REKLAMA

Biblioteka legionisty: Był sobie piłkarz...

Bodziach, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

W ostatnich tygodniach na rynku ukazała się książka Antoniego Bugajskiego w ramach "Biblioteki Przeglądu Sportowego", zatytułowana "Był sobie piłkarz...". W środku znajdujemy 40 "niezwykłych historii zawodników nie tylko z pierwszych stron gazet". Oczywiście nie mogło zabraknąć w niej legijnych opowieści, dotyczących piłkarzy grających z eLką na piersi, bądź i takich, którzy po karierach w innych klubach, w Legii pełnili rolę trenerów (choćby Jerzy Kraska).

Każda z historii jest niezwykle krótka, na nie więcej niż 5-6 stron. Przeczytamy m.in. o Edwardzie Szymkowiaku, Henryku Apostelu, Janie Pieszce, czy Marku Kusto, ale i innych. Każdy z rozdziałów kończy biogram zawodnika - dane osobowe, przebieg kariery klubowej i reprezentacyjnej oraz największe sukcesy.

Zdecydowanie mniej znaną postacią w historii Legii jest bramkarz rywalizujący w roku 1973 o miejsce między słupkami reprezentacji prowadzonej przez Kazimierza Górskiego z Janem Tomaszewskim. Mowa o Zygmuncie Kalinowskim, który w latach 1968-70 reprezentował barwy Legii. Przy Łazienkowskiej, gdzie bronił Władysław Grotyński, a Legia zdobywała akurat mistrzowskie tytuły i dotarła do półfinału Pucharu Europy, nie miał szans na wygranie rywalizacji o bluzę z numerem pierwszym. "Do Legii przyszedł, by odsłużyć wojsko, zresztą podobnie jak Kazimierz Deyna. - Mieliśmy wspólną szafkę. Taką żołnierską" - wspomina bramkarz. W pierwszej drużynie pojawiał się rzadko. Zagrał w trzech ligowych meczach, które Legia wygrała bez straty gola. Do tego było jeszcze 2-1 z IFK Goteborg w Pucharze Europy. I tyle.
- Kończyła mi się służba, w Legii nie miałem miejsca w pierwszym składzie, a chciał mnie Śląsk. Przeniosłem się do Wrocławia, ale zaraz za kratki trafił bramkarz Legii Włodek Grotyński. Zapytali, czy w takim razie może bym do nich wrócił. Miałem się żenić, więc zagrałem twardo. 'Potrzebuję dwóch pokoi z kuchnią'. 'Jasne, że dostaniesz, ale za dwa lata' - odpowiedziała Legia. 'Dajemy ci od razu' - usłyszałem w Śląsku. No to zgadnijcie, którą ofertę wybrałem? Druga liga, ale warunki miałem lepsze niż w Legii - z uśmiechem mówi Kalinowski.
" - czytamy w książce Bugajskiego.

Opowieści o Legii znajdujemy także w rozdziałach poświęconych piłkarzom, którzy na Łazienkowską nigdy nie trafili. "Po dwóch latach wrócił do Bałtyku, w kolejnych sezonach grał w ekstraklasie. - Miałem ofertę z Legii. Pojechałem do Warszawy pogadać z trenerem Jerzym Kopą. Potrzebował mnie na lewą obronę, ale warunki nie były tak dobre, żebym chciał się przeprowadzać z rodziną. Zamiast mnie wzięli z Gwardii Darka Wdowczyka. Na spotkanie z Legią pojechałem po kryjomu. Zgłosiłem, że jestem chory i nie mogę być na treningu. Wszystko by się ładnie udało, ale w drodze powrotnej do Gdyni w pociągu natknąłem się na naszą sekretarkę z Bałtyku. Musiałem się w klubie gęsto tłumaczyć z tej wycieczki do stolicy" - opowiada w jednym z rozdziałów Adam Walczak, który ostatecznie grał w Bałtyku, Zawiszy i Widzewie.

Książka jest bardzo łatwa i przyjemna, ze względu na krótkie opowieści nt. każdego z piłkarzy. Miła, choć niezbyt obszerna lektura. Akurat na wakacyjny czas.

Tytuł: Był sobie piłkarz...
Autor: Antoni Bugajski
Wydawnictwo: Ringier Axel Springer
Rok wydania: 2020
Liczba stron: 288

Więcej recenzji książek w dziale Biblioteka legionisty.


REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.