Legioniści w Niepołomicach - fot. Mishka / Legionisci.com
REKLAMA

Relacja z trybun: Puszcza się puszcza

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Spotkania Pucharu Polski to szczególnie w pierwszych rundach ciekawa odskocznia od ligowej rzeczywistości. Tym razem, po wyjazdach do Płocka oraz Krakowa, przyszło nam jechać do podkrakowskich Niepołomic na mecz z miejscową Puszczą. Wrześniowy wypad do puszczy był nie lada gratką dla 312 kibiców z Łazienkowskiej (tyle otrzymaliśmy biletów) i będzie pamiętany zapewne podobnie jak wypady do Sanoka, Gorzyc, czy Chojnic.

Nasz doping stał na nie najgorszym poziomie, a nasz przyjazd miejscowi zapamiętają zapewne m.in. dzięki przyśpiewce "Puszcza się puszcza...", którą śpiewaliśmy kilkakrotnie.

Do Niepołomic ruszyliśmy furami na około siedem godzin przed rozpoczęciem spotkania. Jak to zwykle bywa, najtrudniejszy okazał się wyjazd z samej Warszawy, bowiem na trasie bez większych problemów, po pięciu godzinach podróży, dotarliśmy na miejsce, mijając po drodze takie aglomeracje jak Kocmyrzów, czy Prandocin-Wysiołek. Policja tego dnia miała wielki ból (pustej) głowy. Nie wiedzieć czemu, jakiś wariat tak wylosował pary krajowego pucharu, że tego samego dnia, w samym Krakowie rozgrywane były trzy mecze (Garbarnia - Bytovia, Cracovia - Jagiellonia i Hutnik - Resovia), a bardzo blisko Nowej Huty, właśnie nasz mecz w Niepołomicach.

Zastępy mundurowych były więc spore, szczególnie w samych Niepołomicach, gdzie zaparkowaliśmy samochody na parkingu przy wejściu głównym na stadion. Następnie, na czas naszego przejścia na drugą stronę stadionu, zamknięto bramy wejściowe na sektory gospodarzy, a czterech ochroniarzy pilnowało namiotu z cateringiem VIP, aby przypadkiem nikt z nas nie raczył przypadkiem skosztować kawioru i wędzonego węgorza. Wchodzenie na sektor gości zajęło nam około 50 minut - ostatnie osoby przeszły kontrolę w 15. minucie spotkania. Dopiero wtedy rozpoczęliśmy doping, którym kierował "Szczęściarz".



Na płocie wywieszone zostały dwie flagi - "Warriors" oraz "Złodzieje i pijacy". Na więcej zwyczajnie nie było miejsca. Gospodarze z 13-tysięcznej miejscowości wypełnili 2-tysięczny stadion do ostatniego miejsca. Bilety, dwukrotnie droższe niż na pozostałe mecze ligowe, rozeszły się na pniu już drugiego dnia sprzedaży. Nic więc dziwnego, że później w trakcie meczu niepołomiczanie słyszeli "Przyszliście chamy, dlatego że my tu gramy". Młyn "Puszczyków" znajdował się na trybunie krytej (prostej) i liczył około 15 osób konkretnej bandy. Co ciekawe, oprócz flagi wywieszonej na górze swojego sektora "Puszcza Fans" (widać, że obyci w Europie), mieli na sobie szaliki w przeróżnych barwach - pomarańczowe, zielone oraz niebieskie.

Po kwadransie gry doping zaczęliśmy od zaczepek pod adresem miejscowych. "Hej Legio jazda z k..." oraz "Puszcza się puszcza..." na melodię "Hitu z Wiednia" - śpiewaliśmy ją przez kilka minut. Miejscowi zaczęli coś tam sapać, a grupka siedząca na trybunce obok nas nawet zarzuciła w odwecie "Polonia Warszawa". Są mecze, kiedy doping niesie się konkretnie, są też i takie, kiedy nie jest łatwo zmobilizować obecnych na sektorze do wysiłku wokalnego. Tym razem mieliśmy do czynienia raczej z opcją numer dwa, ale w przekroju całego meczu, nie było źle - szczególnie w drugiej połowie. Przed przerwą najlepiej wychodziły nam pieśni "Legia gol allez allez" oraz "Chociaż ciężki jest czas...".

W przerwie najbardziej cieszył nas korzystny wynik, bowiem raczej nikt nie miałby ochoty zostawać w Niepołomicach na dodatkowych 30 minut gry. Ci, którzy liczyli, że w miejscowym cateringu będzie im dane skosztować wyjątkowo smacznych specjałów z lokalnych masarni, musieli obejść się smakiem. "Gięte" były wyjątkowo słabe. Na plus ceny, jakie oferuje Puszcza - iście sklepowe.



W drugiej połowie mieliśmy kilka głośniejszych momentów, m.in. śpiewając "Hej Legia gol", czy "Puchar jest nasz". W końcówce kiedy nasi piłkarze strzelili drugą bramkę, tłumy gospodarzy ruszyły do wyjścia. "Idźcie wieśniaki, na pole zbierać ziemniaki" - usłyszeli po chwili. I poszli. Po chwili z sektora gości niosło się jeszcze "Tak to już bywa, Legia z k... wygrywa". Później podziękowaliśmy piłkarzom za wypełniony obowiązek, czyli awans do kolejnej rundy, śpiewając przez chwilę "Puchar jest nasz", co miejmy nadzieję, będziemy mogli śpiewać również na początku maja przyszłego roku na Narodowym. Później wraz z piłkarzami zaśpiewaliśmy "Warszawę", a 30 minut później mogliśmy opuścić sektor gości. Szybko i sprawnie wyjechaliśmy z Niepołomic, a do Warszawy dotarliśmy po godzinie 3 nad ranem. Nic więc dziwnego, że w czwartek część z nas w robocie przypominała zombie, ale czego się nie robi dla ukochanego klubu.

Tymczasem już w najbliższą sobotę czeka nas pierwszy w tym miesiącu mecz na naszym stadionie. Na Łazienkowską przyjeżdża Lechia, której kibice przybędą pociągiem specjalnym. Na trybunie im. Brychczego zasiądzie mnóstwo dzieci z projektu Legia Soccer Schools, które w przerwie spotkania rozegrają mecz pokazowy. Szykuje się naprawdę przyzwoita frekwencja. Osoby, które zaliczyły trzy ostatnie wyjazdy (Płock, Kraków, Niepołomice), bilety na sobotni mecz zakupią z 50-procentowym upustem.

Frekwencja: 2000
Kibiców gości: 312
Flagi gości: 2

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.