Luquinhas - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Pod lupą LL! - Luquinhas

Kamil Dumała - Wiadomość archiwalna

Luqinhas to zdecydowanie podstawowy gracz Legii Warszawa. W każdym meczu jest główną siłą napędową warszawskiego zespołu. Postanowiliśmy sprawdzić jak w starciu Ligi Mistrzów przeciwko Omonii Nikozja spisze się ten filigranowy pomocnik.

Od początku meczu potwierdzało się to, co widzieliśmy w poprzednich spotkaniach - Brazylijczyk był głównym motorem napędowym ataków Legii. W 7. minucie przeprowadził dwójkową akcję z Domagojem Antoliciem, ale ostatecznie obok bramki uderzył środkowy pomocnik. Były gracz CD Aves skupił się na dograniach do swoich kolegów niż uderzeniach na bramkę zespołu z Cypru. W pierwszej połowie zauważył wychodzącego na dobrą pozycję Filipa Mladenovicia i zagrał prostopadłą piłkę do lewego obrońcy, ostatecznie zawodnicy Omonii zażegnali niebezpieczeństwo ze strony gospodarzy.

Często ze swoimi kolegami próbował grać z pierwszej piłki i co najważniejsze na małym polu. Tak zrobił w 52. minucie, kiedy to po dobrej grze na małej przestrzeni zagrał do Waleriana Gwilii, ale jego uderzenie po rykoszecie wyszło na rzut rożny. W końcówce meczu Brazylijczyk świetnie przyjął piłkę zagraną od Michała Karbownika, zagrał do wprowadzonego w drugiej połowie José Kanté, ten odegrał do Bartosza Kapustki, ale z tej akcji niestety nic nie wyszło. W dogrywce Luquinhas mamy wrażenie przeprowadził akcję ostatkiem sił i zagrał do Kanté, który był zahaczony w polu karnym, ale gwizdek sędziego milczał.

23-latek obserwowany przez nas w tym meczu był wszędzie. Napędzał większość akcji ofensywnych Legii, ale nie zapominał o wspieraniu obrońcy w zadaniach defensywnych. W 12. minucie wrócił się za kontratakiem podopiecznych trenera Berga i zablokował uderzenie jednego z piłkarzy z Nikozji. W 72. minucie świetnie spisał się w defensywie wyłuskując piłkę zawodnikowi gości, zapobiegając groźnie wyglądającej akcji.

Oczywiście to nie był wybitny mecz Brazylijczyka. Nie ustrzegł się błędów, czasami głupio tracił piłkę wchodząc niepotrzebnie w drybling z zawodnikami Omonii, zamiast zagrać do swoich kolegów. Zbyt często przegrywał także pojedynki z Lecajskiem, który był zdecydowanie lepszy fizycznie od filigranowego pomocnika. Niestety zbyt często kulało także ostatnie podanie do kolegów. Luquinhas potrafił minąć dwóch-trzech zawodników i w ostatniej fazie ataku podać niecelnie do wychodzących kolegów.

Od początku sezonu można liczyć na 23-latka. Gdyby nie on zapędy ofensywne Legii wyglądały by o wiele gorzej. Starał się być wszędzie w tym meczu, zarówno w ataku jak i w obronie. Niestety sam Luqinhas nic nie zmieni, bez pomocy innych zawodników. Miejmy nadzieję, że w tym okienku transferowym Brazylijczyk pozostanie przy Łazienkowskiej, inaczej będzie to olbrzymia strata dla zespołu.


przeczytaj więcej o:
REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.