fot. Piotr Kucza / FotoPyK
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Lechem

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wróciła Ekstraklasa i od razu otrzymaliśmy mecz dużego kalibru, jakim, zwłaszcza w Poznaniu, zawsze jest rywalizacja Lecha z Legią. Przy Bułgarskiej legionistom zwykle nie jest łatwo i tak też było tym razem. Po trudnym spotkaniu ekipa Vukovicia okazała się jednak lepsza o jedną bramkę.

1. Szalenie ważna wygrana. Nie ma co silić się na truizmy, jak ważne były to trzy punkty w kontekście walki o mistrzostwo, zwłaszcza po efektownym zwycięstwie Piasta nad Wisłą Kraków, ale też od strony psychologicznej i problemów personalnych, z jakimi musieli poradzić sobie legioniści. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę sztab szkoleniowy Legii i w mojej ocenie świadomie zdecydował się na futbol do bólu pragmatyczny. Liczyło się przede wszystkim zwycięstwo, a droga do tego wiodła przez uważną grę defensywną, która polegała też na wytrąceniu „Kolejorzowi” jego atutów ofensywnych i szukaniu własnych szans w kontratakach i przy stałych fragmentach. Legia na własnych warunkach zarżnęła grę. Myślę przy tym, że Vuković nie tylko spodziewał się takiego spotkania, ale nawet takiego właśnie chciał. I właściwie otrzymał, choć nie całkiem.

2. Zmieniona Legia. Można oczywiście narzekać na styl Legii, na liczbę błędów i związanych z nimi sytuacji dla gospodarzy, zastanawiać się, czy wygrała zasłużenie, ale najpierw należałoby wziąć pod uwagę, że wystąpiła w zmienionym składzie, a przede wszystkim ustawieniu. Trener Vuković, który nie mógł wystawić zawieszonych za kartki Kante i Wszołka, zdecydował się zaryglować przede wszystkim lewą flankę Lecha, gdzie najgroźniejszy wydawał się Jóźwiak. Ocierający się o reprezentację zawodnik musiał mierzyć się z przesuniętymi: wyżej Vesoviciem i na prawą obronę Jędrzejczykiem i w tej rywalizacji okazał się bezsilny. Na lewym skrzydle biegał Luquinhas, a Gwilia z Perkhartem tworzyli najbardziej wysuniętą parę. Ofensywa nie funkcjonowała dobrze, niemniej „Wojskowi” inaczej rozłożyli akcenty w tym spotkaniu i zawodnicy odpowiedzialni za kreowanie byli tym razem bardziej skupieni na destrukcji. Warto tu dodać, że współpraca Jędrzejczyka z Vesoviciem nie układała się najlepiej. W obronie wyglądało to jeszcze nieźle, choć i tam zdarzyły się nieporozumienia, ale w ataku obaj piłkarze nie wyczuwali się i można było odnieść wrażenie, że nieco sobie nawet przeszkadzają.

3. Antolić > Martins. Od dawna wiadomo, że Legia Vukovicia parą tych środkowych pomocników stoi i gdy obaj są w formie, to zespół potrafi grać skutecznie i atrakcyjnie. Portugalczyk nie wystąpił w Legnicy, a w Poznaniu wypadł blado, przeciwnie niż jego chorwacki partner. Antolicia można uznać za najlepszego zawodnika warszawskiego zespołu. Pozostaje więc liczyć, że Martins, który zimą przedłużył kontrakt, dorówna walczącemu o nową umowę Domagojowi.

4. Gol życia. Sądzę, że Perkhart nigdy nie strzelił łatwiejszego gola. Tym samym jego drugie trafienie w Legii można uznać gola życia. A już tak poważnie: oby najczęściej znajdował się w tak prostych sytuacjach. Niemniej jemu samemu lekko nie będzie, bo wydaje się, że nadal pierwszym wyborem trenera w ataku pozostaje Kante.

6. Sędziowie się boją? Często można usłyszeć, że sędziowie sprzyjają Legii, a mecz w Poznaniu pokazał, że raczej się boją podejmować słuszne decyzje, które przynoszą jej korzyść. Nie umiem bowiem inaczej wytłumaczyć zachowania sędziego Musiała, który w doliczonym czasie gry nie dał drugiej żółtej kartki zawodnikowi z nr. 5 w barwach Lecha. Czemu zaś się boją? Może mierzenia się z opinią publiczną? W każdym razie dziwnie to wygląda.

7. Funeralne stroje. Legia w Poznaniu zagrała w czarnych strojach, w których wystąpiła już przeciwko Rakowowi latem zeszłego roku. Zestaw kolorystyczny tłumaczono 30. rocznicą Kazimierza Deyny i zapowiadano, że to stroje okazjonalne, na ten jeden mecz. Okazuje się jednak, że, jak to zwykle w naszym klubie, wszystko jest płynne. Funeralne trykoty zostały wykorzystane ponownie. Ciekawe o jaką rocznicę tym razem chodziło?

8. Lech, jaki jest, każdy widzi. Nieprzypadkowo w pkt. 6 napisałem o zawodniku z „piątką” w barwach Lecha. To jeden z wielu anonimowych zagraniczniaków w „Kolejorzu”, którzy nie podnoszą jakości tego zespołu. A już najlepszym przykładem tego, w jak złą stronę poszła poznańska drużyna jest bramkarz. Myślę, że wielkopolscy fani znów zakończą sezon bardzo rozczarowani.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.