fot. Hagi / Legionisci.com
REKLAMA

Chitrikow: O transfer Eduardo pytajcie dział marketingu

Wiśnia, źródło: Weszło - Wiadomość archiwalna

W 2015 roku jego przyjście z Lecha do Legii wywołało spore kontrowersje, jednak aktualnie nie jest już pracownikiem mistrzów Polski. Siergiej Chitrikow, bo o nim mowa, przez lata był skautem "Wojskowych", a teraz w wywiadzie dla Weszło zdecydował się opowiedzieć, jak wyglądała jego codzienna praca. Zapraszamy do lektury.

- Na pewno w Legii było zupełnie inne podejście (niż w Lechu - przyp. Legioniści.com). Inny filtr nałożony na zawodników. To musieli być zawodnicy, którzy będą zdobywać mistrzostwo. Legia w ostatnich latach ma ich zdecydowanie najwięcej. Lech tylko dwa. W Lechu klub walczy o najwyższe cele, ale częściej tak się mówi. Kto ma walczyć, jak nie Lech? Natomiast czy się w to w każdym sezonie w pełni wierzy, że Lech ma grać o tak wysokie cele, czy to tylko takie słowa? W Legii ten mental zawodnika był ściśle określony i bardzo ważny. Lech szukał przede wszystkim tych z potencjałem piłkarskim, sprzedażowym. W Legii ogromnie ważny był mental meczowy, mental kogoś, kto zdobywa mistrzostwa. Czerczesow mówił: on chce mieć piłkarzy nawet ze słabszej ligi, ale kogoś, kto walczył o mistrzostwo. Wie jakie to emocje, jak trudny to sezon, jaka presja, jak ją znosić. Kiedy stawiasz na tych z potencjałem, prędzej wpadną w pułapkę nieregularności.

Rusłan Malinowski i Luka Jović byli na celowniku Legii

- Rusłan Malinowski. Nie mówię, że bez problemów by przyszedł, na pewno byłby dużo droższy niż Kevin Kampl. Szachtar go nie chciał. Miał duży potencjał. Ale wciąż wydawało się, że choć będzie za chwilę wyżej, to maksymalnie na poziomie ligi belgijskiej, holenderskiej. Nie zakładałem, że trafi do lig TOP5.

- Lukę Jovicia też można było sprowadzić. Byłoby bardzo trudno, ale można było spróbować w momencie, gdy wchodził do seniorów, łapał pierwsze minuty. Crvena zvezda tonęła w długach. Przy troszeczkę hazardowym podejściu, płacąc 2-3 miliony, był w zasięgu wtedy tak Legii, jak Lecha.

Malinowski gra teraz w Atalancie i jest wyceniany na 21 mln euro, z kolei Jović jest graczem Realu Madryt. - przyp. Legionisci.com

Novikovas w Legii
- Poprzeczka w Legii Warszawa jest zawieszona bardzo wysoko. Często piłkarze nie zdają sobie sprawy jak wysoko. Z drugiej strony nie skorzystać z takiego zaproszenia jest nierozsądne. Dlatego wydaje mi się, że nie każdy jest w stanie udźwignąć presję klubu i nie każdy sobie poradzi. Na przykład Arvydas Novikovas przyszedł do Legii, boisko jednak szybko go zweryfikowało. Znałem go jeszcze z Hearts. Nie mógł mieć potencjału sprzedażowego, nie poradził sobie w Szkocji, nie poradził sobie w Erzgebirge Aue. W Jagiellonii mógł grać, był wartością dodaną to tylko pokazuje jakie są różnice między klubami.

Ostatnie okienko w Legii
- Uważam, że Legia nie ma słabszych piłkarzy niż Karabach. Ale zbyt wielu sprowadziła zawodników na zasadzie: wyjechał, nie wyszło, wraca. Uważam, że trzeba starać się pozyskiwać zawodników, którzy kręcą minuty, robią sportowy wynik, idą w górę. Kiedy w ogóle nie grasz, to jest ryzyko.

- Ale też ryzyko, które może się opłacić. Ja na przykład Vadisa nie chciałem. Myślałem: OK, był dobry, ale co grał ostatnio? Zawsze byłem przeciwnikiem sprowadzania zawodników, którzy nie grają. Patrzysz na video – ciekawy piłkarz. Ale, to było kiedyś. Nie wiemy jak dzisiaj wygląda. Może być z nim dużo gorzej. Wystarczy, że ma nadwagę, a już tak nie pobiegnie. Łatwiej było wierzyć, że Vadisowi się nie uda. Ale mu się udało. (...) Michał Żewłakow jako dyrektor był w stanie swoją osobą, znajomościami, wygenerować czasem takie możliwości, które byłyby normalnie poza zasięgiem. Najtrudniejsze wtedy jest podjęcie decyzji, ale w przypadku Legii zdarzały się strzały jak Vadis. Bez Michała Vadis byłby nieosiągalny.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Kto się nie sprawdził?
- Hildeberto. Chcieliśmy go wcześniej, ale nie było takiej możliwości. Znaliśmy go z Benfiki, przeszedł do Nottingham, a przychodził do Legii bez formy fizycznej, to było ryzyko, ale świadomie czy nieświadomie sugerowaliśmy się już Vadisem, który też przychodził zaniedbany, a zrobił różnicę.

- Na pewno też Dominik Nagy. Dużo więcej się po nim spodziewaliśmy. Po latach wydaje się, że przeważył aspekt piłkarski, czysty potencjał, który ma bardzo duży. Ale ten aspekt to za mało. Trzeba poznać mentalność zawodnika, to jakim jest człowiekiem. Jakie ma cele życiowe, nawet nie sportowe. W jakim kierunku chce iść w swoim życiu. W wielu przypadkach ma się za mało informacji, albo ta informacja jest utajniona skutecznie przez zawodnika. Ma być lepsza? Potrzeba więcej ludzi i czasu. A ludzi i czasu nie ma.

- Pytania o Eduardo trzeba kierować do działu marketingu. Nikt nas nie pytał. O co mogli zapytać? Co sądzimy o piłkarzu mającym swoje lata i będącym po kilku artroskopiach?

O Necidzie i Langilu
- Mogę powiedzieć, że byłem pomysłodawcą Tomasa Necida i spotkałem się z pewnego rodzaju krytyką. Nie było czasu, a było trzeba znaleźć piłkarza według profilu podanego przez trenera. To wygląda tak, że przychodzi trener i mówi, że chce konkretny profil piłkarza, a ty masz go w trzy minuty znaleźć. Necid pasował. Stacjonarny, wysoki napastnik, który poradzi sobie przy stałym fragmencie gry oraz wykorzysta sytuację strzelecką w polu karnym, ale ostatecznie nie spełnił oczekiwań.

Langil - Na pewno spore rozczarowanie. Wszyscy liczyli na więcej. Wyróżniał się szybkością, co było kluczowym kryterium. Brakowało mu dużo innych aspektów, nie mówiąc o mentalnym. Wielu rzeczy nie wiedzieliśmy. U nas kibice bardzo interesują się życiem piłkarzy, w Belgii niekoniecznie, nie było też takiej mocy przerobowej, by przeanalizować Langila pod tym kątem.

Nikolić strzałem w dziesiątkę
- W Lechu był obserwowany, ale niechciany, bo nie miał potencjału sprzedażowego. Tak został określony. Legia też miała wątpliwości. Natomiast finalnie strzał w dziesiątkę absolutny i trzeba za ten ruch mocno chwalić Tomasza Kiełbowicza, on najbardziej pracował nad tym transferem. Berg go za bardzo nie chciał. To mi znowu wskazuje: albo niech trenerzy pracują ściśle z działem skautingu, albo w ogóle niech się nie mieszają i tylko pracują z gotowym materiałem.

fot. Mishka / Legionisci.comfot. Mishka / Legionisci.com

Powody odejścia z Legii
- Ostatnie sezony mnie wymęczyły. Zarządzał w ostatnim roku Ivan Kepcija. Planował obserwacje typu last minute. Jednego dnia byłem tu, drugiego tam. W przeciągu miesiąca oglądałem osiem różnych lig. Bałagan. Jak mam coś w ten sposób zweryfikować? Oglądając jeden mecz? Wyrwany z kontekstu? Potraktowałem to jako skauting negatywny, byłem mocno krytyczny. Po czterech sezonach na maksymalnych obrotach potrzebowałem zmiany. (...) Miałem swoje przekonania, swoje ideały, do których dążyłem. Cały czas je przewartościowuję, bo każdy klub wiele mnie nauczył, ale wtedy, w Lechu, mówiłem głośno o pewnych rzeczach, które mi się nie podobały. Moim zdaniem to nie funkcjonowało jak powinno, w co już się nie chcę wdawać, a ja też czułem, że w takich układach się nie rozwijam.

Cały wywiad z Siergijem Chitrikowem do przeczytania na weszlo.com.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.