Tomas Pekhart - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Pekhart: Ból odczuwam nawet gdy biorę głęboki oddech

Woytek, źródło: iSport.cz - Wiadomość archiwalna

Tomas Pekhart udzielił obszernego wywiadu czeskiemu portalowi iSport.cz, w którym w szczegółach opowiedział o ostatnich miesiącach i ostatnich tygodniach w których zmagał się z kilkoma kontuzjami, a mimo to zacisnął zęby i grał do samego końca, by tylko pomóc drużynie. - Najważniejszą rzeczą jest sukces zespołu, który jest jest nadal jednością. Nie mamy egoistów, wszyscy poświęcają się dla sukcesu drużyny - mówi Czech.

O kontuzjach

- Kontuzje są jedyną rzeczą, której żałuję. Już w drugim spotkaniu z pojawił się problem z kolanem i potrzebowałem leczenia każdego dnia. Grałem z tym urazem, ale nie byłem gotowy w stu procentach. Z kolei podczas przerwy w rozgrywkach nie mogłem korzystać z pomocy fizjoterapeutów, choć była ona mi bardzo potrzebna.

- Miałem zagrać w Białymstoku od pierwszej minuty, ale podczas ostatniego ćwiczenia na rozgrzewce zostałem uderzony w nogę stojącą przez kolegę z drużyny i skręciłem kostkę. Na szczęście więzadła nie zostały uszkodzone, więc od kolejnego spotkania mogłem grać z taśmą usztywniającą. Odczuwałem jednak ból przy każdym kopnięciu piłki.

- W meczu ze Śląskiem doznaliśmy kilku kontuzji, które osłabiają nas na kilka miesięcy. Mimo to wygraliśmy tamto spotkanie.

fot. Piotr Kucza / FotoPyK
fot. Piotr Kucza / FotoPyK

- Zrobiłem wszystko, co w mojej mocy, aby grać do końca i zdobyć tytuł mistrzowski. W meczu z Lechem złamałem żebro w pierwszej połowie w starciu z przeciwnikiem. Od tego momentu w ogóle nie trenowałem i moje występy nie byłyby możliwe bez zastrzyków. Przygotowywałem się tylko na same mecze. Lekarze powiedzieli, że sam decyduję o tym czy zagram. Mówili, że to poważna kontuzja i nie zmuszali mnie do niczego. To samo powiedział trener. W sytuacji, w której się znaleźliśmy, nie chciałem jednak zostawiać drużyny bez napastnika, bo brakowało zastępcy. Zrobiłem wszystko, by być gotowym do gry. Nie było to idealne rozwiązanie, bo ból odczuwam codziennie, nawet gdy biorę głęboki oddech. Nie mogę spokojnie spać, często budzę się w nocy, ale jakoś sobie z tym radzę. Teraz mam czas na regenerację i mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, bo wakacje nie będą długie.

- Ktokolwiek, kto miał złamane żebro, wie, że to nie jest zabawna sytuacja. Bez środka przeciwbólowego nie mógłbym funkcjonować nawet w codziennym życiu, nie mówiąc już o grze w piłkę. Przed meczami otrzymywałem zastrzyki w nerwy w okolicy żeber, dzięki czemu czułem jako tako. Każdy kontakt z przeciwnikiem był jednak jak dźgnięcie nożem. Oczywiście nikt o tym nie mógł wiedzieć. Jeśli by ta informacja się wydostała, to byłbym łatwym celem dla przeciwnika na boisku.

O końcówce sezonu

- Nigdy nie czułem się tak wyczerpany. Przeczytałem wywiad z trenerem z Pilzna Adrianem Gulą i spodobało mi się stwierdzenie, że "próbujemy wycisnąć cytrynę, która już dawno została wyciśnięta". Wszyscy tak właśnie się czujemy. Nasz terminarz był prawdopodobnie najtrudniejszy. Graliśmy co trzy dni i na dodatek na wyjazdach. Gdy przyjeżdżaliśmy z jakiegoś meczu w nocy, to niemal od razu mieliśmy trening przed kolejnym spotkaniem. To było naprawdę szalone tempo. Tak było w każdej drużynie z ekstraklasy. Rozegraliśmy wiele meczów i wiele organizmów mogło tego znieść. Nie było to do końca dobrze zaplanowane. Z drugiej strony lepiej, że sezon został dokończony, niż żebyśmy siedzieli w domu przez pięć czy sześć miesięcy i nie wiedzieli, czy rozpocznie się następny. Jednak ta sytuacja zebrała swoje żniwo.

fot. Woytek / Legionisci.com
fot. Woytek / Legionisci.com

O świętowaniu mistrzostwa
- Te uroczystości były czymś wyjątkowym. Popłynęliśmy łodzią po Wiśle przez miasto. Niewiarygodne było to, ile osób świętowało na brzegach rzeki. Do domu wróciłem w niedzielę około ósmej rano, moja córka już nie spała. Nie spałem ani minuty przez dwa dwa dni. To była najprawdopodobniej najfajniejsza radość w mojej karierze i ze względu na to wszystko co działo się w tym sezonie, jak chociażby przerwa związana z epidemią koronawirusa. Nie było łatwo, graliśmy co trzy dni, a ja walczyłem z urazami. Nigdy się tak nie czułem, jestem całkowicie rozładowany i muszę odpocząć.

O Lidze Mistrzów
- Walka o Ligę Mistrzów to świetne wyzwanie dla każdego. Jednak w rundach eliminacyjnych będą pojedyncze mecze, na dodatek losowany będzie ich gospodarz. To zupełnie coś innego niż mecz i rewanż, wszystko może się zdarzyć. Można przegrać nawet ze słabym rywalem. Zrobimy wszystko by dotrzeć jak najdalej, ale prawdopodobnie będzie to trudne.
- Nasz zespół ma jakość, ale widzimy co się stało gdy pojawiły się kontuzje. W tej sytuacji nasza kadra musi być szersza, jeżeli klub chce rywalizować na trzech frontach.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.