Legioniści w Łodzi - fot. Mishka / Legionisci.com

Relacja z trybun: Koniec wesela...

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Swego czasu mecze Legii z Widzewem były ligowymi klasykami, którymi emocjonowała się cała Polska. Na boisku trwała zazwyczaj walka o mistrzostwo kraju, na trybunach bluzgi słane były z olbrzymią intensywnością, zaś podczas wyjazdów na Widzew każdy legionista musiał się liczyć z obserwowaniem nadlatujących kamieni z obu stron sektora gości. Stąd swego czasu jeździliśmy tam w kaskach. Minęły lata i RTS gra dziś w trzeciej klasie rozgrywkowej, ma nowy stadion, z którego nieco trudniej ukruszyć kawał betonu, a i w sektorze gości pojawiły się siatki, które mają uniemożliwiać ulubioną łódzką sprawność, czyli kamionkę.

Wynik losowania par 1/16 finału Pucharu Polski z pewnością ucieszył wielu fanów. Wszak mecze z Widzewem w ostatnich czasach nie miały miejsca, a walka z odwiecznym wrogiem odbywa się jedynie w miejscowościach fanklubowych oraz na murach. Mało kto jednak spodziewał się, że ostatecznie dane nam będzie pojechać na wyjazd. Szczególnie po awanturach podczas spotkania Widzewa ze Śląskiem we wcześniejszej rundzie krajowego pucharu. Z tego też powodu na stadion w Łodzi nie weszła Pogoń Siedlce, następnie zakaz wyjazdowy otrzymali fani GKS-u Katowice... Na szczęście na nasz przyjazd sektor gości został wyremontowany po wizycie WKS-u, więc pozostało jedynie odpowiednio podzielić mocno ograniczoną pulę wejściówek dla naszej grupy. Ograniczonej pojemnością sektora gości, dodajmy, ale z pewnością ta ma związek z żydowskim przysłowiem "Im mniej gości, tym weselsza uczta". Przyjezdni otrzymują 907 biletów i tyle też przekazanych zostało do Warszawy. Zainteresowanie wyjazdem było wielokrotnie większe, ale i to samo można powiedzieć o wejściówkach na sektory gospodarzy, które rozeszły się w mgnieniu oka i to w zdecydowanej większości wśród posiadaczy całosezonowych karnetów. Do otwartej sprzedaży, trwającej kwadrans, trafiło zaledwie 1000 biletów.



Nasz ostatni wyjazd na Widzew miał miejsce w roku 2010, więc dla części naszej wyjazdowej grupy była to pierwsza okazja wyjazdu na ten czerwony teren. Tak samo jak przed dziewięciu laty ruszyliśmy pociągiem specjalnym, który o godzinie 16 odjechał z dworca Warszawa Zachodnia do stacji Łódź Niciarniana. Podróż przebiegała szybko i sprawnie, a na miejscu stawiliśmy się na trzy godziny przed rozpoczęciem spotkania. Samo przejście z dworca pod stadion trwało kilka minut, ale zanim gospodarze zaczęli wpuszczanie naszej grupy, trzeba było odstać dobrze ponad godzinę. W dużej mierze dlatego, że miejscowi nie chcieli wpuścić przygotowanej oprawy na to spotkanie.

Niestety z oprawy udało się wnieść jedynie flagi na kijach, pozostała część choreografii została zatrzymana przez ochronę na bramkach. Samo wpuszczanie było nadspodziewanie sprawne. Cała nasza grupa ubrana była jednolicie - w czarne spodnie oraz białe koszulki, które wobec dość niskiej temperatury założone były na kurtki. Na płocie wywiesiliśmy sześć flag: "BB", "Teddy Boys 95", "Zachodnia Koalicja", "Kwidzyn", "Legia Warszawa", "Mocno Legia".



Od samego początku nie brakowało wzajemnych uprzejmości, które de facto stanowiły spory procent ogólnego repertuaru z obu stron. Nic jednak dziwnego, skoro wrogowie przez ostatnie lata nie mieli okazji wykrzyczeć sobie bezpośrednio, co im leży na wątrobie. Tak więc okrzyk "Widzew... ja te k... nienawidzę" niósł się zapewne kilkadziesiąt razy w trakcie całego meczu. Miejscowi coś tam odkrzykiwali po hebrajsku, więc nie bardzo dało się zrozumieć o co im chodzi. Niezła hucpa miała miejsce przed samym spotkaniem, kiedy "odklaskany" został ich hymn, co było mocno wyszydzane w naszych szeregach. Jaki klub, taki hymn.

W pierwszej połowie kilka razy włączaliśmy się w pieśni gospodarzy. Najpierw przy wyczytywaniu składu gospodarzy każdy z graczy został odpowiednio przez nas "przywitany". Później przy jednej z łódzkich przyśpiewek zaczynającej się od "lalalalala", dodawaliśmy od siebie "ssij pałę ssij". Przy okazji innej pieśni, dodawaliśmy zakończenie "j... łódzki Widzew...", no i dalej już każdy dobrze wie co. W trakcie pierwszej części gry w młynie RTS-u zaprezentowana została oprawa - rozciągnięto transparent z hasłem "Highway to hell", sektorówkę przedstawiającą autostradę oraz nagrobek "RIP Legia", a nad nią kolejną malowaną sektorówkę z panoramą miasta wpisaną w klubowy herb. Po kilku minutach zaś odpalili kilkadziesiąt rac w asyście flag na kijach na całej trybunie za bramką.

Szybko po rozpoczęciu drugiej połowy nasi gracze zdobyli pierwszego gola. Po radości w naszym sektorze padło pytanie w kierunku miejscowych "Hej k..., coście tak cicho?!". Nie trzeba było długo czekać i padł drugi gol dla Legii. Po którym skandowaliśmy "Jeszcze jeden!". I chwilę później w naszym sektorze odpalone zostały spore ilości ogni wrocławskich, strobo oraz trochę petard hukowych, a wszystko to w asyście flag na kijach. Dymu było sporo i przysłonił nieco murawę na tyle, że przerwa potrwała sześć minut. W tym czasie świętować mogli ci, którzy parę godzin wcześniej postawili, przy niezłym kursie w jednej z firm bukmacherskich, zakład polegający na tym, że "kibice przerwą spotkanie na co najmniej 5 minut".



Nie widzieliśmy tym samym kontaktowej bramki dla gospodarzy, ale wyraźnie ożywiła ona trybuny RTS-u. My tymczasem ruszyliśmy z pieśnią "Nie poddawaj się...". Nasz doping w drugiej połowie na pewno stał na wyższym poziomie niż w pierwszych 45 minutach. Niestety kilkanaście minut przed końcem meczu ponownie świętowali łodzianie, a wyrównujący gol nakręcił ich już na maksa. Wcześniej jeszcze miejscowi wywiesili gdzieś na samej górze swojego sektora zdobytą na działce flagę FC Skierniewice, którą podpalili czterema racami. Flagę tę prezentowali już przed rokiem na meczu z Olimpią Elbląg, teraz zaś przy drugim podejściu postanowili ją spalić. Tak jak w przypadku "Visitorsów" celebrowania zbyt wielkiego nie było - raczej obawa, że płótno może zostać odbite i dlatego też wywiesili je w najmniej widocznym miejscu, a jednocześnie najtrudniej dostępnym.



Na dole sektora zaś rozciągnęli - malowane prawdopodobnie przez przedszkolaki - płótno mające rzekomo nam dopiec. Praca ultrasów RTS-u została tak doskonale wyeksponowana, że nie dało się jej rozszyfrować, poza tym, że autor chciał przedstawić panoramę stolicy i jakieś durne hasło.

Kilka minut przed końcem meczu nasi piłkarze strzelili zwycięską bramkę, wprowadzając nas w zdecydowanie lepszy nastrój. Od razu ryknęliśmy pieśń "Do boju Legio marsz, zwycięstwo czeka nas, aejao... Widzew k...o!". Mniej radośni byli miejscowi. I po kilku minutach, wszak sędzia doliczył aż 9 minut, usłyszeli jeszcze "Koniec wesela, wracajcie do Izraela". Tyle, że jakoś niespieszno im było... Fakt, że dawno nasze drużyny nie grały ze sobą sprawił, że liczna grupa miejscowych postanowiła się ponapinać.



Zanim zajęliśmy się tą grupą, podziękowaliśmy zawodnikom za wygraną. Odśpiewaliśmy m.in. z nimi "Warszawę", a część piłkarzy przekazała fanom swoje koszulki. Później zaś rozpoczęła się z naszej strony bardziej jednostronna wymiana uprzejmości z łódzkimi napinaczami, którzy wychodzili z trybuny i po chwili nań wracali, by pokazać kolejny raz te same gesty, których nauczyli ich ojcowie - Eliasz z Jonaszem. Fakt, że w bezpośrednim sąsiedztwie sektora gości znajdowało się pomeczowe studio Polsatu Sport sprawiło, że i telewidzowie mieli okazję posłuchać nie tylko wypowiedzi pseudo ekspertów, ale i kilku okazjonalnych haseł: "Cała Żyleta pie... łódzkiego fleta", "Ssij kut... u Jędrasa", "Każdy to powie, ciągnąłeś l... w Chorzowie", "Prawda jest taka, Legia pier... Robaka", "Kiedyś Majaka..., dziś pier... Robaka", "W Łodzi jest draka, Majak pier...i Robaka", "Na brak napletka, ci nie pomoże tabletka", "Prawda jest taka, ty ojca masz Issaka", "Hej k... śmiecie, wy w drugiej lidze zgnijecie", "Hej łódzki chamie, dlaczego kibel masz w bramie". Ponadto, korzystając z czasu antenowego, odśpiewanych zostało kilka przyśpiewek nt. Haniora.



Po około 40 minutach wyszliśmy z sektora i udaliśmy się do specjala, który punktualnie co do minuty, wyruszył w stronę stolicy. W Warszawie zameldowaliśmy się kilkanaście minut po pierwszej w nocy. A już w niedzielę czeka nas wyjazd do Gdyni, na który również chętnych było zdecydowanie więcej niż biletów.

Frekwencja: 16 724
Kibiców gości: 907
Flagi gości: 6

Autor: Bodziach

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.