1970 Galatasaray - Legia - fot. telewizja
REKLAMA

Z kart historii

Pięćdziesiąt lat minęło... Odcinek 7.

Łukasz - Wiadomość archiwalna

Wyobraźmy sobie majowy wieczór w 1970 roku. Na Stadionie San Siro w Mediolanie w finale Pucharu Europy naprzeciw mocnej szkockiej drużyny - Celtic Glasgow stanęli reprezentujący polską piłkę „wojskowi” z Warszawy, w składzie których wiodą prym weteran Lucjan Brychczy i nadzieja nowego pokolenia Kazimierz Deyna. W pierwszej fazie spotkania dominują doświadczeni zawodnicy z Wysp Brytyjskich i tuż przed upływem drugiego kwadransa obejmują prowadzenie po zaskakującym strzale zza pola karnego Thomasa Gemmella. Mimo to będący rewelacją tamtych rozgrywek warszawianie po dwóch minutach wyrównują po strzale głową Bernarda Blauta. Zacięta walka trwa dwie godziny, obydwie drużyny miały swoje szanse, ale tuż przed końcem dogrywki na szalony rajd zdecydował się Robert Gadocha, który minął bramkarza i oddał strzał w kierunku pustej bramki… Tak mógł wyglądać najpiękniejszy dzień w historii polskiej piłki klubowej, ale w rzeczywistości to zawodnicy holenderskiego Feyenoordu Rotterdam wykorzystali swoją szansę na zdobycie najcenniejszego trofeum w europejskim futbolu. Pierwszego i ostatniego zarazem do obecnego momentu. Niewiele brakowało, a na ich miejscu mogli znaleźć się piłkarze Legii Warszawa. Po wyeliminowaniu AS Saint-Étienne w ćwierćfinale czekał na nich przeciwnik, z którym mieli okazję się wcześniej zmierzyć w Pucharze Zdobywców Pucharów. W tym odcinku skupimy się na pierwszej ćwierćfinałowej potyczce z „Galatą”.

Czytaj Odcinek 1.
Czytaj Odcinek 2.
Czytaj Odcinek 3.
Czytaj Odcinek 4.
Czytaj Odcinek 5.
Czytaj Odcinek 6.

Cz. 7. Remis nad Bosforem na wagę złota.

W styczniu 1970 roku ruszyły przygotowania „wojskowych” do batalii z Galatasaray o półfinał Pucharu Mistrzów oraz do obrony tytułu mistrzowskiego. Początkowo trenowali na własnych obiektach: na hali bądź w plenerze. W turnieju z okazji 25 rocznicy „wyzwolenia” stolicy przez Sowietów zajęli pierwsze miejsce, wyprzedzając Gwardię, Okęcie i Polonię. 1 lutego udali się do Bułgarii, aby ćwiczyć tam przez dwa tygodnie, m.in. razem z piłkarzami CSKA Sofia i rozegrać kilka sparingów. Trener Zientara był zadowolony z tej części przygotowań, z wypowiedzi dla Przeglądu Sportowego w numerze 17 z 1970 r. możemy dowiedzieć się: W porównaniu z możliwościami treningu, jakie mieliśmy w domu, jest tu nieporównywalnie lepiej. Warunki do zajęć szkoleniowych mamy zbliżone do normalnych. (…) Gospodarze zapewnili nam również dobre warunki pobytu na tym zgrupowaniu, toteż mam wrażenie, że nadrobimy wszystkie zaległości, spowodowane śniegowymi przeszkodami w Warszawie. Od 18 do 27 lutego legioniści przebywali w Belgii i we Francji, gdzie zagrali trzy mecze kontrolne. Dwa z nich wygrali: 2:1 z Beerschot z Antwerpii oraz 3:0 ze znanym z konfrontacji w Pucharze Miast Targowych Waregem, natomiast w Nancy, w potyczce z liderem drugiej ligi francuskiej, padł remis 2:2. Bardzo dobre warunki do trenowania mieli we francuskiej miejscowości Landersheim (ośrodek wytwórni sprzętu sportowego Adidas). Kadra zespołu nie uległa osłabieniu, choć przez jakiś czas nie było pewne, czy w Warszawie zostanie na dłużej Kazimierz Deyna, któremu skończył się okres zasadniczej służby wojskowej. W wyniku wielu zabiegów klubowym działaczom udało się porozumieć z zawodnikiem i Łódzkim Klubem Sportowym, w barwach którego „Kaka” zadebiutował w pierwszej lidze. W dzisiejszych realiach można zakładać, że najbardziej rozchwytywani zawodnicy odeszliby do klubów zachodnich, ale w tamtym momencie nie było to możliwe, co akurat pozwoliło na konsolidację zespołu przed najważniejszymi spotkaniami. Tymczasem w Turcji panowało przekonanie, iż mistrz tego kraju poradzi sobie z legionistami, aczkolwiek serbski trener Tomislav Kaloperović po obserwacji ich poczynań w Belgii był zdania, że jego podopiecznych czeka ciężka przeprawa. Znany warszawianom Metin Oktay, który zakończył piłkarską karierę i pełnił rolę dyrektora technicznego (kierownika pierwszego zespołu), stawiał na wysokie zwycięstwo „Galaty”, która w rozgrywkach ligowych miała duże straty do Altay Izmir i Fenerbahçe, przez co koncentrowała wszelkie siły na walce o półfinał. W obozie warszawskim zaś przeważał umiarkowany optymizm. Zdaniem trenera Zientary (wypowiedź dla „Życia Warszawy” z 3 marca 1970 r.): górą będzie ten zespół, który lepiej zniesie duże obciążenie psychiczne, towarzyszące grze. Stawka jest przecież bardzo wysoka. Mam nadzieję, że moja drużyna wytrzyma próbę nerwów i wówczas potrafi wykazać swoją wyższość techniczną. Deyna natomiast stwierdził: miałem szczęście strzelać w meczach pucharowych choć po jednej bramce na mecz. Może i tym razem to mi się uda. Powinniśmy sprostać wymaganiom. Stylem „tureckim” grał nasz przeciwnik we Francji – Nancy. Jedynym utrudnieniem dla legionistów była przerwa zimowa w krajowych rozgrywkach, która trwała zdecydowanie dłużej niż obecnie. Natomiast piłkarze Galatasaray zachowywali rytm meczowy, rozgrywając w styczniu i lutym mecze ligowe i krajowego pucharu. Do Stambułu w celu rozpracowania rywala udał się Ignacy Ordon. Obserwował jedno ze spotkań ligowych „Galaty”, ale nie udało mu się z tego, co zobaczył, wyciągnąć sensownych wniosków dotyczących bieżącej formy przeciwnika, gdyż na boisku było więcej nominalnych rezerwowych piłkarzy. Według informacji ze „księgi stulecia” Ordonowi pomógł konsul, który na bieżąco śledził poczynania „Lwów” i przekazane przez niego spostrzeżenia przydały się później legionistom, których próbowali dekoncentrować głośnymi śpiewami i okrzykami miejscowi kibice jeszcze przed wyjściem na boisko.



„Wojskowi” zagrali 4 marca 1970 roku na znanym z wcześniejszego trójmeczu stadionie „Mithat-Pasza” („Dolmabahçe”), na którym zgromadziło się około 40 tysięcy widzów. Wybór obiektu związany był z możliwością gry przy świetle elektrycznym, albowiem początek zaplanowano na godz. 20 czasu miejscowego (19:00 czasu warszawskiego). Niestety jego wadą była twarda, żwirowo-gliniasta nawierzchnia. Stadion im. Alego Sami Yena nie był wówczas przystosowany do spotkań o wieczornych porach, a jego atutem miała być trawiasta nawierzchnia, która bardziej pasowałaby do technicznego stylu gry warszawian. Legioniści wyszli w zestawieniu: Grotyński, Stachurski, Z. Blaut, Zygmunt, Trzaskowski, Brychczy, Deyna, B. Blaut, Żmijewski, Pieszko, Gadocha. Trener Zientara nie przeprowadził w trakcie spotkania żadnej zmiany. Gospodarze rozpoczęli mecz w składzie: Akbay, Günalp, Acuner, Sipahi, Özkarsli, Aksacli, Oğuz, Dogangün, Celovic, Elmastasoglu, Köken. Jak relacjonował dla „Przeglądu Sportowego” znany nam już Grzegorz Aleksandrowicz (numer 27 z 1970 r.): Spotkanie toczyło się w charakterystycznej dla tureckich boisk gorącej atmosferze. Kibice Galatasaray, którzy już na kilka godzin przed meczem zajęli miejsca na trybunach, dopingowali swą drużynę nie tylko krzykiem i gwizdami, ale także petardami oraz kolorowymi rakietami. Turcy od pierwszych minut przystąpili do natarcia. Obrońcy Legii wykazali jednak świetne opanowanie, jedynie niektóre interwencje Trzaskowskiego nie były zbyt pewne. Doskonale natomiast spisywali się obaj stoperzy: Blaut II i Zygmunt, wspomagani przez starszego Blauta. Nie pozwolili oni Turkom na wypracowanie dogodnych sytuacji strzeleckich. Napastnicy Galatasaray ułatwiali zresztą Polakom realizację ich planów taktycznych, rozgrywając piłkę dość wolno i niezdecydowanie. Toteż mimo przewagi w rzutach rożnych (6:2) w pierwszej połowie Turkom nie udało się zdobyć bramki. Dalej możemy przeczytać: W 38 min. nastąpiła piękna akcja całego polskiego zespołu. Rozpoczął ją solowy przebój Pieszki, który w pobliżu pola karnego podał piłkę do Żmijewskiego. Następnie piłka przeszła kolejno od Żmijewskiego do Deyny, a dalej do Gadochy i wreszcie do Brychczego, który pięknym strzałem zdobył prowadzenie, nie dając żadnych szans bramkarzowi tureckiemu. Cały stadion w tym momencie dosłownie zamarł. Przerwa odrodziła zespół turecki, natomiast Polacy byli chyba za bardzo uspokojeni zdobytym prowadzeniem. Galatasaray przystąpił do drugiej części spotkania w nieco zmienionym składzie. Elveren zastąpił Celovicia. Zmiany te wpłynęły korzystnie na grę zespołu tureckiego, który przyśpieszył grę, zaskakując Legię. Już w drugiej minucie po zmianie stron, Mehmet [wyrównującego gola nie strzelił Mehmet Oğuz, ale Ayhan Elmastasoglu – przyp. aut.] wykorzystał niezdecydowanie obrońców Legii, minął Stachurskiego, wyrównując na 1:1. Doping na trybunach znowu się ożywił. Polacy w tym okresie zaczęli grać nerwowo i gubić się. W ostatnim kwadransie Firtina zmienił Oğuza. Do końca pojedynku rezultat już nie uległ zmianie, na co wpływ miało opadnięcie z sił zawodników obydwu drużyn. Był on dosyć korzystny dla warszawian, mimo, iż nie udało im się utrzymać prowadzenia z pierwszej połowy. Po raz pierwszy w edycji 1969/70 Pucharu Mistrzów „wojskowi” nie odnieśli zwycięstwa, ale i tak rezultat wyjazdowy z „Galatą” był lepszy niż późną jesienią 1964 roku. Spotkanie sędziował Francuz Roger Machin, w opinii Aleksandrowicza bezbłędnie. Zdaniem francuskiego rozjemcy polska drużyna zaprezentowała się lepiej niż we Francji [sędzia mieszkał w Nancy i widział wspomniany wcześniej sparing z AS Nancy – przyp. aut.] Mecz toczył się w sportowej atmosferze. Jak widać na kolejnym przykładzie, w tamtych czasach arbitrzy mogli swobodniej wypowiadać się do prasy na temat prowadzonych spotkań. Prezes Galatasaray stwierdził: Mój zespół zagrał bardzo źle, ale mecz był udanym widowiskiem. Trener tureckiego klubu wyróżnił wśród legionistów Brychczego, Deynę, starszego Blauta i Gadochę. Według kierownika „wojskowych” (funkcję tę pełnił w czasie wyjazdu do Turcji ppłk Adam Bagłajewski, będący przez kilka lat sekretarzem generalnym w klubie): Legia zasłużyła na drugą bramkę, niestety, wspaniała bomba Gadochy trafiła w poprzeczkę. Za świetną organizację gry wyróżniam linie obronne. Atak natomiast nie wykorzystał pełnych możliwości. Najlepszym zawodnikiem meczu był dla mnie kapitan jedenastki Legii – Brychczy. Okładka „Przeglądu Sportowego” obwieszczała: Sukces wojskowych nad Bosforem, a nagłówek relacji podkreślał: Remis Legii na wagę złota. Psychologiczna bramka Lucjana Brychczego. Po powrocie do Warszawy trener Zientara powiedział (wypowiedź dla „Życia Warszawy z 6 marca 1970 r.): Był to jednak bardzo ciężki mecz i musieliśmy włożyć weń wiele wysiłku. Do meczu rewanżowego przystąpimy w bardzo korzystnej sytuacji, nie lekceważąc jednak przeciwnika. W tym samym numerze możemy dowiedzieć się, iż tytuł jednej z tureckich gazet (a konkretnie dziennik „Gunaydin”) głosił: Ostatnia szansa w Pucharze Europy rozbita przez Legię. Większość dziennikarzy znad Bosforu nie dawało Galatasaray zbyt wielu szans w rewanżu. Natomiast piłkarze „wojskowych” mieli zamiar potwierdzić te przypuszczenia na swoim boisku. W nieco gorszej sytuacji znaleźli się piłkarze Górnika Zabrze, którzy ulegli w pierwszym ćwierćfinałowym pojedynku w Pucharze Zdobywców Pucharów Levskiemu w Sofii 2:3 i musieli odrabiać straty na Stadionie Śląskim.



Na koniec ciekawostki odnośnie fragmentów spotkania w Stambule, które można znaleźć w Internecie. Na jednym z serwisów można obejrzeć skrót z komentarzem tureckim. Dzięki temu wiemy, że legioniści wystąpili w białych koszulkach, a gospodarze w charakterystycznych dla nich żółto-czerwonych z pionowym pasem. Dostępny jest również fragment filmu dokumentalnego z archiwów TVP, na którym narrator stwierdził, iż zachował się tylko fragment pierwszego meczu, na którym widać m.in. wyrównującą bramkę Turków. Jednakże okazało się, że fragmenty rewanżu przedstawione zostały w filmie „O krok od pucharu. Legia Warszawa 1969/70”.

Internet:
https://kassiesa.net/uefa/data/index.html
https://en.wikipedia.org/wiki/Galatasaray_S.K._(football)
https://www.galatasaray.org/en/Homepage
https://www.transfermarkt.com/spielbericht/index/spielbericht/1169221
https://www.uefa.com/uefachampionsleague/match/62791--galatasaray-vs-legia/
Galatasaray Stambuł - Legia 1:1 (04.03.1970 r.):
https://www.youtube.com/watch?v=CyWIjHQ0ZqY
https://www.dailymotion.com/video/x7tthtv

Bibliografia:
Aleksandrowicz Grzegorz, Moja przygoda z piłką i gwizdkiem, Warszawa 1984.
Bołba Wiktor, Dawidziuk Adam, Karpiński Grzegorz, Piątek Robert, Legia Warszawa 1916 ⸜ 2016, Warszawa 2017.
Brychczy Lucjan, Kalinowski Grzegorz, Bołba Wiktor, Kici. Lucjan Brychczy – legenda Legii Warszawa, Warszawa 2014.
Gowarzewski Andrzej, Szczepłek Stefan, Szmel Bożena Lidia i in., Legia to potęga. Prawie 90 lat prawdziwej historii, „Kolekcja klubów”, t. 9, Katowice 2004.
Gowarzewski Andrzej, Mucha Zbigniew, Szmel Bożena Lidia i in., Legia najlepsza jest…, „Kolekcja klubów”, t. 13, Katowice 2013.
Informator na rok 1970, oprac. Józef Okapiec, Edward Potorejko, Leszek Rylski, Warszawa 1970.
Kołtoń Roman, Deyna, czyli obcy, Poznań 2014.
„Nasza Legia” z lat 1997-2008.
„Przegląd Sportowy” i „Życie Warszawy” z przełomu lat 60-tych i 70-tych.
Szczepłek Stefan, Deyna, Legia i tamte czasy, Warszawa 2012.
Wójkowski Kamil, Legia Warszawa w europejskich pucharach. Historia klubu i jego kibiców na piłkarskich arenach, Żelechów 2013.
Plus materiały autora.

Film: O krok od pucharu. Legia Warszawa 1969/70, reż. Rafał Nahorny, Marcin Rosłoń, prod. Canal+ Polska 2010.

Czytaj Odcinek 1.
Czytaj Odcinek 2.
Czytaj Odcinek 3.
Czytaj Odcinek 4.
Czytaj Odcinek 5.
Czytaj Odcinek 6.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.