Czesław Michniewicz - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Felieton

Słowo po niedzieli: Weryfikacja

Qbas, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

Wiele się ostatnio mówi o zarządzaniu Legią, problemach finansowych i organizacyjnych, ale najwięcej o braku wzmocnień kadry pierwszego zespołu. Za ten stan rzeczy obwinia się właściciela i prezesa Dariusza Mioduskiego i dyrektora sportowego Radosława Kucharskiego. W zasadzie jednak najbardziej niepokojące są wyniki drużyny. Legia ostatnio notuje rezultaty dalekie od oczekiwanych.

W pięciu minionych kolejkach legioniści zdobyli tylko siedem punktów. Mało. A nawet bardzo mało jeśli weźmiemy pod uwagę kadrę, jaką dysponuje Czesław Michniewicz. W bramce legenda klubu, w środku obrony niedawny kadrowicz, doświadczony ligowiec, były reprezentant kadry młodzieżowej, po bokach reprezentanci Chorwacji i Serbii, w środku pola kadrowicz U-21, doświadczony w różnych ligach zawodnik, gracz aspirujący do powrotu do kadry, podobnie jak jeden na skrzydle, na drugim gra czołowy piłkarz Ekstraklasy, a napastnikiem jest zdecydowany lider klasyfikacji ligowych strzelców, powoływany do kadry Czech. Wyjściowy skład wygląda nawet nie tyle dobrze, co imponująco. A tu tylko siedem punktów na 15 możliwych.

Oczywiście należy pamiętać, że dla stoperów nie ma zmiennika, a przy ustawieniu trójką musi dosztukowywać bocznych obrońców. Odeszło dwóch środkowych pomocników (Karbownik i Antolić), a Gwilia chorował na korona wirusa i dopiero dochodzi do siebie. Nie ma też wartościowych zmienników dla skrzydłowych i napastnika, a po stracie Karbownika Slisz jest jedynym młodzieżowcem radzącym sobie na poziomie Ekstraklasy.

Jednak patrząc na ławkę rezerwowych, choćby na meczu w Białymstoku, należy się zastanowić, czy rzeczywiście, przynajmniej w teorii, nie ma kogo wpuścić. Valencia, Kostorz, Lopes, Włodarczyk, Skibicki, to nie są słabi dublerzy. Problemem jest to, że znajdują się w niskiej formie albo, jak Włodarczyk, nie przepracowali okresu przygotowawczego. A przecież również kilku zawodników wyjściowego składu gra poniżej możliwości lub poziomu predestynującego do walki o mistrzostwo Polski. Slisz od pewnego czasu jakby przyhamował w rozwoju, nierówno grają Martins, a zwłaszcza Wszołek. Największy problem stanowi jednak forma stoperów. Jędrzejczyk przestał być regularny, Wieteska nigdy nie był i w każdym meczu popełnia niewytłumaczalne błędy, a Lewczuk zdaje się już być na równej pochyłej.

Można więc przyjąć, że ośmiu-dziewięciu graczy, którzy znaleźli się w kadrze na mecz z Jagiellonią, nie jest obecnie w najwyższej formie. Tymczasem po spokojnie przepracowanym okresie przygotowawczym należałoby oczekiwać, że będą. Różne są tego przyczyny. Można też po prostu przyjąć tłumaczenie, że mamy zbyt słabą sportowo kadrę i przez to trener ma związane ręce. Wcale nie jest wykluczone, że to najbliższe prawdy wyjaśnienie. Niemniej jednak całościowo to szkoleniowiec ponosi odpowiedzialność za dyspozycję zawodników i należałoby się zastanowić, czy zespół pod jego kierownictwem czyni oczekiwany progres.

Michniewicz słusznie narzeka na źle zbalansowaną kadrę, tym niemniej jego podstawową rolą jest praca z materiałem, który posiada. Imponować może jego zaangażowanie w kwestie taktyczne, szukanie właściwych rozwiązań. Wynikiem tego było przejście na system 3-4-2-1, dzięki któremu Legia gra znacznie efektowniej, wykorzystując najsilniejsze składowe zespołu, choć mało efektywnie, za to z widokami na poprawę tego stanu rzeczy. Wydaje się więc, że w tym zakresie rzeźbi, jak może. Ale z rozwojem i formą poszczególnych graczy jest już bardzo różnie.

Po pół roku pracy Michniewicza możemy powiedzieć, że rozwinęło się przy nim, a przynajmniej ustabilizowało formę pięciu zawodników: Kapustka, Juranović, Mladenović, Luqinhas i Pekhart. Pozostali w kadrze drużyny rzadko osiągają wyżyny swych możliwości. Dodać przy tym należy, że szkoleniowiec nie potrafił, jak dotąd, zbudować zespołu potrafiącego regularnie wygrywać w Ekstraklasie. Jego najlepszy wynik, to trzy zwycięstwa z rzędu w listopadzie. Jednocześnie w tabeli, za okres od dnia 21 września 2020 r., gdy doświadczony trener został zatrudniony przy Łazienkowskiej, Legia również znajduje się za Pogonią, choć punktuje z przyzwoitą średnią 2,08 na mecz.

W ostatnich dniach „Wojskowi” uzupełnili kadrę dwoma piłkarzami (a ma być jeszcze trzeci). Niezmiennie pozostaję na stanowisku, że obecna Legia została niewłaściwie zbudowana, zachwiane zostały proporcje, obniżona jakość, ale przecież ten trend utrzymuje się już od paru lat. Czesław Michniewicz wiedział w co się angażuje. Cieszył się nawet, że po latach przyjdzie mu pracować w klubie z czołowymi piłkarzami i będzie mógł realizować różne pomysły. Na ten moment jednak nierozstrzygnięte pozostaje, czy w pełni wykorzystuje potencjał, z którym pracuje. Wiadomo, że głównym sprawcą szeroko rozumianej zapaści Legii jest Dariusz Mioduski i jego nieudolna polityka prowadzenia klubu, ale nie oznacza to, że nie należy oceniać szkoleniowców.

Na ten moment skłaniałbym się ku tezie, że Michniewicz robi co może. Być może dlatego, że ma po prostu zbyt niewielu dobrych zawodników, a jednocześnie niewykluczone, że na tyle pozwala mu jego trenerski warsztat. Przy czym jedno drugiego nie wyklucza. Według mnie zwiastunem lepszego jest mecz w Białymstoku, który, choć tylko zremisowany, pokazał, że pomysły obecnego sztabu dobrze rokują i przypuszczam, że Legia zacznie wygrywać i to w dobrym stylu. Może i nie tak regularnie, jak byśmy chcieli, ale na tyle często, by obronić mistrzostwo. Weryfikacja już wkrótce. Niecierpliwie więc czekam na kolejne mecze, co mi się od dawna nie zdarzyło.

Autor: Jakub Majewski

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.