo dobre mecze, żeby wyglądało to tak, jak wyglądało. To, że to nie wystarczyło, to inna kwestia.
O co chodzi z Carlitosem?
- Kibice może potrzebują prostej odpowiedzi, ale dziennikarze takiej nie akceptują. Od 2 tygodni mówię bardzo prosto, celnie i bezpośrednio o co chodzi: Mówię, że nie ma żadnego konfliktu, że żaden problem nie istnieje, że po prostu drużyna w meczu ze Śląskiem zagrała dobrze, złapała pewny rytm i zaczęła wyglądać tak, jak sobie życzę. Następny i kolejny mecz zagrała podobnie. Carlitos grał na początku sezonu jako cofnięty napastnik - to pozycja, która jest dla niego optymalna, ale może grać również na pozycji nr 9.
- W przypadku Carlitosa latem nastąpiła weryfikacja tego co miało miejsce w końcówce poprzedniego sezonu, o czym nikt nie chce pamiętać. Zapytam Was ile goli strzelił Carlitos w 7 meczach play-off? Strzelił dwie bramki - jedną z nich w pierwszym meczu w 90. minucie z karnego i ostatnią z Zagłębiem Lubin, gdy graliśmy praktycznie o pietruszkę. To po prostu nie funkcjonowało. Graliśmy o mistrza Polski z Piastem, Lechem, Pogonią i wszystkie te mecze nie były wygrane i Legia nie zdobyła mistrzostwa. Tymczasem nadal panował obraz, że jest to piłkarz, który jest nie do ruszenia. Dla mnie to jest trochę niezrozumiałe. Tak samo jak byłoby niezrozumiałe, gdyby Carlitos nie dostał swojej szansy na wywalczenie sobie miejsca. Ja jestem człowiekiem otwartym na to, by Carlitos był naszym najbardziej bramkostrzelnym napastnikiem do końca sezonu. Dodam, że on nie ma problemu ze zrozumieniem taktyki.
Dlaczego Carlitos nie grał z Rangers?
- Mieliśmy mecz z ŁKS-em i chciałem go w pierwszej jedenastce. Miał jednak sprawy związane z transferem i zadeklarował, że lepiej dla niego będzie, jak w tym spotkaniu nie zagra, ponieważ jest już bliski zakończenia tej całej sagi. Wystąpił więc Niezgoda i zdobył dwie bramki. Nadszedł rewanż z Rangers, a temat transferu Carlitosa w międzyczasie upadł i zawodnik ponownie był do mojej dyspozycji. I mam teraz odstawić wszystkich napastników, których mam w drużynie i powiedzieć, że Carlitos zagra od początku albo wejdzie z ławki? Tu nie chodzi o moją irytację, bo jej nie było. Nie miałem problemu z Carlitosem, ale powiedziałem mu: "jeżeli transfer się uda, to życzę ci wszystkiego najlepszego, a jeżeli nie, to jesteś dla mnie ważnym piłkarzem i chcę, abyś grał z nami do końca sezonu. Masz u mnie drzwi otwarte". Jeżeli jednak nie trenował trzy dni, myślał o transferze - podobnie jak Kulenović w spotkaniu z Rakowem - to nie powinien być brany pod uwagę nawet ze zwykłej sprawiedliwości do ludzi, którzy żyją tym mecze. To jest dla mnie zwykłe zarządzanie drużyną.
- W pewnym momencie drużyna zaczęła lepiej funkcjonować bez niego. To nie znaczy oczywiście, że już nigdy nie będzie grał. Akurat ostatnio nie grał, a my prezentowaliśmy się dobrze - wygraliśmy z Atromitosem, wygrywamy w lidze, remisujemy z Rangers i mamy to zmieniać, żeby udowodnić wszystkim, że może z Carlitosem byłoby lepiej? Jestem przekonany, że nie byłoby. Z Kuopio i Europa FC graliśmy i wcale nie wyglądało to różowo. W ustawieniu z Carlitosem nie byliśmy lepiej dysponowani niż w innym.
Spekulowało się, że Carlitos "odpyskował" ci po meczu z Europa FC...
- To absolutnie nieprawda. Powtarzam w kółko i ludzie nie chcą wierzyć, bo to jest mało fajne - z Carlitosem nie mam żadnego konfliktu. Oczywiście, on nie jest szczęśliwy, że nie gra, ale przed meczem z Rakowem powiedziałem mu, że klamka zapadła i zostaje w Legii. Pracujemy dalej, bo przed nami długi sezon. Wierzę, że Carlitos tej drużynie może jeszcze dużo dać. On doskonale wie, czego od niego wymagam. On musi nam dawać gole i być tym, o kim się mówi. Kulenović nie dawał goli, ale dostawał mniej szans niż Carlitos. Hiszpan w pięciu meczach rundy finałowej w ogóle nie zdobył bramki. Z KuPS w dwumeczu również.
- Na tę chwilę temat jego odejścia nie istnieje.
fot. Mishka / Legionisci.com
Niezgoda i Kulenović
- Jarosław Niezgoda jest w drużynie wykorzystywany tylko dlatego, że to ja jestem trenerem. U Ricardo Sa Pinto on był schowany w szafie i nikt nie chciał na niego czekać. Każdy inny trener, który by się tutaj znalazł, tak by do tego podszedł. To ja stawiałem na Jarka od momentu, kiedy byłem pierwszym trenerem - pod koniec poprzedniego sezonu dostał ode mnie pierwsze minuty. W tym sezonie zagrał w czterech ligowych spotkaniach i odpalił dopiero z ŁKS-em. Ja takiego zawodnika mam wystawić na Rangers i mieć nadzieję, że to właśnie będzie ten dzień, kiedy on odpali? Nie miałem gwarancji, że dostanę to, co dawał w tamtym momencie Sandro Kulenović.
- Sandro jest jedynym zawodnikiem, który nie przegrał rewanżu z Rangers. Po jego zejściu mieliśmy jedną czy dwie sytuacje, ale graliśmy już tylko w niskiej obronie. Zostaliśmy całkowicie zepchnięci, czego nie było gdy Sandro Kulenović był na boisku - ani w pierwszym ani w drugim meczu. Chcę podkreślić, że bardzo chciałbym mieć w kadrze Roberta Lewandowskiego. Wtedy na pewno Sandro nie grałby w pierwszym składzie. Ze Szkotami wystawiłem na pozycji napastnika takiego piłkarza, który w tym momencie mógłby nam dać najwięcej. Uważam, że wtedy był to Sandro Kulenović. Czy chciałbym, aby on jeszcze strzelał gole? Oczywiście. Był jednak naszą najlepszą opcją.
- Teraz Sandro trafił do drużyny, w której będzie musiał zmierzyć się z walką o skład i mniejszą ilością minut. On ma dopiero 19 lat, a ma parametry, które są cenione w świecie futbolu. Typ takiego napastnika nie występuje tak często. Potrafi strzelać, jest bardziej bramkostrzelny niż w dwumeczu z Rangers. Dla niego to był pierwszy sezon w dorosłej piłce. Sandro, tak jak każdy młody zawodnik, potrzebuje pozytywnego impulsu. Ma dużo rzeczy, które może poprawić - pierwszy kontakt z piłką na przykład. Jest jednak w takim wieku, że warto w niego inwestować.
Jaka jest rola Vukovica podczas okna transferowego?
- Jestem na bieżąco, jeżeli chodzi o transfery. Wyjątkiem jest Luquinhas, bo nie miałem żadnego pojęcia, co to jest za zawodnik. Bardziej opierałem się na opinii skautingu, co się sprawdziło. Chciałem u siebie przede wszystkim Waleriana Gwilię, Arvydasa Novikovasa i Igora Lewczuka. Do tej pory docieraliśmy się, szukaliśmy najlepszego ustawienia, jednocześnie grając mecze o wszystko. Przeszliśmy przez to skutecznie i już doprowadziliśmy do sytuacji, najszybciej jak się da, kiedy ten zespół funkcjonuje i gra na dobrym poziomie.
- Ja mam jasną wizję, że ta drużyna może grać lepiej. Potrzebujemy po prostu czasu, o czym mówiłem już dawno temu. Teraz moje słowa spełniły się. W starciach z Rangers zespół pokazał wiele dobrego. Nie jest naszą winą, że w tej fazie musieliśmy mierzyć z już tak uznanym przeciwnikiem.
Cel Legii?
- Legia gra o mistrzostwo Polski, to jest jasne. Nie żyję złudzeniem, że jeżeli powtórzyłby się poprzedni rok, to dalej miałbym takie samo wsparcie. Staram się tłumaczyć piłkarzom, o co grają. Rzeczywistość jest taka, że jesteśmy faworytami, ale w ostatnich sezonach nie wygrywaliśmy ok. 50% ligowych meczów. Z samego mówienia, że jesteśmy nie wiadomo kim nic nie sprawi. Musimy skupiać się na każdym kolejnym rywalu.
- Mam z tym problem, ponieważ często mówię rzeczy, których nie zawsze chcą ludzie usłyszeć. Moja filozofia jest taka, żeby dzień w dzień pracować z ludźmi, aby oni mogli lepiej wykorzystać swój potencjał. Muszą oni lepiej ze sobą współpracować. Musimy stawiać się lepsi indywidualnie, ale również jako grupa, ponieważ piłka nożna to sport zespołowy. Chęć bycia lepszym w każdym następnym meczu musi być celem moich piłkarzy.
- Na pewno styl jest istotny. Nie można lekceważyć sposobu grania, ale czy jest on ważniejszy niż punkty? Nie powiedziałbym tego. To wszystko zależy od tego, jaka jest sytuacja. Jeżeli na początku sezonu chciałbym, aby drużyna wszystkie akcje budowała od bramkarza, to budowanie takiego stylu byłoby kosztowne. Moglibyśmy szybciej odpaść w europejskich pucharach. Moja wizja futbolu nie polega na waleniu piłki na oślep. Chcę, aby drużyna grała w piłkę, co determinuje też dobór personalny.
Dlaczego Serbia może mieć dwa kluby w fazach grupowych a Polska nie?
- Trudno porównać ligę serbską i polską. Skarb państwa stoi zarówno za Crveną, jak i Partizanem. Cała energia kumuluje się w tych dwóch klubach. Nie można tego porównać z Legią, która płaci 6 mln za wynajem stadionu, a Crvena ostatni raz za prąd zapłaciła 186 lat temu. W Partizanie jest podobnie. To zupełnie inne okoliczności niż w polskiej lidze... Crvena w eliminacjach do Ligi Mistrzów wygrała tylko dwa mecze, a mimo to awansowała. Pomimo tego, ludzie potrafią znaleźć pozytyw w ich grze. Nie ma tam aż takiej kumulacji krytyki, co na pewno też trochę pomaga. Sposób funkcjonowania tych klubów, który jest mniej uczciwy, jest nie do przyjęcia w Polsce, co oczywiście jest dobre.