fot. Piotr Galas / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Rekord

Qbas - Wiadomość archiwalna

Dariusz Mioduski wreszcie wywiązał się z obietnic. Pobił transferowe rekordy Ekstraklasy. W jednym okienku transferowym najdrożej sprzedał i kupił piłkarzy. Zadanie więc wykonane. Co jednak z tego wynika?

Najpierw należy podkreślić, że przyjęta przez Mioduskiego strategia zaczęła przynosić efekty. Na sprzedaży piłkarzy klub zaczął zarabiać lepiej niż ktokolwiek w lidze. Tylko w dwóch ostatnich okienkach uzyskaliśmy ponad 21 mln euro. Można przy tym uznać, że żaden z tych graczy nie był niezastąpiony i nie odczuliśmy spadku jakości drużyny.

Ba, patrząc na występy w kraju, to nawet się poprawiło – Legia punktuje najlepiej od trzech lat, gdy na ławce zasiadał Jacek Magiera, który - zwłaszcza jesienią 2016 r. - prowadził dream team i potrafił z nim wyjść z grupy Ligi Mistrzów, w której rywalizował z Realem Madryt, Borussią Dortmund i Sportingiem, by potem w Lidze Europy stoczyć równe boje z Ajaxem. Zespół Aleksandara Vukovicia gra z podobnym rozmachem i cieszy ofensywnym stylem i średnią strzelonych goli (2,13 – druga najwyższa w XXI w.). Do tego skład się ustabilizował i to na tyle, że żaden z zimowych nabytków, łącznie z rekordzistą Bartoszem Sliszem, nie może obecnie liczyć na miejsce w wyjściowej jedenastce.

I tu pojawia się wątpliwość. Do zespołu pozyskano piłkarzy, którzy nie wnoszą na tyle jakości, by zostać uznanymi za świeżą krew i na razie nie zanosi się, by ta opinia uległa zmianie. Nie wiadomo też czego spodziewać się po ich występach w europejskich pucharach, bo większość z nowych, również tych ściągniętych latem, grała w nich mało bądź wcale.

Nie ma jednocześnie wątpliwości, że rekord transferowy do klubu jest przede wszystkim inwestycją. Slisz nie tylko bowiem nie stanie się nagle wiodącą postacią przy Łazienkowskiej, zwłaszcza że to defensywny pomocnik, ale i ciężko mu będzie o wywalczenie miejsca w wyjściowym składzie. To nie on podciągnie zespół, a zespół może pomóc mu się rozwinąć, bo to, jak zasięgnąć języka u fachowców, bardzo progresywny zawodnik. Jeśli Legia planuje grać w fazie grupowej choćby Ligi Europy, to potrzebuje wzmocnić zespół przynajmniej trzema ogranymi zawodnikami. Na to jednak się nie zanosi.

W ogóle sądzę, że Mioduski musi mieć już umówionego kupca na Slisza lub jest tego bliski. Trudno mi sobie bowiem wyobrazić sytuację, w której dyrektor sportowy, nawet przy wsparciu prezesa, decyduje się na ogromne ryzyko i wydanie nienotowanej w lidze sumy na niezweryfikowanego w poważnej piłce piłkarza bez jakiegoś zabezpieczenia. Natomiast łatwo, że Slisz już latem zostanie sprzedany np. do mających dobrze rozpracowaną polską ligę Włochów, a zawodnik zostanie wypożyczony do Legii jeszcze np. na rok. Byłoby to racjonalne i minimalizowałoby możliwość wpadki. Jakby jednak naprawdę nie było, wiele wskazuje na to, że Slisz zostanie pierwszym pozyskanym za samodzielnych rządów Mioduskiego młodym zawodnikiem, na którym uda się dobrze zarobić.

Z biznesowego punktu widzenia sprawy wyglądają więc obiecująco. Gorzej jest jeśli spojrzeć na stronę sportową. Oczywiście wszyscy jesteśmy przekonani, że Legia odzyska mistrzostwo Polski, ale wciąż oczekujemy powrotu na europejskie salony, nawet te mniejsze w Lidze Europy. Dwumecz z Rangers pokazał jak trudno o awans, gdy trafia się na poważny zespół, choć przecież tylko z trzeciej ligi europejskiej. Na tym poziomie trzeba już grać intensywniej niż „Wojskowi” są aktualnie w stanie, o poprawę będzie trudno, gdy rywalizuje się w „wolnomyślicielskiej” Ekstraklasie. Jak już pisałem – trzeba więc wzmocnień, musimy poprawić jakość. Albo zapomnieć o pucharach i skupić się na handlu.

Rekordy więc pobite. Niewiele z nich jednak wynika. Może rzeczywiście zacznie w pięcioletniej perspektywie, o której wspominał prezes?

Autor: Jakub Majewski “Qbas”
Twitter: QbasLL

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.