Czesław Michniewicz - fot. Woytek / Legionisci.com
REKLAMA

Konferencja przedmeczowa

Michniewicz: Wynik z Piastem bardzo mnie martwi

Woytek, źródło: Legionisci.com - Wiadomość archiwalna

- Błędy indywidualne się powtarzają odkąd tu jestem. Mamy specjalny plik, w którym magazynujemy te wszystkie stracone bramki i opisujemy w określony sposób. Dużo błędów jest podobnych. Dziś będziemy je wspólnie analizować z zawodnikami. Pokażemy, że przeciwnicy za łatwo dochodzą do sytuacji i za łatwo strzelają nam bramki. My musimy się wiele natrudzić, wymienić wiele podań, a zdobywamy tylko jedną bramkę. W środę przeciwnik stworzył jedną okazję, a zdobył dwie. Tego nie wolno nam robić - mówi Czesław Michniewicz przed meczem ze Śląskiem.

- Mamy dwie koncepcje: Pierwsza - gramy w tym ustawieniu, w którym ostatnio funkcjonowaliśmy i poszukamy rozwiązań kto zastąpi Luquinhasa i Andre Martinsa. Druga koncepcja zakłada modyfikację ustawienia i szukania innych rozwiązań.

- Musimy wybrać dwóch nowych zawodników do pierwszej jedenastki. Treningów nie zostało wiele, bo wczoraj była regeneracja, więc trenujemy dziś i w sobotę. 48 godzin po meczu zajęcia nie mogą być intensywne, więc będzie tylko taktyka. W sobotę przymierzymy się do składu, przećwiczymy stałe fragmenty gry w tym składzie, w którym będziemy chcieli zagrać. Wiele razy tak bywało, że ktoś na ostatnim treningu tracił lub zyskiwał miejsce w wyjściowym składzie.

- Nie mamy problemu z wydolnością zawodników. Oczywiście zmęczenie pojawia się po każdym meczu. Ono szybciej mija gdy się wygrywa, a wiemy jaki wynik był w ostatnim meczu... gdzieś to przygnębienie jest widoczne. Postaramy się wyciągnąć wnioski i myśleć tylko o najbliższym spotkaniu ze Śląskiem. Mam nadzieję, że wszyscy będą przygotowani w stu procentach. Jeśli gramy wszyscy na sto procent, to jesteśmy groźni, dobrze zorganizowani i przeciwnik ma problemy. Jeśli koncentracji zabraknie w kilku procentach, to rodzą się nasze problemy.

Kac po pucharze

- Wynik z Piastem bardzo mnie martwi i we mnie siedzi. Myślę, że u zawodników też tak jest, bo straciliśmy olbrzymią szansę na to, żeby dotrzeć do finału i zawalczyć o trofeum. Cały czas o tym rozmyślam. Niestety przegraliśmy mecz, w którym stwarzaliśmy sobie wiele okazji, byliśmy stroną przeważającą. Może pierwsza połowa nie była idealna w naszym wykonaniu, ale drugą graliśmy po swojemu. Wynik martwi, ale jest wiele akcji, które się powtarzają od dłuższego czasu. Gramy w podobny sposób i to musi przynieść efekty. To muszą być bramki w przyszłości. Zdarzył się nam jeden mecz z Wisłą Płock, gdzie byliśmy skuteczni, ale w meczu z Piastem też mogliśmy strzelić ze cztery bramki. Nasz największy problem to skuteczność.

- Taka drużyna jak Legia, grająca większość czasu na połowie przeciwnika, musi być przygotowana na nagłą stratę piłki i szybki kontratak. Tak się gra przeciwko zespołom, które przeważają. Tak bramki tracą klasowe zespoły. Tego trzeba się wystrzegać, ale nigdy nie uda się to w stu procentach. Musimy być przygotowani na takie sytuacje.

- Dziś zamkniemy temat spotkania z Piastem, powiem zawodnikom co musimy w krótkim czasie zmienić i nad czym muszą pracować. Od godziny 11 na treningu musimy już myśleć tylko o Śląsku, a reszta to bolesna historia, która jest za nami.

Zawsze winny Wieteska?

- Mateusz Wieteska zawsze będzie zaangażowany w stratę bramki, bo nawet jak nic nie zrobi, to ktoś powie, że powinien stać bardziej z prawej lub z lewej strony. On jest środkowym obrońcą, gra najbliżej bramkarza, a stamtąd pada najwięcej bramek. W meczu z Piastem błąd popełnił Szabanow, który nie chciał wybijać piłki na oślep, chciał budować grę i nie tracić czasu. Piłka inaczej się odbiła, podanie wyszło za lekkie i były dwie możliwości: Wieteska ryzykuje, idzie w kontakt z przeciwnikiem i jak nie trafia, to jest czerwona kartka, albo zachowuje się tak, jak się zachował, czyli wyczekuje i może przeciwnik popełni błąd. Trafiło na świeżego zawodnika, który przed momentem wszedł - szybkiego i dobrego technicznie. Idealnie poprowadził tę piłkę i dużo nieszczęść się złożyło, bo jeszcze Czarek zostawił mu sporo miejsca, wychodząc wysoko, więc mógł go okiwać i strzelić do pustej bramki. Tej bramki Mateuszowi najbardziej złośliwi ludzie nie powinni przypisywać, bo akurat tutaj nie zawinił.

Sytuacja zdrowotna

- Tomas Pekhart od początku tygodnia trenuje indywidualnie. W środę wszedł w mocniejsze obciążenia, a dziś będzie pierwszy raz trenował z drużyną. Po zajęciach będziemy wiedzieć więcej na temat jego zdrowia. Mówi, że nic go nie boli - zobaczymy jak będzie to dziś wyglądało w treningu.

- Artur Jędrzejczyk jest po delikatnym urazie, którego nabawił się w ostatnim meczu. Dziś zapadła decyzja sztabu medycznego, że wchodzi w trening. Zobaczymy jaki będzie efekt. Jeśli będzie w stu procentach zdrowy, to ma szansę zagrać od początku meczu ze Śląskiem.


- Luquinhas po każdym meczu jest mocno poobijany. Od kiedy jest w Legii gra jeden na jeden, wchodzi w dryblingi, mija przeciwników, nie są w stanie go zatrzymać i najczęściej kończy się to faulem. Jeśli pociągają go za koszulkę, to nie mam z tym problemu. Problem mam z atakami na nogi, bo potem widzę go w przerwie meczu lub następnego dnia z fizjoterapeutami, którzy cały czas przy nim pracują. Na pewno nie jest to miłe, ale Luquinhas sobie świetnie radzi. Przed wieloma faulami udaje mu się uciec. Nie chcę by sędziowie specjalnie go chronili, chcę by piłkarze nie atakowali go w tak brutalny sposób, jak to miało miejsce w ostatnim czasie.

- Sytuacja Marko Vesovicia się komplikuje. Już dwa tygodnie temu miał przejść ostateczne badania i wejść w trening, ale w dalszym ciągu nie jest gotowy do tego, by z nami trenować. Jakiś delikatny uraz cały czas mu przeszkadza.

- W sobotę kilku zawodników z szerokiej kadry będzie miało możliwość zagrać w sparingu rezerw z Zawiszą. Niektórzy zagrają po 45 minut i pojadą do Wrocławia, a niektórzy zagrają 90 minut - wśród nich będą ci, którzy ostatnio do nas dołączyli i mało grali. Igor Lewczuk wraca do treningów i po dzisiejszym treningu zapadnie decyzja czy będzie na tyle dobrze się czuł żeby zagrać jutro 45 minut. Decyzję podejmiemy wspólnie z nim i lekarzem.

Teatr im. Szabanowa

- Był to ładny gest Gerarda Badii. Zawsze jest to dobrze odbierane, zwłaszcza robią tak zwycięzcy, gdy pocieszają przegranych. Chciałbym jak najrzadziej mieć takie sytuacje, że ktoś nas pociesza po meczach.

- Nie chcę okazywania takiego niezadowolenia po meczu, że kładziesz się na murawę i czekasz, że może ktoś przyjdzie, może zaniesie ciebie do szatni. Będziemy dziś na ten temat z Szabanowem rozmawiać. Nie mówię, że zrobił coś złego, ale taka sytuacja zawsze jest niezręczna. Część zawodników zeszła do szatni i nawet nie wiedziała, że on tam jeszcze leżał, nikt nie wiedział ile czasu tam leżał. Ja dowiedziałem się o tym idąc na konferencję. Rozumiem niezadowolenie zawodnika, rozgoryczenie, po części kajanie się i pokazanie, że bardzo mu zależy na tym, żeby nie popełniać takich błędów, ale na przyszłość będę z zawodnikami rozmawiał, żeby takich rzeczy nie robili.

- Takie sytuacje trzeba umieć zachować dla siebie, albo odreagować w szatni. Nie potrzebujemy takiego teatru. Już wcześniej było widać po nim olbrzymie załamanie. Kiedy straciliśmy bramkę i zaczynaliśmy od środka, on stał zgięty wpół. Krzyczałem do niego, żeby wrócił do gry i skoncentrował się, bo jeszcze jest sporo czasu. Strasznie to przeżył, będę z nim rozmawiał, aby nie okazywał takiej słabości przeciwnikowi. Stało się źle, bo popełniłeś błąd, ale to nic wielkiego - było jeszcze dużo czasu by go naprawić.

REKLAMA
REKLAMA
© 1999-2024 Legionisci.com - niezależny serwis informacyjny o Legii Warszawa. Herb Legii, nazwa "Legia" oraz pozostałe znaki firmowe i towarowe użyte zostały wyłącznie w celach informacyjnych.