2018-05-21 | starówka, feta, mistrz Polski, autokar, radość, Plac Zamkowy, Kolumna Zygmunta - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo na niedzielę: Mistrzostwo

Qbas - Wiadomość archiwalna

Jak to powiedział niedawno Dariusz Mioduski, jak jest dobrze, to zaraz coś pójdzie nie tak. W Legii najczęściej zwykle zaczyna źle się dziać źle w wyniku pomysłów prezesa, ale tym razem tym razem sytuacja skomplikowała się w efekcie światowej epidemii, która zatrzymała, miejmy nadzieję, że tylko czasowo, marsz „Wojskowych” w kierunku mistrzostwa.

Nie ukrywam, że lubię, gdy wygramy ligę. Nawet bardzo. Dla Legii to podstawa i od kiedy pamiętam, to każde inne miejsce przyjmowałem z rozczarowaniem. No może prawie, bo bywały sezony, w których Wisła Kraków była zdecydowanie poza zasięgiem.

W każdym razie uważam, że legioniści wiosną znajdowali się na autostradzie do odzyskania tytułu. Grali najrówniej, w wielu meczach też najładniej w lidze, a do tego osiągnęli średnią punktów, która w poprzednich latach zapewniała triumf. Radzący sobie ze zmiennym szczęściem rywale zaś pozostali daleko w tyle tabeli.

Z powodu tzw. koronawirusa rozgrywki piłkarskie zostały zawieszone. W mojej ocenie, a sądzę także że pewnie zgodziliby się ze mną epidemiolodzy, nie ma właściwie szans, by zostały one dokończone w 37. kolejkowym formacie. Może, choć nie mam do tego przekonania, uda się dograć część zasadniczą sezonu i zakończyć go po 30. serii gier. Prawdopodobnie więc nie dowiemy się, czy Legia rzeczywiście okazałaby się najlepsza. Przy czym wszystkie znaki wskazują, że tak.

Pojawiły się jednak głosy, że może lepiej nie wyłaniać mistrza. Niech w pucharach zagrają zespoły, które zajęły najwyższe miejsca w tabeli i tyle. Tylko co wówczas ze spadkowiczami? I co z awansami? Jeśli nie wyłonimy mistrza, to dlaczego mielibyśmy skazywać kogoś na spadek i jednocześnie odmawiali awansu zespołom z I ligi? Co z miejscem premiowanym grą w eliminacjach Ligi Europy za zdobycie pucharu Polski? Nie wygląda to na najbardziej rozsądne rozwiązanie, bo rodziłoby ono więcej trudności niż mogłoby się wydawać. Tymczasem walcząc z koronawirusem i jego efektami towarzyszącymi musimy być pragmatyczni.

W mojej ocenie tytuł powinien trafić do drużyny, która będzie na pierwszym miejscu w tabeli po ostatniej rozegranej w całości kolejce, o czym zresztą wspominał na początku zamieszania prezes PZPN Zbigniew Boniek. Oczywiście podniosą się głosy, że to niesprawiedliwe, bo przecież do końca pozostało jeszcze trochę czasu, a prym w takich komentarzach będą wiedli legijni nienawistnicy, ci otwarci, jak i ukrywający się pod płaszczykiem niezależnych kibicowsko dziennikarzy (dziwnym trafem pochodzący się z niechętnych Legii ośrodków). Rzeczywiście nie jest to rozwiązanie idealne niemniej jest ono zdecydowanie najbardziej pragmatyczne i najprostsze do przeprowadzenia w obecnych warunkach. A w dobie zarazy pragmatyzm i racjonalizm są najwyższą wartością.

Przy czym uważam że każdy sposób zakończenia sezonu trzeba będzie przyjąć, zwłaszcza jeśli decyzje zapadną na poziomie UEFA. Jeśli europejska federacja zadecydowałaby o nieprzyznawaniu tytułów, to trudno, ale i trudno w to uwierzyć. Nie od dziś przecież wiadomo, że w tej organizacji najwięcej do powiedzenia mają najbogatsi. Spójrzmy więc na najsilniejsze ligi. Czy ktoś ma wątpliwości, że mistrzostwo trafiłoby do Liverpoolu, Bayernu, PSG? A nawet Juventusu, choć ma obecnie tylko punkt przewagi nad Lazio, a za nimi czai się Inter? W Hiszpanii tytuł zaś mogą zdobyć właściwie tylko najwięksi giganci.

U nas sytuacja jest jeszcze o tyle jasna, że Piast, Cracovia, Śląsk i Lech musiałby nagle zacząć punktować na poziomie, na którym w XXI w. w Ekstraklasie nikomu się jeszcze nie udało. W tym sezonie gliwiczanie osiągnęli średnią 1,65, pozostała trójka 1,61. Piast rok temu został mistrzem z wynikiem 1,95 punktu na mecz, Lech w 2015 r. z 1,89, a w 2010 r. z 2,17. Śląsk zaś w 2012 r. triumfował ze średnią 1,87. Gdyby nawet Legia nadal punktowała ze średnią 1,96 na mecz, to zdobyłaby ok. 22 punktów. Piast, by przegonić podopiecznych Vukovicia, do których ma ośmiopunktową stratę, musiałby więc zdobyć w 11 spotkaniach minimum 30 punktów, czyli osiągnąć średnią 2,73. Tak znakomitego finiszu nie mieli nawet przed rokiem, gdy w 11 kolejkach wygrali 8 razy i tylko raz przegrali (2,36). Ba, nawet rekordowo punktująca Wisła w sezonie 2007/08 osiągnęła średnią 2,57.

Chciałbym, by Legia odzyskała mistrzostwo po wznowieniu rozgrywek. Gdyby jednak nie było to możliwe, uważam że Legia dotychczasową postawą nie tylko zasłużyła na tytuł, ale i jej triumf, co zostało dowiedzione, jest najbardziej prawdopodobny. Nie ma tu mowy o przypadku, legioniści na swą pozycję w lidze pracowali od dawna i osiągnęli wyraźną przewagę, którą właściwie nie sposób roztrwonić w kilka kolejek. Ewentualne więc uznanie "Wojskowych" za mistrzów Polski po 26. kolejce nie byłoby do końca sprawiedliwe, co słusznie podnoszone jest w wyciu, ale przecież świat, zwłaszcza ten futbolu, nie jest w pełni sprawiedliwy.

Oczywiście dziś nie sposób przewidywać, co się wydarzy. Chyba jeszcze nigdy w nowożytnych czasach, wolnych od światowych wojen, futbol nie był tak nieistotny. Na głowie mamy zdrowie najbliższych i swoje, nadciągające problemy finansowe nasze i gospodarcze w kraju i na świecie.

Na razie tyle. Idę pobawić się z synem, a Wy zostańcie w domu. Dbajcie o siebie.

P.S. "A wycie? Cóż wycie? W gruncie rzeczy nic".

Jakub Majewski "Qbas"

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.