Tomas Pekhart i Alasana Manneh - fot. Piotr Kucza / FotoPyK
REKLAMA

Analiza

Punkty po meczu z Górnikiem Zabrze

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ostatniej kolejce rundy zasadniczej Legia przegrała w Zabrzu 0-2. Była to porażka tyleż niespodziewana, co bolesna, bo niezasłużona. „Wojskowi” stworzyli sobie bowiem kilka znakomitych okazji bramkowych. Szkoda, gdyż można było rozpocząć grę w grupie mistrzowskiej z dziesięciopunktową przewagą nad Piastem. Legioniści byli lepsi, ale porażki nie można usprawiedliwiać tylko nieskutecznością.

1. Jeszcze będzie czas. Na Śląsk zespół udał się w dobrych nastrojach, po czterech zwycięstwach z rzędu, w tym rozbiciu Arki 5-1. Okazało się jednak, że Górnik to nie Arka, a Legia nie taka silna, jak mogłoby się wydawać. Wystarczyło, że zabrzanie zagęścili środek pola, zagrali z zaangażowaniem i konsekwencją, ale i z ogromną ilością szczęścia, by legioniści sobie nie poradzili i po prostych błędach przegrali. Przy zwycięstwie Piasta w Białymstoku mamy powtórkę z zeszłego sezonu, gdy warszawianie 31. kolejkę zaczynali z siedmiopunktową przewagą nad Gliwiczanami, a wyjazdy grali w Białymstoku, Gdańsku i Poznaniu. Nie wierzę, że i w tym roku wypuszczą tytuł z rąk, bo to już inna drużyna, ale trzeba mieć się na baczności choćby dlatego, że proces jej formowania nadal się nie zakończył, na co wpływ miało wiele czynników, przede wszystkim personalne. Czas rozstrzygnięć więc dopiero przychodzi. A i na skuteczną rywalizację z zespołami na poziomie Rangers też jeszcze za wcześnie.

2. Pułapka. Uważam, że choć legioniści zagrali nieźle i przegrali niezasłużenie, to mimo wszystko zasługują na naganę. Zawiodła bowiem nie tylko skuteczność, która jest wypadkową ich umiejętności, ale też brakowało determinacji. Najlepiej obrazuje to liczba przebiegniętych kilometrów przez oba zespoły – Górnik ma na ich koncie ponad 10 więcej. Bez pełnego zaangażowania, mającego oczywiście swe podstawy w odpowiednich umiejętnościach, nie da się wygrywać nawet z ligowymi średniakami. Mam też wrażenie, że Legii zabrakło szturmu w tym meczu, postawienia wszystkiego na jedną kartę. Być może nadmiernie uspokoił ich początek meczu, gdy osiągnęli wyraźną przewagę, możliwe że zniechęciły ich do tego kolejne nieskuteczne strzały, ale niewykluczone również, że wpadli we własne sidła. Do tej pory bowiem potrafili wygrywać cierpliwością, krok po kroku kruszyć mur obronny rywali. I tym razem też nie rzucili się do frontalnego ataku, nawet gdy czas gonił. Większość zawodników jakby nadal czekała na moment do uderzenia, nie wciskała gazu do deski. No i szansa uciekła. W mojej ocenie jedynym, który dał całego siebie w tym spotkaniu był Cholewiak. Nie jest to jednak piłkarz, który potrafi sam przesądzić o losach spotkania.

3. Bez serii. W tym sezonie Legia tylko raz wygrała cztery ligowe mecze z rzędu. Teraz miała za sobą trzy triumfy i przyszła porażka. Nie jest to więc drużyna, która potrafi nabrać rozpędu i utrzymać się na fali wznoszącej. Po paru zwycięstwach przychodzi strata punktów. Tak wygląda cały sezon i takich serii nie zastąpią efektowne wygrane w pojedynczych meczach. W mojej ocenie wynika to z braku stabilizacji formy najważniejszych piłkarzy, zwłaszcza tych z ofensywy. Wystarczy tu wskazać Wszołka, który po kiepskim meczu w Krakowie rozegrał dobry w Warszawie z Arką, by znów słabo wypaść w Zabrzu. A takich zawodników jest więcej.

4. Majecki nie tylko nie pomógł, ale i zaszkodził. Nie mam zamiaru znęcać się nad odchodzącym do Monako bramkarzem. Jest jaki jest i ma w drużynie taką sytuację, że rzadko kiedy ma więcej pracy, przez co brakuje mu po prostu przetarcia w boju. Wystarczy przywołać mecz z Arką, w którym nie miał do roboty zupełnie nic poza wyjęciem piłki z siatki. Dochodzą do tego kwestie związane z transferem, rychłą przeprowadzką i nic dziwnego, że zawodnik ma problemy z koncentracją. Z drugiej jednak strony od ponad 1,5 roku jest podstawowym bramkarzem Legii więc należy od niego wymagać tak samo, jak od innych piłkarzy i otwieranie nad nim parasola ochronnego uważam za nieuprawnione i nie ma co naginać rzeczywistości. Ta zaś jest taka, że w Zabrzu Majecki zawalił gola, skomplikował drużynie mecz, wybił ją z rytmu, a nie stało się to po raz pierwszy. Może więc jednak wcale nie byłoby tak źle, gdyby rzeczywiście z końcem czerwca opuścił Warszawę?

5. Irytujący napastnicy. Oczywiście ciężar zdobywania bramek w Legii rozłożony jest na wszystkich zawodników, ale głównie liczymy na gole zawodników z przedniej formacji. W Zabrzu wszyscy zawiedli. Najdłużej grał Perkhart, który jednak nie potrafił poradzić sobie z obrońcami, a gdy w końcu otrzymał „patelnię”, to strzelił za słabo i prosto w bramkarza. Kante wszedł na boisko po godzinie i zmarnował znakomitą sytuację, w której zamiast do siatki, trafił w poprzeczkę, a poza tym wyróżnił się bezmyślnym strzałem z dystansu lewą, słabszą nogą i dużą niedokładnością. Jedną świetną okazję miał także Sanogo, ale jego uderzenie fenomenalnie obronił miejscowy bramkarz. Ale więcej szans Francuz już nie miał i trudno powiedzieć, by pomógł drużynie. Można więc powiedzieć, że każdy z napastników zmarnował po jednej dogodnej sytuacji, żaden nie pomógł i każdy ma na koncie irytujące zagrania.

6. Karnych dla Legii się nie dyktuje? Wiem, że sędziowie to profesjonaliści, którzy, jak to ludzie, mogą się mylić. Wiem, że w Zabrzu nie było VAR. Wiem też, że nie ma co się doszukiwać spiskowych teorii, bądźmy poważni. Ale wiem też, że istnieje pewien problem z dyktowaniem rzutów karnych dla Legii. Arbitrzy w dwóch kolejnych spotkaniach dokonali błędnej interpretacji zdarzeń w „szesnastkach” rywali „Wojskowych”. Mnie się wydaje, że wynika to z podświadomych obaw sędziów o zarzuty sprzyjania legionistom, co jest oczywiście bzdurą, ale prasa, że o opinii publicznej w sieci nie wspominając, potrafi rozpętać prawdziwą histerię, czego najlepszym przykładem są działania Sport.pl z p. Wilkowiczem na czele, po zeszłorocznym meczu w Gdańsku i ataki na sędziego Stefańskiego. Może więc gdzieś to w arbitrach siedzi i stąd zbyt daleko posunięta ostrożność przy podejmowaniu decyzji o „jedenastkach” dla Legii? W każdym razie w Zabrzu Legia, przy stanie 0-0 powinna otrzymać rzut karny po zagraniu ręką obrońcy.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.